Tak jak w wierze (w oparciu o Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa) oczekujemy na nasze zmartwychwstanie, tak Karmelici Bosi, mieszkańcy Zagórza i okolic oraz wielu interesujących się ruinami zagórskiego Karmelu – ufają, że nadejdzie kiedyś dzień, gdy zostanie podniesiony z ruin i prastarych zwalisk dawny klasztor i kościół Karmelitów Bosych. A są ku temu podstawy… Od kilku lat Gmina Zagórz po częściowym oczyszczeniu terenu wokół murów zewnętrznych kompleksu klasztornego i przy kościele podjęła się (i wciąż podejmuje) zadania odrestaurowania niektórych fragmentów murów, budowli i punktów widokowych, a parafia zagórska wraz z proboszczem postarała się o przepiękną figurę MB Szkaplerznej stojącej na wysokim cokole przed wejściem do świątyni oraz zainicjowała powstanie XIV stacji (każda odmienna) Drogi Krzyżowej przy drodze wiodącej do ruin klasztornych. Każdego roku od 2001 r. w pierwszą niedzielę po Uroczystości MB z Góry Karmel przy ruinach celebrowana jest msza św. gromadząca wiernych z całej okolicy i …. (co bardzo cieszy) zapraszanych Karmelitów.
Fundacja i rozkwit
Zagórz – małe miasteczko między Sanokiem a Leskiem z przepięknym zakątkiem nad zakolem rzeki Osławy na wysokim wzgórzu zwanym Mariemontem (Mariae mons - Górą Maryi) stało się w XVIII w. siedzibą inkastelowanego (obronnego, warownego) klasztoru Karmelitów Bosych. Fundatorem był Jan Franciszek Stadnicki, wojewoda wołyński – który w roku 1700, przy ogromnym zaangażowaniu o. Jerzego Brzostowskiego ofiarował zakonnikom swoje dobra i hojne uposażenie oraz zastrzegł pomoc i opiekę mnichów nad 12 żołnierzami-inwalidami wojen pochodzenia szlacheckiego. Tak powstał potężny kompleks klasztorno-szpitalno-warowny. Pierwszymi mieszkańcami szpitala byli weterani Odsieczy wiedeńskiej z 1683 r. Prace przy budowie klasztoru trwały równo 30 lat; kamień węgielny pod budowę położono 7 sierpnia 1700 r., w 1714 r. wprowadzili się doń zakonnicy, a budowę ukończono w 1730 r. W skład zespołu klasztornego wchodziły: kościół pw. Wniebowzięcia NMP, klasztor oraz zabudowania gospodarcze. Karmel otaczały wysokie na pięć metrów mury obronne. Reprezentacyjna brama wjazdowa i podjazd znajdowały się od strony północnej. Od strony wschodniej, tuż za murami, znajdował się szpital-przytułek dla weteranów wojennych, od strony zachodniej wznosi się potężna skarpa z kamienia, który posłużył przy budowie murów. Kościół posiadał specyficzną ośmioboczną nawę główną oraz dwie kaplice boczne. Sam ołtarz znajdował się wyjątkowo od strony zachodniej (tak jak i klasztor – ze względu na naturalną obronną skarpę). Całość zbudowana była z żółtego piaskowca. Do budowy sklepień łukowych i mniejszych elementów konstrukcyjnych użyto cegły. Wszystkie ołtarze to malowidła iluzjonistyczne (tylko niewielka część zachował się do naszych czasów) imitujące barokowe nastawy ołtarzowe z kolumnami, ozdobnymi figurami i elementami roślinno-architektonicznymi. W sam środek takiej kompozycji malarskiej zawieszano obrazy. W ołtarzu głównym widniała scena Zwiastowania NMP, a boczne poświęcone były MB Szkaplerznej, św. Józefowi, św. Teresie od Jezusa, św. Janowi od Krzyża i św. Tekli. Okres świetności trwał do Rozbiorów Polski.
Pożary i ruina
Czując się zobowiązani do obrony zagrożonej Ojczyzny, Karmelici oddali swą twierdzę (podobnie było w przypadku klasztoru w Berdyczowie) do dyspozycji konfederatów barskich. W czasie oblężenia i walk, dnia 29 XI 1772 r. kościół i klasztor uległ częściowemu spaleniu. Choć udało się go zakonnikom odbudować, już nie powrócił do dawnej świetności bowiem nastały lata kasat klasztorów pod zaborami. Wielu znalazło przystań właśnie w Zagórzu, ale zbyt duża liczba zakonników i weteranów wojennych spowodowała, że sytuacja gospodarcza i ekonomiczna stawał się coraz trudniejsza. Brakowało podstawowych środków do życia. Obostrzenia cesarskie sprawiły, że konwent zagórski przeszedł pod jurysdykcję biskupa przemyskiego, a ten co lepszych ojców zabrał na parafie do diecezji. Sytuacja stawała się coraz dramatyczniejsza i w końcu doszło jeszcze do wielkiego pożaru (26 listopada 1822 r.), który stał się przyczynkiem do całkowitego zniesienia klasztoru przed rząd austriacki w roku 1831. Ocalałe z pożaru wyposażenie kościoła - w tym znacznych rozmiarów obrazy - umieszczono w kościele parafialnym w Zagórzu i w kilku okolicznych świątyniach. Odtąd forteca całkowicie opustoszała zaczęła się chylić ku upadkowi i popadła przez stulecie w ruinę. Mury upadły, sklepienia zawaliły się, a ściany i wieże kościoła opanowała bujna roślinność.
