Wielka Środa jest czasem kalkulacji i wyceny przyjaźni. Jezus zostaje przeliczony i wydany za 30 srebrników… To bardzo mało, jak na zapłatę za zdradę Przyjaciela, Mistrza i Boga. Biorąc pod uwagę tamte czasy to równowartość krowy lub odszkodowania za śmierć niewolnika w czasie pracy. Marna zapłata za ogrom zła, które z powodu tych pieniędzy ma miejsce. Czy to ślepa pożądliwość pieniądza zgubiła apostoła?
Otóż brnącemu w ciemność Judaszowi nie chodzi głównie o zapłatę. Prawdopodobnie ma on inne, nieznane dla nas powody, by wydać Jezusa. Jakie one są, to tajemnica zapieczętowana przez samobójczą śmierć. Powody “sprzedaży” Mistrza muszą być tak silne, że Judasz nie próbuje się im przeciwstawić. Apostołowie zwracają się do Jezusa, używając słowa PANIE. Iskariota tytułuje Go nadal jak przy pierwszych spotkaniach po prostu: RABBI – Nauczyciel… Po latach chodzenia z Jezusem, apostoł nie dotarł jeszcze do punktu uznania Jezusa, jako Pana.
Jest tylko Nauczycielem, jednym z wielu w tym czasie. Mało tego, Judasza nie łączy z Jezusem żadna głębsza wieź. Łatwo więc jest Go wydać. Refleksja, że doprowadza do śmierci niewinnego człowieka, pojawia się zbyt późno. Przekonuje się o tym poniewczasie.
Jezus pełen smutku ogłasza uczniom, że jeden z nich Go zdradzi. Za niedługo będzie świętował z uczniami Paschę, wspominając uwolnienie synów Izraela z Egiptu, człowieka z niewoli grzechu. Dlatego do końca próbuje pomóc Judaszowi w wyborze drogi światła i wolności. Bezskutecznie… Judasz wybiera ciemność, niewolę i zdradę… Teraz okazuje się, że wnętrze zrozpaczonego apostoła jest puste. W Jego sercu nie ma miejsca ani dla Boga, ani dla drugiego człowieka, ani ostatecznie dla samego siebie (odbiera sobie życie).
Idzie do faryzeuszy i pyta co chcą mu dać, a on wyda im Jezusa. Brzmi to tak, jakby chciał powiedzieć: ,,Jezus nie stanowi dla mnie żadnej wartości, nie mam nic po latach chodzenia za Nim, On jest dla mnie nikim, co chcecie mi dać?” Szuka czegoś, co wypełni tę pustkę, ciągle nie pojmując, że może ją wypełnić właśnie tylko Bóg, którego miał tak blisko, który go wybrał i zaufał mu…
Sanhedryn zgromadzony na tajnej naradzie postanawia za wszelką cenę pozbyć się niewygodnego Obcego. Dla czystości wiary, szybko chcą zlikwidować niewygodny “element”, który burzy ich gmach świętych przyzwyczajeń. Ciemność staje się coraz ciemniejsza. Wiele spraw dzieje się tajnie, za plecami, w ukryciu. Tak działa szatan.
Przyjaźń zostaje wyceniona… Ale Światło w ciemniejącej ciemności nabiera jeszcze większego blasku.
Czwartego dnia Bóg stwarza ciała niebieskie, planety i gwiazdy. One oddzielają dzień od nocy, światłość od ciemności. Oświecają i rządzą czasem. Codziennie na niebie można oglądać ich piękno. One milczą i spełniają swoje obowiązki, ale milczeniem i “posłuszną pracowitością” mówią o pięknie Stwórcy, wyznając Go jako PANA.
,,I tak upłynął wieczór i poranek – dzień czwarty”.
o. Mariusz Wójtowicz OCD