Siedziałam ostatnio w Kanie z Maryją i z Jezusem. Przyglądałam się Im, wsłuchiwałam, poznawałam. Potem się zorientowałam, że przecież ta Ewangelia objęła swoim patronatem “Mówię Tak” (J 2.5), dlatego nie mogę nie zostawić tu śladu po bogatym weselu.
Czujecie, że Miriam w jednej chwili załatwiła “milion” wina u Jezusa? Ja jakoś zawsze sprawnie omijałam ten szczegół i leciałam dalej. Ale to Ona. Mama. Widzi czego brakuje i natychmiast jest u Tego, który wszystko zawsze i wszędzie i na wszystkie sposoby. Jej nie odmawia. Ona interweniuje, a On wypełnia braki w szalonej obfitości. Piękny ten duet.
Jestem pochłonięta Jej troską. Co za wrażliwe serce… szok.
I skoro Ona ma taki poziom zatroskania o jakieś wino na weselu, to o ileż bardziej jest zatroskana o sprawy mojego i Twojego życia!
O Mamo, Domie Złoty, weź mnie całą i tych, którzy wierzą, nie wierzą, wątpią, czy coś tam do Niego. Pokaż Mu nas i poproś, aby napełnił te biedne i suche miejsca.
Warto gościć Mamę na swoim ‘weselu’. Ona widzi.
Blanka Mazur