Trzy spotkania Teresy ze świętym Józefem

Kilka miesięcy temu papież Franciszek ogłosił rok pod szczególnym patronatem św. Józefa. Okazją była rocznica ogłoszenia męża Maryi patronem Kościoła powszechnego. Dokładnie 8 grudnia 1870 r., czyli w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, papież Pius IX  oprosił przybranego ojca Jezusa o opiekę nad Kościołem. Wszystko miało niezwykłą wymowę: mąż Maryi, strażnik jej dziewictwa i owocu jej łona stał się najlepszym opiekunem dla wspólnoty uczniów Chrystusa. Od tamtego czasu powstało wiele dokumentów, książek i traktatów, które wychwalały św. Józefa jako oblubieńca, pracownika, pobożnego Żyda, patrona dobrej śmierci, ubogich, robotników, ekonomistów itd. Dla reformatorki Karmelu św. Teresy od Jezusa był on szczególnym patronem duszy i ciała.

Doświadczenie wstawiennictwa św. Józefa stało się dla św. Teresy nie tylko efektem lektury (np. Subida del Monte Sion, Josephina, Terser Abecedario, Flos Sanctorum), pobożności wyniesionej z domu, formacji karmelitańskiej z legendami o odwiedzinach świętej rodziny na górze Karmel, ale również osobistego doświadczenia, zwłaszcza w trakcie choroby i kryzysu. Na kartach jej biografii odnajdujemy trzy ważne momenty, w których odkryła niezwykłą bliskość św. Józefa: choroba w wieku 26/27 lat, nawrócenie w wieku 39 lat, fundacja pierwszego odnowionego klasztoru karmelitańskiego w wieku 47 lat.

Pierwsze doświadczenie wydaje się decydujące. Po powrocie z Becedas, gdzie słynna uzdrowicielka doprowadziła ją do całkowitego fizycznego wyczerpania, 15 sierpnia nastąpiła nagła zapaść (zob. Ż 5:9). Teresa pozostawała w głębokiej śpiączce przez kilka dni. Jak sama przyznała, ponad osiem miesięcy pozostawała kaleką, odczuwała ból przenikający do kości, prawie 3 lata wracała do zdrowia. Wtedy właśnie zwróciła się do św. Józefa: „Widząc się zniedołężniałą w tak młodym wieku, opuszczoną przez ziemskich lekarzy, postanowiłam uciec się do lekarzy niebieskich, aby oni mnie uzdrowili” (Ż 6:7). Ostatecznie Teresa
była przekonana, że jej całkowite uzdrowienie to zasługa św. Józefa.

W życiu zakonnym był też taki szczególny moment, w którym przezwyciężyła niezdecydowanie, wzmacniając swoją determinację i oddanie Bogu. W dziewiątym rozdziale swojej autobiografii opowiada o tym czasie nawrócenia. Decydującym czynnikiem było spotkanie z obrazem Chrystusa zranionego (hiszp. Cristo muy llagado), później również lektura Wyznań św. Augustyna. To nawrócenie Teresa postrzegała jako szczególną łaskę z wysoka. Przypisywała ją zarówno Matce Bożej, jak i św. Józefowi: „Zrozumiałam, że mam wielki obowiązek służyć Matce Bożej i św. Józefowi, ponieważ wiele razy, pozostając do reszty zagubioną, przez jego wstawiennictwo Bóg przywracał mi zdrowie” (R 30). Dodaje w Księdze życia, przekonana o potężnym patronacie Józefa: „Z ilu niebezpieczeństw na ciele [paraliż] i na duszy [nawrócenie] mnie wybawił” (Ż 6:6).

 

Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pochodzącego z półrocznika Głos Karmelu" nr 94.
Czasopismo do nabycia za pośrednictwem Wydawnictwa Karmelitów Bosych.