Samarytanka przychodzi do studni i niesie, dźwiga dzban. Cały czas go z sobą targa. Ciągle stara się go napełnić. Ten dzban to symbol. Nosimy, chowamy w sercu najróżniejsze przekonania o sobie. My wiemy. Ale zauważcie, ona za chwilę, biegnąc do wioski, zostawi ten dzban. Święty Augustyn mówi: „Przyszła ze swoim życiem, z tym, co ją napełniało. Chciała nabrać tego samego i z tym wrócić”. Zauważmy, że czasem tak jest w naszym życiu. Przychodzimy na modlitwę i prosimy, żeby Jezus dał nam „to i to”, bo to jest nam koniecznie potrzebne do życia. Przynosimy w dzbanie swoje życie, swoje plany, swoje pragnienia. I chcemy odejść z tym samym. Trochę pachnie rutyną to spotkanie dzień w dzień. Ona codziennie przychodziła i codziennie wynosiła dzban w tym samym stanie, tak samo napełniony, tą samą treścią napełniony.
Dzisiaj odchodzi z tej studni bez dzbana. Bez tego, co się jej wydawało największym pragnieniem, największą tęsknotą. Może warto spojrzeć na swoje codzienne spotkania z Panem Bogiem. Czy my nie przychodzimy z dzbanem zwanym naszym życiem? I nie przychodzimy z rutyną, spodziewając się, że Pan Bóg musi napełnić go tą samą treścią? Tą treścią, której my chcemy. A jeśli On zechce dokonać przewrotu i napełnić ten dzban inną treścią? Jak to pięknie byłoby pozbyć się tego ciężaru, tego ciągłego dźwigania siebie i swoich pomysłów, scenariuszy na życie.
o. Krzysztof Górski OCD
Czytaj dalej w najnowszym numerze „Głosu Karmelu”