Wielkopostne rekolekcje online | Tydzień V: Nauka posłuszeństwa

Tydzień V: Nauka posłuszeństwa

 

Czytanie z Listu do Hebrajczyków (Hbr 5, 7-9)

Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.

Namiętny czytelnik Listu do Hebrajczyków

Ojciec Jakub od Jezusa był pasjonatem Listu do Hebrajczyków. Przyciągnięty przez Karmel ksiądz diecezjalny odbył swoje rekolekcje od 15 do 25 lipca 1930 r. w klasztorze karmelitańskim w Lille. Jako temat wybrał lekturę tego właśnie Listu:

Wciąż na nowo czytam ten List, z którego można czerpać formuły tak bogate w znaczenie i tak pożywne dla życia duchowego. Mam tylko wydanie Nestlé, w którym nie ma żadnych przypisów poza wariantami na dole stron. Przykro mi, że jestem tego pozbawiony, ponieważ chciałbym przeprowadzić dość kompletne studium tego listu. Jestem strasznym ignorantem Pisma Świętego!

W rzeczywistości musimy poprawić ostatnie zdanie. Mamy „świadectwo” jego studium Novum Testamentum Latine, tekstu Nowego Testamentu w języku łacińskim, który towarzyszył mu od czasu wstąpienia do Wyższego Seminarium Duchownego w Rouen w październiku 1919 r., aż do dnia aresztowania 15 stycznia 1944 r. Egzemplarz jest pokryty jego drobnym pismem na marginesach i między wierszami, komentującym i wyjaśniającym poszczególne zdania. List do Hebrajczyków jest jednym z najczęściej komentowanych tekstów. To właśnie z tego Listu zaczerpnął drugie słowo swojego duchowego testamentu, które zacytowaliśmy na początku tych rekolekcji: „Sine sanguine non fit redemptio” („Bez rozlania krwi nie ma odkupienia” Hbr 9, 22). [Dokładny tekst zawiera słowo remissio]. Ojciec Jakub cytuje to zdanie z Listu do Hebrajczyków siedem razy w zachowanych tekstach.
Wsłuchując się w tekst liturgii piątej niedzieli Wielkiego Postu i inne teksty Pisma św., w szczególności: „stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 8), ojciec Jakub zaprasza nas do kontemplacji posłuszeństwa Słowa, które stało się ciałem.

 

Posłuszeństwo Chrystusa

16 listopada 1928 r., podczas głoszenia w czasie Triduum wieczystej adoracji, ks. Bunel wykrzyknął z entuzjazmem:

A Słowo Wcielone uniżyło się, kłaniając się odwiecznym pragnieniom Boga. Stał się posłuszny. O, świecie, zatrzymaj się i spójrz! Jesteś tylko prochem i pyłem, jesteś tylko stworzeniem jednego dnia i ośmielasz się wołać w swojej nadmiernej dumie: «Ani Bóg, ani Mistrz!» Spójrz na tego człowieka, Jezusa z Nazaretu. Jest widzialnym człowiekiem, ale także niewidzialnym Bogiem. Jego ludzka natura jest podtrzymywana przez boską Osobę, jest Synem Bożym; jest Tym, który cię stworzył, a nic, co zostało stworzone, nie zostało stworzone bez Niego. I oto ta wszechmocna Istota, ten Bóg-człowiek, unicestwia się przed swoim Ojcem, pozwala, aby Go obrażano, wyśmiewano, ukrzyżowano, a wszystko to z posłuszeństwa. «Christus factus est obediens usque ad mortem, mortem autem crucis» (Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Flp 2, 8). (…) Och, świecie, czy nadal będziesz mówił, że posłuszeństwo cię poniża, że cię umniejsza, skoro Chrystus uświęcił tę godną podziwu cnotę do tego stopnia? Czy będziesz się bał podążać za takim Mistrzem?

Ojciec Jakub, kontemplując pokorę i uniżenie Słowa Bożego w tajemnicy Jego Wcielenia i ludzkiego życia, odkrył niezwykłe bogactwo posłuszeństwa. Dlatego też w rekolekcjach, które wygłosił od 4 do 16 sierpnia 1941 r. w klasztorze karmelitanek w Saint-Pair, zachęcał siostry (i nas) do kontemplowania posłuszeństwa Chrystusa, umieszczając je w perspektywie historii zbawienia:

