Przedsoborowa „era Maryi”
Maksymalizm, który zaczął dominować w kulcie maryjnym ma przełomie XIX i XX wieku sprawił, że w teologii stosowano zasady de Maria numquam satis, numquam nimis (o Maryi nigdy dosyć, nigdy za dużo), czy też ad Jesum per Mariam (do Jezusa przez Maryję), co w naszej ojczyźnie miało swoje echo w powszechnie znanym motcie wielkiego Prymasa Tysiąclecia, czcig. sługi Bożego Stefana kard. Wyszyńskiego: soli Deo per Mariam (samemu Bogu przez Maryję).
Nurt maksymalistyczny wyrażał się nadto w tzw. teologicznym principium de convenientia (zasadzie stosowności), tłumaczonym w praktyce na wyrażenie potuit, ergo fecit! (skoro mógł, to i uczynił). O Matce Bożej można było zatem mówić zawsze i nigdy nie zdołało się wypowiedzieć wszystkiego, nigdy wystarczająco nie można było Jej uczcić i wychwalić, wszak Ona, wyniesiona ponad chóry aniołów, przewyższała wszystkie cnoty i dary udzielone Świętym. Skoro bowiem, dla przykładu, Bóg dał szczególny dar mądrości św. Tomaszowi z Akwinu, autorowi Sumy Teologicznej, było stosownym (convenientia), aby podobnego daru udzielił dla Niej, wybranej na Matkę swego Syna. A zatem z pewnością Jej go udzielił, ponieważ mógł to zrobić, a skoro mógł, to i uczynił: potuit, ergo fecit! I tak samo ma się rzecz z innymi darami: skoro św. Dominikowi dał Bóg szczególny dar kaznodziejstwa, nie mógł oszczędzić go dla Maryi, potuit, ergo fecit – mógł go Jej udzielić, a zatem nie zwlekał; skoro Teresie od Jezusa i Janowi od Krzyża dał Bóg łaskę szczególnych przeżyć mistycznych, wypadało, aby udzielił podobnych przeżyć Maryi…
Moglibyśmy kontynuować to wyliczanie, ale jest ono zbyteczne. Zdajemy sobie sprawę jak podobne przedstawianie Matki Chrystusa, praktycznie niemożliwej do naśladowania, redukowało się do pobożności nader sentymentalnej, polegającej bardziej na uczuciu, aniżeli na odtwarzaniu postaw. A zasady te przeniknęły do liturgii i do pobożności wiernych. Wchodząc do kościoła, nierzadko zapominano o tabernakulum, i kierowano się bezpośrednio przed ołtarz Matki Bożej, przed którym zawsze paliły się świece, było moc kwiatów, i nie brakowało ludzi modlących się na kolanach, bijących się w piersi i proszących o Boże miłosierdzie.
Witając w 1947 r. na audiencji pielgrzymów francuskich, Pius XII mówił do nich: „Prawdziwa pobożność, wyrażająca się w tradycji Kościoła (…), dąży przede wszystkim do zjednoczenia z Jezusem pod przewodnictwem Maryi. Do Jezusa idzie się przez Maryję. Maryja jest zatem drogą do Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem” (27 VII 1947).
Pontyfikat papieża Piusa XII zaczęto nazywać „erą Maryi”: w 1942 r. poświęcił on świat Niepokalanemu Sercu Matki Bożej, w 1950 r. ogłosił dogmat Wniebowzięcia, rok 1954 proklamował Rokiem Maryjnym i skierował w nim do Kościoła dwie encykliki maryjne: Fulgens corona – na stulecie dogmatu Niepokalanego Poczęcia, i Ad Coeli Reginam – ogłaszając Matkę Bożą Królową Świata.
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD