Opis grafiki
Około 1622 roku z terenów Turcji lub Węgier dotarło do Rzeczpospolitej Obojga Narodów „morowe powietrze”. Historycy uważają, że pod tym terminem kryła się prawdopodobnie dżuma. Jej nasilenie w latach 1624-1625 spowodowało śmierć wielu mieszkańców dużych miast. Jesienią 1622 roku przełożeni polskiej prowincji karmelitów bosych zadecydowali o przeniesieniu nowicjuszy z krakowskiego klasztoru Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w bezpieczne miejsce. Schronienia najmłodszemu pokoleniu zakonników udzieliła pani Zuzanna z Komarnickich Gotkowska w swej posiadłości Piaski koło Krakowa. Po pewnym czasie zaraza dotarła jednak i tam powodując stopniowo śmierć piętnastu nowicjuszy i ich wychowawcy ojca Józefa od św. Jędrzeja. Za cud poczytano fakt, że oprócz zakonników nie zmarł nikt ze służby, ani z rodziny pani Gotkowskiej, a znajdowały się tam również małe dzieci. Biograf ojca Józefa od św. Jędrzeja napisał o nim: „Żyjąc tedy przykładnie i chwalebnie w zakonie przez lat jedenaście i dwa miesiące, służył jednemu zapowietrzonemu nowicjuszowi, który powietrzem umarł. Sam się powietrzem zaraził i przez dwa dni przy wielkiej malignie i utraceniu zmysłów leżał w letargu. Potem przyszedłszy do siebie i nabożnie sakramenta święte przyjąwszy, przez gorące i heroiczne akty do śmierci się już blisko następującej gotował i dnia pierwszego września 1622 roku, w nocy, po godzinie drugiej, w tych słowach: W ręce Twoje, Panie, oddaję ducha mego, szczęśliwie, w opinii świątobliwości, duszę swoją Stwórcy swemu oddał, przy nadziei, że od Niego odebrał zapłatę w niebie, któremu wiernie służył na ziemi. Umarł w Piaskach, jedenaście mil od Krakowa, i tam jest w farnym kościele przystojnie pochowany”. Historyk zakonu, ojciec Jan Kanty Osierda (1878-1948), naszkicował z wyobraźni scenę śmierci nowicjatu i ich wychowawcy. Z prawej strony widać postać Chrystusa, który przyszedł zabrać ze sobą dusze zmarłych. W tle dostrzec można śmierć z kosą, a na pierwszym planie i za osobą Zbawiciela dwójkę dzieci oraz domowników pani Gotkowskiej, którym „morowe powietrze” nie wyrządziło żadnej szkody.
o. Jerzy Zieliński OCD