Myślę, że każdy z nas miewa momenty totalnego smutku, niezrozumienia i cierpienia. Powody są różne a czas trwania niejednokrotnie zdaje się nie mieć końca. Myślę, że to bardzo ludzkie i typowe dla życia tu, na ziemi.
Szczęściem, jest Ktoś kto poszerza perspektywę. Jest Ktoś, kto doskonale zna te wszystkie stany bólu, żalu, rozczarowania i przeżywania bardzo trudnych emocji. Tym Kimś jest Maryja. Ta Kobieta została postawiona przed niewyobrażalną ilością skrajnych doświadczeń.
Na wszystkie powiedziała TAK.
Lubię z Nią zatrzymać tempo życia. Lubię spędzać z Nią czas. Przyglądać się Jej postępowaniu. Rozmyślać nad atrybutami tego świętego charakteru. Powoli odkrywam i próbuję zrozumieć Jej przymioty, które jako dziecko poznałam w pieśniach, litaniach i innych modlitwach.
Czasem zastanawiam się jak to możliwe, że ta zwykła niezwykła Kobieta była w stanie z tak ogromną klasą i zawierzeniem udźwignąć łańcuch rozczarowań, trosk, żałości i beznadziei.
Odpowiedź zawsze jest jedna. Była pełna łaski. Dlaczego? Bo od początku Jej życia, aż do jego końca Pan był z Nią. Przez 33 lata wręcz fizycznie był obecny w Jej życiu.
Anna Katarzyna Emmerich opisując życie Maryi wymienia całą masę Jej cech i sposobów postępowania. Tak bardzo niemodna dziś pokora, rozmyślanie, ciągła modlitwa wewnętrzna, cichość, spokój wewnętrzny i pogoda oblicza.
A wszystko to czyniła z taką cichością i tak taiła w swym sercu, że zaledwie można to było po Niej poznać. Kiedy wszyscy odpoczywali w śnie głębokim, Ona wstawała i modliła się gorąco do Boga. Często widziałam ją zalaną łzami, a zawsze otoczoną światłem i ciągle zachwyconą w czasie modlitwy.
I to jest niezwykle kojące pocieszenie dla wszystkiego z czym się nie zgadzam. Ona w tej prostocie pokazuje ‘jak’ i pomaga powiedzieć, czasem wystękać… ,,Tak’’ i łagodnie przypomina ,,zróbcie wszystko cokolwiek wam powie’’ (J 2,5).
Blanka Mazur