Dziecko ssące pierś matki, to częstszy obraz jaki mi towarzyszy w misyjnej codzienności. Nie ma dnia, w którym nie spotkałbym kobiety karmiącej niemowlę. Jest to również dosyć częsty widok podczas Eucharystii – widok, który bardzo uspokaja. Podobnie, jak tekst Psalmu 131, który koi obrazem dziecka na kolanach swej matki.
Nie ma lepszego momentu, aby karmić życie, jak właśnie podczas Eucharystii. Msza św. odprawiana każdego dnia o poranku to dla mnie Biała Hostia i czarne twarze. Nie ma w tym jednak kontrastu, bo białe i czarne to nie dwa kolory, ale odcienie tej samej szarości. Zatem wpatruję się w Białego Jezusa i czarne twarze. Wyobrażam sobie, w jaki sposób Bóg nas tutaj widzi razem. To wyobrażenie jest sprowokowane przez odważne afrykańskie spojrzenia, które od czasu do czasu zatrzymują się na mnie. Są to spojrzenia kobiet i mężczyzn, starców i dzieci. Właśnie te dziecięce, są najbardziej mistyczne – pełne zadziwienia. Są to spojrzenia głodne rzeczywistości. Mały człowiek przytulony do swej matki obserwuje łakomie, co dzieje się wokół i choć niczego nie jest świadomy, to właśnie on najbardziej uczestniczy. Odważnie bierze udział w życiu. Nie broni się przed nim, nie boi się go i nie jest jeszcze nim zmęczony (jak doświadczają tego jego rodzice). Chłonie on całym sobą wszystko, co widzi, czuje, dotyka, słyszy, smakuje. Tak przeżywa Mszę św., bo tak przeżywa wszystko.
o. Paweł Porwit OCD