Droga doskonałości

parallax background
fot. rtve.es

 Rozdział III



Dalszy ciąg tego, o czym mówiła w rozdziale pierwszym, a także, jako siostry ustawicznie powinny modlić się za tych, którzy walczą w obronie Kościoła.

1. Wracam do głównego celu, w jakim nas Pan tu zgromadził i dla którego najgoręcej pragnę, byśmy wedle słabych sił naszych coś zdziałać mogły na pocieszenie Boskiego Majestatu Jego. Otóż, wobec tych strasznych spustoszeń, jakie wszędzie czynią heretycy; wobec tego wielkiego pożaru, coraz dalej się szerzącego, którego żadna siła ludzka ugasić nie zdoła, (choć próbowano, ale daremnie, wstępnym bojem i siłą oręża poskromić te niecne rozruchy), tak, zdaje mi się, należy postępować, jak się to zwykło czynić czasu wojny, gdy przemagające siły nieprzyjaciela cały kraj zaleją. Wtedy król czy wódz, widząc siebie zewsząd zagrożonym i ściśnionym, z wyborem samych dzielnych i walecznych wojowników, których jedna garstka więcej dokazać zdoła, niż całe zastępy żołnierzy licznych, ale niemężnych, chroni się do twierdzy i obwarowawszy ją, raz po raz czyni z niej na nieprzyjaciela podjazdy i wycieczki. Zdarza się nieraz, że tym sposobem odniesie zwycięstwo; a chociażby nie zwyciężył, przynajmniej nie będzie zwyciężony, bo wśród załogi nie ma zdrajców, sami w niej wybrani i doświadczeni żołnierze, więc twierdzy nieprzyjaciel nie zdobędzie, chyba głodem. Ale w tej twierdzy, którą mam na myśli, w Kościele świętym, nie ma takiego głodu, który by zdołał zmusić załogę do poddania się; obrońcy jej umrzeć mogą, zwyciężonymi być nie mogą.

2. Do czego zmierza to porównanie? Do tego, byście zrozumiały, siostry moje, co powinno być głównym przedmiotem naszych modlitw: o to przede wszystkim powinnyśmy prosić Pana, by w tej małej twierdzy, to jest w gromadce dobrych chrześcijan, ilu ich jeszcze pozostało, nie znalazł się żaden zdrajca, ale by Pan boską obroną swoją zachował ich wszystkich w wierze, a wodzom tej warowni czy tego miasta, to jest kaznodziejom i teologom, by dawał przykładem mężnej stałości i wysokiej świętości przodować nam wszystkim na drodze Bożej. Ponieważ zaś są to po większej części zakonnicy, by użyczał im łaski coraz wyższego postępu w duchu powołania swego i doskonałości zakonnej. Tego nam koniecznie potrzeba, bo jak już mówiłam, nie świeckim orężem, jeno duchowym ma się toczyć ta walka. Co do nas, gdy niczym innym nie jesteśmy zdolne popierać sprawy Boskiego naszego Króla, starajmyż się, byśmy przynajmniej modlitwą zdołały nieść pomoc tym sługom Bożym, którzy z taką pracą i trudem, nauką i życiem świątobliwym obwarowali się i uzbroili do walki i z takim męstwem i poświęceniem siebie potykają się w obronie Pana swego.

3. Dziwicie się może, dlaczego z taką usilnością na to nalegam i tak mocno wam zalecam tę powinność naszą, byśmy się modliły za tymi mężami Bożymi i wspomagały ich, choć lepsi są od nas. Wyjaśnię wam to, bo pewnie nie zrozumiałyście jeszcze w zupełności, jak bardzo jesteście obowiązane Bogu za tę łaskę, że was wprowadził na to miejsce, kędy żyjecie swobodne od wszelkich spraw i kłopotów ziemskich i sposobności do grzechu i stosunków ze światem. Jest to łaska i dobrodziejstwo nieocenione. A tym, o których mówię, nie jest dano cieszyć się podobnym szczęściem, owszem, źle byłoby, gdyby go używali, zwłaszcza w takich czasach jak obecne. Oni postanowieni są na to, by umacniali słabych i ducha dodawali maluczkim, bo cóż by poczęli żołnierze bez wodzów? Oni z urzędu swego winni żyć wpośród ludzi i z ludźmi obcować i bywać na dworach książęcych, nieraz i w zewnętrznym zachowaniu stosować się do obyczajów światowych. Czyż więc małej, córki moje; potrzeba im cnoty i mocy ducha, aby umieli przestawać ze światem i żyć wpośród świata, i zajmować się sprawami świata, i stosować się, jak mówiłam, do obyczajów świata, a przy tym jednak duchem być obcymi światu i nieprzyjaciółmi świata, i żyć na świecie jak na wygnaniu, słowem, nie ludźmi być, ale aniołami?