Oto, w ogólnych zarysach, historia świata, a następnie nasza osobista historia pokazuje, dokąd prowadzi nadużywanie wolności. Porównajmy to z Chrystusowym ideałem posłuszeństwa i naszym ślubem posłuszeństwa. Aby lepiej zrozumieć wzbogacenie duszy przez ślub posłuszeństwa, przyjrzyjmy się skutkom nieposłuszeństwa aniołów i pierwszego człowieka, stworzonych «na obraz Boży». Lucyfer, najpiękniejszy z aniołów, wierzy, że jest w stanie być «jak Bóg», być architektem własnego szczęścia i odmawia służby. Dla niego i innych buntowników prowadzi to natychmiast do piekła, pozbawienia Boga: istota, która zawsze pragnie nieskończoności, jest odpychana przez nieskończoność, której nigdy nie może objąć. Do szczęśliwego człowieka w Raju szatan wpuścił ten sam jad, by «być jak Bóg», znając dobro i zło. Symbol miłości, o który prosił Bóg, był minimalny. Adam i Ewa odmówili, byli nieposłuszni… I to była śmierć, utrata wszystkich ich darów dla nich samych i ich potomków. Oto straszne nieposłuszeństwo i jego smutne konsekwencje. Musimy teraz umrzeć, aby żyć na nowo w Chrystusie. On bowiem przywraca porządek. Od początku swego życia aż do męki, aż do krzyża, daje wszelkie znaki i świadectwa prawdziwego i całkowitego posłuszeństwa. Do samego końca wypełniał wolę Ojca, który karmił Go przez całe życie. W ostatniej chwili uświadamia sobie, że ta wola została w pełni wypełniona, że «wszystko się dopełniło». To właśnie w tym momencie Chrystus dokonuje swojego wielkiego zwycięskiego dzieła i wchodzi w pełne posiadanie Nieba.

Wzorowanie naszego posłuszeństwa na Jego posłuszeństwie:

To normalne, że posłuszeństwo czasami kosztuje. Pamiętajmy wtedy, że przyszliśmy, aby być posłusznymi, a ceną za to będzie śmierć i życie. Posłuszny opowiada o swoich zwycięstwach i wchodzi w intymność Boga od tego życia, na wieczność.

 

Pełnienie woli Ojca

Ojciec Jakub, kontemplując życie Jezusa Chrystusa, widzi, jak wypełnia On wolę Ojca. Często cytował epizod z Getsemani: „Fiat voluntas tua” (Bądź wola Twoja. Łk 22, 42).

29 września 1936 roku napisał do przyjaciela:

Nie zapomnij się modlić, dołączając ciężar swoich zmartwień. Cierpienie jest tak potężną modlitwą! Niech twoja próba oderwie cię od ziemi, a uwolniony odpocznij w Bogu bez kłopotów i zmartwień. Powtarzaj Bogu: «Fiat voluntas tua!»

Wiedział, ile kosztuje wyznanie swojego „Fiat”. W 1929 r., kiedy chciał wstąpić do Karmelu, jego biskup napisał do Rzymu i uniemożliwiono mu to. Zwierzył się z tego przeoryszy klasztoru karmelitańskiego w Hawrze:

Przez dwa dni walczyłem z tysiącem uczuć smutku, przygnębienia, zniechęcenia, a przede wszystkim buntu. Bez względu na to, jak bardzo moja wola powtarzała szczere Dobremu Bogu «Fiat», cała moja wrażliwość i cała moja duma drżały i wprowadzały złe myśli do mojego umysłu.

Miał odwagę, w tchnieniu Ducha Świętego, powtarzać to „Fiat” w obozach koncentracyjnych i pomagać współwięźniom w jego wypowiadaniu. Na ten temat istnieje kilka relacji. M. Zamansky, który był z nim więźniem w obozie Royallieu, tak opisał moment, w którym ojciec Jakub dowiedział się, że wyjeżdża w jednym z konwojów na wschód:

Widzieliśmy, jak wyjeżdżali. Ojciec Jakub był wśród nich, jego twarz przepojona była tym samym spokojem, z którego go znaliśmy, ale był poważny w swoim spojrzeniu i chodzie. Poddanie się Bogu może być dokonane tylko bez ukrytych motywów, a przede wszystkim bez nadziei na wybór. I myślę, że to właśnie mówił ojciec Jakub, gdy widziałem go po raz ostatni: «Fiat voluntas tua».

W wywiadzie udzielonym w klasztorze karmelitanek w Avon, Michał de Bouard opowiadał, że był z ojcem Jakubem w bloku kwarantanny w obozie Mauthausen, kiedy powiedział mu, że złożył ślub, jeśli wyjdzie z tego piekła żywy. Ojciec Jakub zastanowił się przez chwilę, po czym powiedział:

Nie, nie wolno ci kusić Boga, to On decyduje. Powiedz «Fiat voluntas tua».

De Bouard kontynuował:

Myślałem o tym i zdałem sobie sprawę, że prawdziwą myślą wiary, najgłębszą, najwyższą myślą, jest powiedzenie «Bądź wola Twoja». Mówienie „Fiat voluntas tua”, jak to często robiliśmy rano, na placu apelowym, w dymie krematorium, było trudne do wydobycia bez niechęci. Dając mi tę instrukcję, ojciec Jakub po raz kolejny pokazał mi, gdzie jest szczyt, gdzie musimy spróbować znaleźć swoje miejsce.

