Pewnego dnia zdarzyło mi się, że wszedłszy do kaplicy domowej, ujrzałam obraz (…) przedstawiał Chrystusa, całego okrytego ranami, tak wiernie oddanego, że na widok jego moja dusza wstrząsnęła się do głębi, oglądając Pana w takim stanie, bo obraz ten żywo przedstawiał, co Chrystus Pan dla nas wycierpiał. Tak wielki ogarnął mnie żal na myśl, jak źle odwdzięczyłam się za te rany, że zdawało mi się, iż serce we mnie pęka. Rzucając się przed Nim na kolana, z wielkim płaczem błagałam Pana, by mnie tak umocnił, abym już Go nie obrażała. (…) Powiedziałam Mu wówczas, zdaje mi się, że nie wstanę od modlitwy, dopóki nie spełni mojego błagania. Wierzę z całą pewnością, że wówczas zostałam wysłuchana, bo od tej chwili zaczęłam coraz więcej się poprawiać.
św. Teresa od Jezusa Księga życia 9, 1 i 3