Bo gdyby nie byli tacy, nie byliby godni zwać się wodzami i nie daj Boże, by, takimi nie będąc, wyszli z ukrycia cel swoich; więcej byłoby z nich wówczas szkody niż pożytku. W obecnych bowiem czasach źle byłoby widzieć niedoskonałości u tych, którzy mają nauczać innych.

4. Jeśliby w nich nie było ducha mężnego mocno opartego na tym niewzruszonym przeświadczeniu, że sługa Boży powinien trzymać pod swymi nogami wszystkie znikomości tego świata i serce mieć oderwane od tych rzeczy, które przemijają, a zwrócone jedynie ku wiecznym – niechybnie będą w życiu ich wady i słabości, które, jakkolwiek by się starali je ukrywać, same się wydadzą. Tym bardziej, że ze światem mają do czynienia, a świat ma bystre oko; niczego im, mogą tego być pewni, nie przepuści, żadna niedoskonałość przed nim się nie ukryje. Na rzeczywiste zalety i cnoty nie raczy zwrócić uwagi, albo i wprost za złe je poczyta, ale by nie dostrzegł uczynku złego albo niedoskonałego, o to nie ma obawy. Rzecz dziwna, skąd ludzie światowi biorą takie jasne i dokładne pojęcie o doskonałości chrześcijańskiej? Nie znają jej jednak na to, aby ją sami naśladowali (do tego obowiązku zgoła się nie poczuwają i jeśli jeno z roztropnym umiarkowaniem zachowują przykazania, już siebie mają za dobrych chrześcijan), tylko na to, aby sądzili i potępiali drugich i nieraz prawdziwą cnotę poczytują za samolubne szukanie własnej pociechy i rozkoszy.

Widzicie z tego, córki, że nie małej, ale obfitej łaski Bożej potrzeba tym, którzy tak ciężki bój muszą staczać.

5. Dlatego proszę was, starajmy się być takimi, byśmy zasłużyły otrzymać od Boga dwie łaski. Pierwszą, by wśród tego mnóstwa zakonników i uczonych teologów, jakich mamy, znalazło się wielu posiadających potrzebne, jak mówiłam wyżej, ku temu zalety, aby z pożytkiem mogli służyć Kościołowi, a którzy między nimi nie są dość dobrze do tego przysposobieni, by ich Pan uczynił sposobnymi i doskonałymi.. Więcej bowiem zdziała jeden doskonały, niż wielu niedoskonałych. Druga łaska jest ta, by tych, którzy już walczą, Pan wspierał wszechmocną ręką swoją w tym, jak mówiłam, nie lada jakim boju, aby zdołali uchronić się od grożących im niebezpieczeństw i uszy mieć zamknięte na zdradziecko nęcący śpiew syren, wśród nawałności tego morza czyhających na ich zgubę. Jeśli za łaską Boga zdołamy modlitwą naszą przyczynić się w czymkolwiek do ich zwycięstwa, tedy i my w tym zamknięciu naszym walczymy w obronie sprawy Jego. Wówczas sowicie będę się czuła wynagrodzoną za te cierpienia i trudy, jakie poniosłam dla założenia tego gniazdka naszego, aby w nim zachowywała się tak doskonale, jak w pierwszych jej początkach, Reguła Pani i Monarchini naszej.

6. Nie sądźcie, by zbyteczną i nieużyteczną rzeczą była taka ustawiczna modlitwa za Kościół i obrońców jego. Są wprawdzie tacy, którym się zdaje, że krzywdę cierpią i szkodę ponoszą, gdy nie modlą się ciągle za samych siebie. Ale jaka może być lepsza i skuteczniejsza dla nas samych modlitwa nad tę, którą wam tu zalecam? Może się obawiacie, że modlitwa wasza nie starczy na wypłacenie się z kar czyśćcowych? Gdyby i nie starczyła, niech sobie nie starczy. Cóż mi to, choćbym miała zostawać w czyśćcu aż do dnia sądnego, jeśli jeno modlitwą moją choć jednej duszy wyjednam zbawienie? Tym bardziej więc, jeśli z tej modlitwy mojej może być pożytek wielu dusz i pomnożenie chwały Bożej. Cierpienia, które się kończą, za nic miejmy, jeśli się nam zdarzy sposobność oddania znaczniejszej przysługi Temu, który za nas tak wielkie męki wycierpiał. Zawsze i we wszystkim usiłujcie czynić, co jest doskonalsze.

I proszę was, błagajcie Boga, jak i ja, choć nędzna, z wami błagam najświętszy Majestat Jego, aby modły nasze za sługami i obrońcami sprawy Jego raczył wysłuchać; chodzi tu o chwałę Jego i o dobro Kościoła Jego, a ten jest jedyny cel wszystkich pragnień moich.

7. Wielka snadź zuchwałość moja, że śmiem przypuszczać, bym mogła w czymkolwiek przyczynić się do osiągnięcia tak wysokiego celu. Ale nie na samej sobie polegam, Panie mój, jeno na tych służebnicach Twoich, tu w tym domu ze mną mieszkających, które niczego innego nie szukają i o nic innego nie dbają, jeno o to, by spodobały się Tobie. Dla Ciebie opuściły one to niewiele, co posiadały, a chciałyby posiadać więcej, aby więcej mogły ofiarować Tobie. A Ty, Stwórco mój, nie jesteś niewdzięczny, byś miał im za to dawać mniej niż to, o co Cię proszą; owszem, dasz dużo więcej. Gdyś jeszcze mieszkał na tej ziemi, nie gardziłeś, Panie, niewiastami, które garnęły się do stóp Twoich; przeciwnie, z wielką dobrocią je przyjmowałeś. Gdybyśmy kiedy miały Cię prosić o honory, o pieniądze, o jakie bądź rzeczy światowe, o, wtedy, Panie mój, nie słuchaj nas; ale kiedy chodzi o cześć Syna Twego, jakże byś, Ojcze Przedwieczny, nie wysłuchał dusz, gotowych tysiąc razy życie swoje i cześć swoją dla Ciebie poświęcić? Nie dla zasług naszych, Panie, bo nie mamy żadnych i niczegośmy niegodne, ale przez wzgląd na Krew Syna Twego i na zasługi Jego przyjm prośby nasze!

8. O, Ojcze Przedwieczny, tyle tak srogich, jakie On ponosił, biczów i ciężkich zelżywości, okrutnych mąk, nie może iść w zapomnienie! I jakże, Stworzycielu mój, tą samą miłością tchnące wnętrzności Twoje znoszą to, by to, co Syn Twój z taką żarliwą miłością uczynił, by ten Najświętszy Sakrament, który ustanowił (dla spełnienia przykazania, któreś Mu dał, aby nas miłował), w takiej był poniewierce, że heretycy wyrzucają Go z przybytków Jego i burzą kościoły Jego? Gdybyż jeszcze był w czym zaniechał spełnienia upodobań Twoich! Ale On przecież wszystko wykonał. Małoż tego, Ojcze Przedwieczny, że póki żył, i to wśród tylu ustawicznych cierpień na tej ziemi, nie miał miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć, by Mu i teraz jeszcze zabierali i niszczyli te domy, które założył, aby do nich spraszał przyjaciół swoich (wiedząc, iżeśmy słabi i potrzeba nam takiego pokarmu na posilenie)? Albo czy nie przeobficie już zapłacił za grzech Adama? Ma więc wciąż na nowo cierpieć i płacić ten najsłodszy Baranek za każdym nowym grzechem naszym? Nie dopuszczaj tego, Królu mój, daj się przebłagać Boski Majestacie! Nie patrz już na grzechy nasze, ale na Przenajświętszego Syna Twego, który nas odkupił, i na zasługi Jego, i na zasługi Męki Jego i tylu świętych męczenników, którzy dla Ciebie śmierć ponieśli!

9. Ach, co za boleść, Panie! Cóż to za jedna poważyła się zanieść do Ciebie tę prośbę w imieniu wszystkich? O, jakąż złą pośredniczkę obrałyście sobie, córki moje, sądząc, że będziecie wysłuchane zdając się na mnie, bym za was przedstawiła Panu prośbę waszą! Snadź gorzej jeszcze i słusznie zagniewa się ten Sędzia najwyższy, za taką zuchwałość moją. Lecz pomnij, Królu mój, iżeś Ty jest Bóg miłosierdzia. Okaż więc miłosierdzie Twoje nad tą nędzną grzesznicą, nad tym podłym robakiem, który tak śmie głos swój do Ciebie podnosić. Wejrzyj, Panie mój, na to pragnienie serdeczne, na te łzy moje, z jakimi o tę łaskę Cię błagam, a zapomnij uczynków moich, bo wszak jesteś Bogiem miłościwym. Zlituj się nad tym mnóstwem dusz, które nędznie giną, wspomóż i ratuj Twój Kościół. Nie dopuszczaj, by dalej jeszcze miały się wśród chrześcijaństwa szerzyć te spustoszenia, rozświeć te ciemności!

10. Proszę was wszystkie na miłość Boga, siostry moje, polecajcie Boskiemu Majestatowi Jego mnie, zuchwałą nędznicę, aby mi użyczył pokory. Nie zalecam wam w szczególności, byście się modliły za królów, za zwierzchników Kościoła, a mianowicie za Biskupa naszego, bo co do was, obecnie tu zgromadzonych, widzę, że z taką pilnością spełniacie ten obowiązek, iż przypominanie go byłoby zbyteczne. Ale i te, które po was tu przyjdą, niech pamiętają o tym, że pod świętym zwierzchnikiem i podwładne będą święte; nigdy więc, wiedząc, jak ważna to rzecz, nie ustawajcie błagać o to Pana. Ten jest cel, do którego zmierzać mają wasze modlitwy, pragnienia i umartwienia; gdybyście zatem w innym zamiarze je spełniały, wiedzcie, że równałoby się to niedopełnieniu tego celu, dla którego was tu zgromadził Boski Oblubieniec.