Ojciec Jakub nie tylko głosił to oddanie się Bożej Opatrzności, ale żył nim do końca w swoim ciele. Podczas rekolekcji głoszonych w klasztorze karmelitanek w Pontoise, w wywiadzie zatytułowanym Nadzieja i opuszczenie, zacytował Księgę Hioba i zakończył w następujący sposób:

«Nawet gdyby Bóg miał mnie zabić, pokładałbym w Nim nadzieję!» Oto dusza, która wie, czym jest nadzieja, która wie, czym jest zaufanie Bogu, czym mówienie Bogu: «Ojcze nasz, bądź wola Twoja!»

 

W konkrecie naszego życia

20 września 1936 r. w Chaville ojciec Jakub wygłosił rekolekcje dla członków Trzeciego Zakonu Karmelitańskiego, obecnie znanego jako Świecki Zakon Karmelitański. Są to ludzie świeccy, mężczyźni i kobiety, żonaci lub samotni, prowadzący życie zawodowe i rodzinne, którzy pośród świata chcą żyć duchowością Karmelu. Słowa, które do nich skierował, są nadal aktualne:

Każde istniejące życie ma szczególne znaczenie, szczególne powołanie. W związku z tym muszę ukierunkować swoje życie na konkretny cel. Mam funkcję do spełnienia. A moją funkcją jest życie dla Boga, aby poznać, pojąć i zachować Go na zawsze w Niebie. Żyć dla Boga tu na ziemi oznacza dostosować całą swoją wolę, która kieruje moją istotą, do woli Bożej; woli Bożej, która jest mi wskazana przez prawo naturalne, przez prawo pozytywne, przez Dekalog Boży, przez Ewangelię, przez szczególne obowiązki mojego stanu, mojej Reguły Trzeciego Zakonu. Muszę zatem żyć dla Boga, czyniąc zawsze to, czego wymaga ode mnie prawo rządzące moją działalnością.

Nie wolno nam myśleć, że najpiękniejsze modlitwy to te, które polegają na rozmyślaniu w samotności kaplicy. Najpiękniejszym uwielbieniem jest czynienie przez cały czas tego, co Bóg chce, abyśmy czynili. Chodzi o to, żeby nasza istota nieustannie wyśpiewywała chwałę Boga, żyjąc uważnie wszystkimi Jego wskazaniami. To właśnie oznacza chwalić Boga, szanować Boga i służyć Bogu. Czynić to, czego On chce, czynić to tak, jak On chce, czynić to, ponieważ On tego chce.

I widzisz, kiedy poznajesz tę prawdę, że jesteś w ręku Boga, że masz tylko jedną funkcję na ziemi, a jest nią chwalenie Boga, życie całkowicie dla Boga, przekształcanie całego swojego życia we wspaniałą, cichą pieśń miłości do Boga i uwielbienia Boga, życie staje się bardzo proste. Bez względu na to, co robią twoje ręce, bez względu na to, w jakiej sytuacji stawia cię Bóg, bez względu na to, jakie zajęcia zajmują twój dzień, mniej lub bardziej wzniosłe w oczach świata… Jakie to ma znaczenie dla Boga? Boże spojrzenie zawsze szuka naszego serca, naszej woli, naszej uwagi. A na ziemi jest tylko jedna troska: chcieć tego, czego chce Bóg. Czynienie wszystkiego z posłuszeństwa Bogu jest podstawową funkcją, bardzo prostą funkcją, która oznacza, że nie szukamy Boga, robiąc to czy tamto, ale że zawsze służymy Bogu, niezależnie od aktywności. Służymy Bogu zamiatając, śpiąc, jeśli jest na to czas, modląc się, jeśli jest czas modlitwy, prowadząc zajęcia, odmawiając Oficjum. Służymy Bogu we wszystkim, gdy tylko jest to naszym obowiązkiem stanu.

W oczach Boga nie ma mniej lub bardziej wymagających obowiązków, są tylko bardziej lub mniej kochające serca.

Wkładajmy we wszystko nieskończoną ilość miłości.

Miejmy jako podstawowe usposobienie jedyną troskę o kochanie Boga, służenie Bogu poprzez bardzo spokojne robienie tego, o co Bóg prosi jako szczególne zajęcie.

W tym wszystkim jest zadziwiająca możliwość miłości, a dusze są zróżnicowane w oczach Boga tylko przez samą intencję ich miłości.

Pozwólmy, aby słowa ojca Jakuba były dla nas ukierunkowaniem. Zapytajmy samych siebie, jak żyjemy posłuszeństwem w konkretnej rzeczywistości naszego życia? Jak staramy się wypełniać wolę Bożą, pamiętając, że Jego wola jest naszym uświęceniem (1Tm 4, 3)?

o. Didier-Marie Golay OCD (Paryż)