Miłosierdzie Boże
Będąc w tych samych dniach, a dokładnie w dzień Wniebowzięcia Matki Bożej, w jednym z klasztorów zakonu chwalebnego świętego Dominika, zastanawiałam się nad wielością grzechów, jakie w tym domu dawniej wyznałam, oraz nad sprawami mojego nędznego życia. Przyszło na mnie tak wielkie zachwycenie, że prawie wyszłam z siebie. Usiadłam więc i wydaje mi się, że nie mogłam dostrzec podniesienia ani słuchać Mszy. Z tego powodu później miałam skrupuły. Gdy byłam w tym stanie, wydało mi się, że ujrzałam, jak mnie ubierano w niezwykle białą i jaśniejącą szatę, choć w pierwszej chwili nie dostrzegłam, kto mnie w nią ubiera. Dopiero później ujrzałam po prawej stronie Matkę Najświętszą, a po lewej mego ojca, świętego Józefa. Oni to ubierali mnie w tę szatę. Dano mi poznać, że byłam już oczyszczona z moich grzechów. Po zakończeniu ubierania, będąc w stanie olbrzymiej rozkoszy i szczęścia, wydało mi się, że Matka Najświętsza bierze moje ręce w swoje i mówi, że sprawia Jej wielkie zadowolenie, iż tak bardzo czczę chwalebnego świętego Józefa; żebym wierzyła, że zamierzony klasztor zostanie założony i w nim będzie kwitła bardzo gorliwa służba Panu oraz Im obojgu; żebym się nie obawiała, bo nie będzie w nim nigdy pęknięcia, choćby posłuszeństwo, któremu poddawałam się, nie było w moim guście, albowiem Oni nas będą strzec, i już Jej Syn obiecał, że będzie z nami; na dowód, że to będzie prawdą, wręczyła mi ów klejnot. (Ż 33,14)
Autentyczna relacja z Bogiem, autentyczne, prawdziwe nabożeństwo do jakiegoś świętego musi zaowocować prawdą o sobie, o swojej nędzy i grzeszności i prawdą o bezgranicznej, darmowej miłości i miłosierdzia Boga. To pozwala bez oporów otworzyć się na nie i pozwolić by nas ogarnęło i przemieniło.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Chwała Ojcu i Synowi…
św. Józefie – módl się za nami!