Jest wiele niebezpiecznych chorób ducha, które niszczą wewnętrzny organizm. Proces leczenia duchowych dolegliwości może trwać bardzo długo, a czynników zniechęcających często nie brakuje. Należą do nich: wielokrotne nawroty grzechu, niskie stężenie gorliwości, rozregulowany poziom dobrych chęci, brak duchowego apetytu czy przewlekła niestrawność. Stan walki z chorobą bywa nie tylko długi, ale i bardzo wycieńczający. Świadomość własnej choroby boli, jednak jest błogosławiona, bo mobilizuje do leczenia. Poważnym problemem w życiu duchowym jest natomiast stan, w którym człowiek nie jest świadomy własnej choroby. Jest to stan szczególnego ryzyka, gdyż uniemożliwia przyjęcie duchowej pomocy.
Stan nieświadomości jest zespołem urojeniowym, który można nazwać zespołem tłustego królika, a dla tych, którzy preferują pompatyczne terminy – morbus ignorationis, tzn. zespół nieświadomości. Stan wnętrza osoby chorej na zespół tłustego królika przypomina bowiem ukwieconą łąkę, z soczyście zieloną trawą, oblaną promieniami słońca, z gromadką tłustych królików wypasających się na niej. Jest to stan duchowej beztroski, rozluźnienia, stan przyjemnej błogości, w której eliminuje się z duchowego pejzażu ciemne chmury wyrzutów sumienia, twarde źdźbła prawdy czy walkę o wartości. Człowiek chorujący na zespół tłustego królika bagatelizuje swoje grzechy, by nie czuć wyrzutów sumienia; żyje beztrosko, jak puszysty króliczek na łące nieświadomości. Nie uznaje ciemnej prawdy o sobie, by nie doświadczać wewnętrznego bólu. Rzadko zastanawia się nad swoim postępowaniem, „bo jego własne oczy zbyt mu schlebiają, by znaleźć swą winę i ją znienawidzić” (Ps 36:3). Żyje tak, by nie czuć ciężaru własnego grzechu, słabości i błędów, które obsesyjnie neguje, wypiera i lekceważy.
Jezus sam zdiagnozował tę chorobę wśród faryzeuszów: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Jak możesz mówić swemu bratu: «Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku», gdy sam belki w swoim oku nie widzisz?” (Łk 6:41-42; por. Mt 23:24-28). Człowiek, który nie widzi swej choroby, nie zwróci się o pomoc do lekarza i na pewno nie podejmie się leczenia, innym wytykając błędy, a nie widząc własnych. Chory na zespół tłustego królika często bywa agresywny, wyniosły i niezależny, a przy tym opryskliwy i nieelastyczny. Z pozorów przypomina szczęśliwą trusię, rezolutnie kicającą przez polany życia. Jednak w jego oczach łatwo pojawia się agresja, złość, niecierpliwość wobec błędów innych i tak częste przekonanie, że wszyscy się mylą, a tylko on ma rację. Ze strony chorego są to próby obrony własnego wnętrza, które wpadło w mechanizm wyparcia własnej choroby.
o. Jakub Przybylski OCD
Czytaj dalej w najnowszym numerze “Głosu Karmelu”