Zaufanie chyba rzeczywiście nie polega na tym, że mówię Bogu co ma robić.
Trudne straszliwie.
Zwłaszcza kiedy sytuacja po ludzku zaczyna się okropnie komplikować, a codzienność wymyka się spod kontroli.
Jak pozbyć się trzymadełek, które tylko w moim wyobrażeniu dają bezpieczeństwo, a w rzeczywistości niewolą i znacząco ograniczają horyzont?
Z wdzięcznością, cierpliwością przyjąć to, co dajesz.
Mieć dojmujące przekonanie, że JESTEŚ, a przez ciemną dolinę przeprowadzisz za rękę, z potężnym i ojcowskim i czułym zatroskaniem, aby włos mi z głowy nie spadł (Łk 21,18).
Ty widzisz więcej, patrzysz szerzej, zawsze chcesz dla mnie lepiej, więcej, piękniej, obficiej.
Wiem, że jeszcze wiele razy w życiu będę musiała Ci ufać. Ale wiem też, że to zawsze się opłaci.
Blanka Mazur