Panie, daj się poznać wszystkim, aby wszyscy Cię kochali.
bł. Anna od Świętego Bartłomieja
Każda osoba ma na świecie swoich bliskich, osoby przed którymi może otworzyć swoje serce, odważyć się stanąć w prostocie i szczerości przed nimi, niezależnie od tego czy jest to osoba świecka, zakonna czy kapłan. Nie inaczej było ze świętą Teresą – miała ona grono co najmniej kilku przyjaciół – zarówno świeckich jak duchownych, kobiet i mężczyzn. Jedną z nich była na pewno Anna García, czyli bł. Anna od św. Bartłomieja – kobieta, która przez co najmniej kilka lat towarzyszyła św. Teresie w jej podróżach fundacyjnych, była z nią w jej chorobie, opiekowała się ją przy jej śmierci, była jej powiernicą, sekretarką i infirmerką – czyli pielęgniarką. Przez to, że była tak blisko każdego dnia, nieuchronnie dotykała różnych spraw ważnych dla rodzącego się Karmelu, ale też czerpała z samego źródła – od Świętej Matki – Tej której Duch Święty zostawił charyzmat nowego Zakonu.
Chciałbym w związku z tym przedstawić tę ciekawą postać, która w wyjątkowy sposób była traktowana przez św. Teresę i jest jedną z grona kilkorga najbliższych jej przyjaciółek, a w ostatnim okresie życia na pewno najbliższą. Bł. Anna urodziła się 1 października 1549 r. w miejscowości El Almendral, w prowincji Toledo i diecezji Avila, jako szóste z siedmiorga dzieci. Jej rodzice należeli do hiszpańskiej szlachty, posiadali winnice, pola uprawne oraz liczne zwierzęta, ale to co chyba ważniejsze – zatrudnili dla swoich dzieci, a mieli ich siedmioro, nauczyciela, który wprowadzał w tajniki pisania i czytania oraz podstawy katechizmu. Rodzina była bardzo religijna o czym świadczy to, że słuchała Mszy św. każdego dnia oraz także codziennie odmawiano różaniec, a dzieciom tłumaczono na podstawie obrazów sceny ewangeliczne i miłość Boga do każdego człowieka. To co cechowało bł. Annę od lat dziecięcych oprócz różańca i Eucharystii to umiłowanie do Męki Pańskiej i częste jej rozważanie. Lecz nie wszystko w jej młodości przebiegało prosto i zwyczajnie. Nastały lata 1558-59 – czas zarazy w wielu regionach Hiszpanii i najpierw umiera jej mama, a następnie po kilku miesiącach tata. Zostaje więc sierotą w wieku 10 lat i jej życie diametralnie się zmienia. Od beztroskiego, zanurzonego w rodzinnej miłości i religijności, do nagłego podjęcia obowiązków w domu, bo każdy z braci i sióstr musiał się czymś zająć żeby dom funkcjonował, a majątek nie został roztrwoniony. W związku z tym mała Anna, która niestety nie zdążyła nauczyć się pisać, została „oddelegowana” by zająć się owcami. I tak każdego dnia je doglądała, przez co jak piszą jej biografowie, wyrosła na silną i mocną kobietę, ale nie zaszkodziło to jej urodzie, bo była uważana za najpiękniejszą z czwórki sióstr. Także dlatego bracia zaczęli rozglądać się za kandydatem do zamążpójścia i pojawił się problem, bo Anna swoje serce już komuś oddała, a tym kimś był Jezus. Jednocześnie, jakby przez przypadek pojawił się w El Almendral nowy proboszcz, który wcześniej posługiwał w Avila i tym sposobem Anna dowiedziała się o nowym klasztorze św. Józefa, o mniszkach karmelitankach bosych i o św. Teresie od Jezusa. Gdy przybyła do klasztoru, by porozmawiać o wstąpieniu do niego, rozpoznała to miejsce, rzeczy i osoby, takie same jakie miała w jednej z wizji o swojej przyszłości. Więc nie czekając długo, za zgodą oczywiście Sióstr, wstąpiła w dzień, który był bardzo bliski jej sercu i jej modlitwom – w Dzień Zaduszny 1570 r. Otrzymała, jak sama pragnęła – biały welon, welon siostry konwerski, czyli takiej, która dbała o porządek, czystość, gotowanie, podejmowała każdego dnia zwyczajne proste posługi; w przeciwieństwie do sióstr z czarnym welonem, które w o wiele większej mierze zajmowały się modlitwą, a w mniejszej pracą. Takie