W klasztorach karmelitańskich jedną z praktyk, która miała wspierać rozwój życia duchowego wspólnoty, były „kolacje” lub konferencje duchowe. Łacińskie słowo collatio między innymi znaczy bowiem: rozważanie, omawianie, konferencja, a także przekąska, skromny pokarm w dniach postnych (A. Jougan, Słownik kościelny łacińsko-polski, wyd. 4, Warszawa 1992, s. 120). Zgodnie z tradycją monastyczną, w refektarzu chleb i słowo podawano jednocześnie: zakonnicy posilając ciało, równocześnie słuchali słów Pisma św. i innych tekstów religijnych. Jeżeli będziemy pamiętali, że w czasie posiłku miały miejsce również praktyki pokutne i karcenie win, pozwoli to nam zrozumieć jak bardzo, nie tylko w przestrzeni symbolicznej, człowiek w klasztorze był postrzegany jako jedność psychofizyczna.
Kolacje duchowe w Karmlu miały miejsce w każdy piątek podczas rekreacji po obiedzie. Kolacji przewodniczył przełożony, który uprzednio wyznaczał jej temat. Rozmawiano o modlitwie, umartwieniu i o innych sprawach ważnych dla życia zakonnego. Wypowiadali się wszyscy obecni.
Ciekawsze wypowiedzi oraz przemyślenia zakonników (solidiora dicta), dostarczone na piśmie, wpisywano do specjalnej księgi, prowadzonej po łacinie. W archiwum prowincjalnym zachowały się dwie takie księgi z karmelitańskiego eremu czerneńskiego (jedna z lat 1673-1685, druga z początku trzeciej dekady XVIII wieku). Autorzy wypowiedzi cytowali w nich przede wszystkim Pismo św., ale i pisarzy rzymskich (jak Seneka, Plutarch, Epiktet, Galenus, Amianus) i kościelnych (którymi byli Jan Kasjan, Hieronim, Teodor Studyta, Tertulian, Ambroży, Augustyn, Jan Chryzostom, Piotr Chryzolog, Piotr Damiani, Tomasz z Akwinu, Bernard z Clairvaux, Tomasz a Kempis…). Rzadziej, co trochę dziwi, odwoływano się do autorów karmelitańskich, jak św. Teresa od Jezusa czy św. Jan od Krzyża. Najczęściej w odniesieniu do św. Jana od Krzyża powracano do jego umiłowania cierpienia, wyrażonego w znanej maksymie: Pati et contemni pro Te (Cierpieć i umrzeć dla Ciebie). Zaś w odniesieniu do św. Teresy przypominano głównie jej pragnienie życia pustelniczego, czyniąc aluzje, że już w dzieciństwie budowała „domki pustelnicze”, a w dziele reformy powróciła do pierwotnej, eremickiej reguły Zakonu. Nie zapominajmy, że były to kolacje eremitów czerneńskich, więc fakt, że skupiali uwagę na życiu pustelniczym nie powinien dziwić.
Usłyszane podczas kolacji duchowych treści miały zachęcić do zwalczania wad, zwanych najczęściej pasjami, nabywania cnót, bardziej wiernego przestrzegania ślubów zakonnych, ożywienia modlitwy brewiarzowej i modlitwy myślnej, większej surowości życia…Wiele kolacji duchowych było sprawdzianem kultu maryjnego zakonników. Wymieniano zasadnicze jego elementy: naśladowanie życia Matki Bożej i ochocze wypełnianie codziennych obowiązków oraz dobrych uczynków ku Jej chwale, w myśl pouczeń o. Jana od Jezusa i Maryi (San Pedro), mistrza nowicjatu w początkach włoskiej Kongregacji Zakonu: „ilekroć cokolwiek na cześć Jej przyjdzie czynić, niech się do tego łakomie i chętnie mają. Żywot Jej i obyczaje godne wszelakiego naśladowania niech jako najczęściej sobie rozważają, aby stąd wyczerpnąć co mogli, co by i onym samym i innym pożyteczno było. Pewna to bowiem, że prawdziwe nabożeństwo nie tak na pacierzach, jako na naśladowaniu zawisło”. Karmelita bosy ponadto powinien kochać i czcić Maryję jako swoją Matkę i Matkę swojego Zakonu, Ona bowiem „Zakon Karmelitański zrodziła ze swego serca, karmiła mlekiem matczynym, to znaczy umiłowała go całym sercem i otaczała szczególną opieką i przywilejami”. Najważniejszym przywilejem i znakiem miłości Maryi wobec swego Zakonu jest szata szkaplerza, którym jak dobra matka odziewa swoich synów i braci, aby ich chronić przed prześladowaniami i niebezpieczeństwami. Opieka Maryi ma podwójny charakter: społeczny i jednostkowy. Jak kiedyś Debora została nazwana matką Izraela, ponieważ obroniła swój lud przed uciskiem (Sdz 5, 7), tak Maryja jest Matką Zakonu, chroni go bowiem i zapewnia mu trwanie aż do skończenia świata – to wymiar społeczny opieki. A jednostkowy – kiedy obdarza poszczególnych zakonników swoimi darami, czyli łaskami wyproszonymi u Boga. Najważniejszym z nich jest obietnica śmierci w stanie łaski uświęcającej.
W zanotowanych w księgach kolacji duchowych wypowiedzi zakonników znajdujemy też wątek kultu Boleści Matki Bożej, Matris Dei Perdolentis, Tej, która „szła za Chrystusem od betlejemskiej groty, aż po szczyt Golgoty”, co warto przypomnieć w dzisiejsze wspomnienie liturgiczne Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. A skoro wiarygodny kult Maryi w pierwszym rzędzie wyraża się w naśladowaniu Jej życia, zakonnik winien także postępować za Nią współcierpiącą z Synem dla zbawienia świata. „Na cóż bowiem przyda się oddawanie Jej czci, jeżeli życie temu przeczy?” – snuje swoja refleksję jeden z uczestników kolacji duchowej sprzed trzech wieków. „Czyż Chrystus nie powiedział Żydom chlubiącym się, że są synami Abrahama, aby postępowali jak Abraham? (J 8, 39). Podobnie na nic się nie przyda noszenie habitu zakonu Maryi, jeżeli się nie będzie naśladowało Jej cnót, Jej pokory, Jej cierpienia na drodze krzyżowej i szczycie Kalwarii”.
Nic dodać, nic ująć: refleksja z wczoraj, z przesłaniem na dziś! Tak, bo prawdy wiary nigdy się nie starzeją i zawsze pozostają świeże.
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD