Szkice historyczne ojca Jana Kantego Osierdy nr 4

Opis grafiki

We wrześniu 1648 roku pod Piławcami, na pograniczu Podola i Wołynia, rozegrała się bitwa, którą historycy określają jako jedną z najbardziej dotkliwych klęsk w historii oręża polskiego w czasie powstania Kozaków pod wodzą Bohdana Chmielnickiego. Naprzeciw siebie stanęły z jednej strony zaciężne wojska polskie i poczty prywatne, a z drugiej Kozacy Chmielnickiego wspierani przez ordę tatarską. W walkach brał udział Jan Grzybowski, starosta warszawski i rotmistrz husarski. Towarzyszył mu jego osobisty spowiednik ojciec Stanisław od Jezusa Maryi, karmelita bosy, podprzeor klasztoru w Warszawie oraz brat Andrzej od Matki Bożej z Góry Karmel. Po klęsce pod Piławcami wojska polskie wycofały się w kierunku na Konstantynów. W kościele konstantynowskim schroniła się spora liczna cywilnych uciekinierów. Niektórzy z nich w dniu 24 września 1648 roku ponieśli tam śmierć z rąk Kozaków, a inni zostali wzięci do niewoli. Kronikarz klasztoru karmelitów bosych w Warszawie odnotował: „Gdy po klęsce piławieckiej cały obóz z wszystkiemi zapasami wojennymi i bronią dostał się w ręce nieprzyjaciół i ratowano się ucieczką, wiele z ludu i niemało zakonników schroniło się do kościoła w Konstantynowie w nadziei ujścia przed rzezią od rozjuszonego kozactwa, albo raczej, iż im tak będzie bezpieczniej na żywot wieczny, gdy polegną przed ołtarzem Pana, który się stał ofiarą Bogu Ojcu za zbawienie nasze. Gdy tak tymczasem przy zatarasowanych drzwiach modlą się zebrani, a kapłani, wobec grozy nadchodzącej śmierci, słuchają siebie nawzajem i ludu spowiedzi świętej, rozjuszeni nieprzyjaciele wpadają do kościoła po wywaleniu drzwi, rabując, mordując i do niewoli zabierając. Wtedy brata Andrzeja nagle wyciągnięto i z innymi zamordowano. Zaś ojca Stanisława zabrano do niewoli zdarłszy zeń suknię zakonną i tunikę”. Historyk zakonu, ojciec Jan Kanty Osierda (1878-1948), naszkicował z wyobraźni przebieg dramatycznych wydarzeń, jakie miały miejsce wewnątrz świątyni. Brat Andrzej leży z różańcem w ręku na posadzce kościoła przed głównym ołtarzem otrzymując śmiertelne ciosy. Natomiast ojciec Stanisław błogosławi przerażonych uciekinierów przygotowując ich na śmierć. Sam nie został zamordowany, jednak dostał się do niewoli, gdzie w okrutnych warunkach, spędził prawie rok.

o. Jerzy Zieliński OCD