było pragnienie Anny – służyć drugiemu człowiekowi, poprzez co wyrażała swoją głęboką miłość do Jezusa. W klasztorze św. Józefa spotyka oczywiście św. Teresę, od której uczy się kroczyć po drodze bliskości z Jezusem, ale co bardzo ważne – to właśnie św. Teresa wybiera ją sobie za towarzyszkę w fundacjach nowych klasztorów, za osobistą sekretarkę i pielęgniarkę. A tak pisze o bł. Annie w Księdze Fundacji: „Miałam z sobą cztery siostry i piątą towarzyszkę moją, która już od dawna wszędzie ze mną jeździ. Jest ona tylko konwerską, ale tak jest świątobliwa i roztropna, że większą mam z niej pomoc niż z wielu sióstr chórowych” (F 29,10). Jednak o wiele piękniejsze wydaje się świadectwo z listu św. Teresy do przeoryszy Tomasiny Bautisty w sprawie siostry, która miała ogromne pokusy i skrupuły: „nie pozwól jej pisać do nikogo. Tylko do mnie albo do Anny, jeśli tak będzie chciała, ale do nikogo więcej” (list z 27 sierpnia 1582 r.). Widać tu wyraźnie, że Święta ufała Annie jak sobie samej i podobnie czuły i czyniły siostry na różnych fundacjach, czy przy wizytach św. Teresy, często rozmawiając z bł. Anną i polecając jej różne sprawy. I rzecz, która wydaje się ogromnej wagi – Maria od Jezusa zaświadcza, że Święta dała do przeczytania Annie samą Twierdzę wewnętrzną po to, by ewentualnie ją skorygowała, co pokazuje jak blisko siebie były też w sferze duchowej.
Św. Teresa od Jezusa umiera 4 października 1582 r. – Anna ma wtedy dopiero 33 lata, i wiele lat życia przed sobą, ale te 12 lat życia w Karmelu, z czego większość u boku Świętej mocno ją ukształtowały i pozwoliły jej już wtedy dojść do wysokiej świętości. Jak mówią świadkowie, św. Teresa umarła w ramionach bł. Anny, tak bardzo jej ufając, że chciała ten moment przejścia do wieczności przeżyć razem ze swoją przyjaciółką – choć pewnie traktowała ją trochę jak młodszą siostrę albo córkę, wszak była od niej o 34 lata starsza. Nadszedł więc dla bł. Anny czas pogłębiania modlitwy i relacji z Jezusem, cały czas będąc siostrą konwerską, ale jednocześnie tą, która najpełniej znała sposób bycia, styl myślenia i życie duchowe św. Teresy. W związku z tym wydaje się, że to właśnie ona najpełniej mogła przekazać to co sama widziała, ale też czym sama żyła ucząc się od św. Teresy.
Nie można zapomnieć o tym, że bł. Anna została jednak przeoryszą, co normalnie nie byłoby możliwe. Jednak udając się na fundacje do Francji została poproszona najpierw, by przyjąć czarny welon, a po tygodniu by przyjąć ten ważny urząd w jednym z klasztorów. Znowu więc bł. Anna zakłada kolejne klasztoru, udając się także do Flandrii, gdzie umiera 7 czerwca 1626 r. w uroczystość Trójcy Przenajświętszej. To co bardzo ważne w jej byciu przełożoną, to ogromna delikatność i łagodność, i jak sama mówiła – osobiste podejście do każdej z sióstr, bo przecież każda z nich jest na innym etapie rozwoju duchowego, ma inny charakter, inną drogę po której prowadzi ją Bóg. Potrafiła być czasami mocna w słowach i stanowcza, ale robiła to tylko w sytuacjach wyjątkowych i gdy widziała, że nie ma innej możliwości działania. Zawsze jednak wykorzystywała wszystko co się dało, by dotrzeć do serca drugiego, modląc się bardzo dużo za wszystkie siostry którym przewodziła, a następnie rozmawiając z prostotą i szczerością z nimi. Starała się rozmawiać nawet w sytuacjach kryzysowych i zwracała ogromną wagę na wierność ideałowi terezjańskiemu, który tak dogłębnie poznała – nie tylko czytając dzieła albo spotykając od czasu do czasu św. Teresę, ale żyjąc z nią na co dzień każdego dnia, widząc ją w tysiącach różnych sytuacji, wydarzeń i spotkań, co dało jej najpierw szansę, a później możliwość odzwierciedlenia tego ideału także we własnym życiu. Beatyfikowana została 6 maja 1917 r. przez papieża Benedykta XV.
o. Paweł Hańczak OCD