Próby odbudowy i nadzieje
Pierwsze próby podjęte zostały za sprawą o. Józefa Prusa, karmelity bosego i Tadeusza Żurowskiego (generalnego konserwatora zabytków przy MKiS, rodowitego zagórzanina). Konserwator przygotował projekty i dał pieniądze, a zakonnicy zamieszkawszy przy klasztorze podjęli akcje odgruzowywania i oczyszczania terenu. O. Józef przygotował „pocztówki-cegiełki” i szukał pomocy w USA i Kanadzie, a brat Wawrzyniec we współpracy z księżmi i wiernymi z okolic przygotowali obiekt pod renowację. Śmierć o. Józefa w 1962 r. i brak dostatecznych funduszy oraz nieprzychylność władz komunistycznych przerwała wszelkie prace i jesienią tego samego roku br. Wawrzyniec Radkiewicz i o. Aureliusz Balonek zostali odwołani z placówki. Kolejna próba podźwignięcia klasztoru z ruin rozpoczęła się w 2000 r., kiedy to Gmina Zagórz oczyściła mury kościoła i klasztoru z drzew i krzewów, położyła prowizoryczne nakrycie na szczytach murów, uporządkowała na nowo teren wokoło. Ponownie ustawiono na kamiennym postumencie przed kościołem figurę MB Szkaplerznej. Udało się też odbudować wieżę, tzw. oktagon (z tarasem widokowym) i częściowo mury przy głównej bramie wjazdowej, oczyszczono teren wokół klasztoru i jednej strony powstał mini park dla spacerów i odpoczynku. Z każdym rokiem widać postępy w pracach rekonstrukcyjnych przy kolejnych odcinkach. Na fasadzie kościoła zawisły dwie tablice: jedna informuje o obecności tutaj Karola Wojtyły, za czasów o. Józefa Prusa (w ramach określania tras turystycznych i śladów bytności przyszłego pp. Jana Pawła II), a druga wylicza imiona karmelitów bosych pochowanych w kryptach pod kościołem.
Madonny zagórskie i inne obrazy
Najwięcej obrazów z byłego kościoła karmelitańskiego jest obecnie w zagórskim Sanktuarium MB Nowego Życia. Na ścianach świątyni zobaczyć możemy odrestaurowane, pokaźnej wielkości XVIII-wieczne malowidła: Ekstaza św. Teresy z Avila (wzorowana na XVII w. rzeźbie Berniniego z karmelitańskiego kościoła Santa Maria della Vittoria w Rzymie), św. Józef (zaczerpnięty z krakowskiego karmelitańskiego XVII-wiecznego wzorca autorstwa o. Łukasza), Święta Rodzina i świeżo odnowiony obraz MB Szkaplerznej (wraz z zasuwą). W prezbiterium na zaplecku stalli barwna płaskorzeźba ukazująca widzenie szkaplerzne. Inny obraz maryjny z wizerunkiem MB Jasnogórskiej znajduje się nieopodal w Tarnawie Dolnej, ale najbardziej dziś czczony (i słynący łaskami) jest obraz MB Szkaplerznej w pobliskim Zahutyniu – zdobny w metalowe sukienki ozdobne (świadczy o dawnym i obecnym żywym kulcie). Odradzają się nie tylko mury klasztorne w Zagórzu, ale odradza się również wielki niegdyś kult ku czci MB z Góry Karmel i nabożeństwo szkaplerzne, które w niedzielę po 16 lipca ściąga wiernych z całej okolicy pod ruiny zagórskiego Karmelu na wzgórze Maryi. W ołtarzu bocznym stoi figurka Praskiego Dzieciątka Jezus (podarowana przez s. Łucję z Fatimy o. Józefowi Prusowi.
Legendy i podania (za Andrzejem Potockim)
- O kamiennym rycerzu.
Jak podaje legenda w r. 1813 przybył i zamieszkał w zagórskiej warowni niejaki - Marcin Nieczuja Śląski (konfederat barski, uczestnik powstania kościuszkowskiego, żołnierz Księstwa Warszawskiego). Po kilku latach pobytu w Zagórzu, zmarł. Pochowany został na tarasie przed wejściem do kościoła. W kościele wystawiono mu epitafium, a pod nim umieszczono kamienną płytę z wykutą figurą rycerza w zbroi. Nocą, 26 listopada 1822 r. klasztor i kościół spłonął, wtedy to płyta z kamiennym rycerzem popękała z żaru i rozpadła się. Legenda głosi, że to tylko płyta się rozpadła, a kamienny rycerz podczas pożaru wyszedł ze świątyni i ponoć pojawiał się w okolicy ruin klasztoru. Potwierdzeniem niech będzie to, iż nie znaleziono kamiennej figury rycerza w pogorzelisku, poza tym bywało też, że okoliczni kmiecie słyszeli niegdyś kroki rycerza i chrzęst żelaznej zbroi, kiedy przechadzał się wśród ruin.
- Duch mnicha Leona.
Niegdyś, nad ruinami kościoła pojawiały się duchy mnichów i pogrzebanych tam żołnierzy. Z biegiem lat duchy mnichów rozeszły się po świecie, a w zagórskich ruinach na długo pozostał tylko jeden z nich - duch mnicha Leona. Samotność tak mu dokuczała, że pojawiał się nie tylko w pobliżu ruin, ale też zaglądał do chat przez okna, strachem ogarniając całą okolicę. Nie dość, że widywano go w nocy, to i w dzień począł się ukazywać. Zaniepokojone tym faktem miejscowe kobiety zwróciły się do księdza, aby odprawił mszę za błąkającą się po ziemi duszę mnicha Leona. Podczas odprawianej mszy w tej intencji, nie wiadomo skąd, nad klasztorem pojawiła się ciemna chmura, rozpadał się deszcz, a pioruny raz po raz uderzały w mury kościoła. Od tego też czasu duch mnicha Leona przestał się ukazywać.
o. Paweł Ferko OCD