Ale te “smaki Boże”, o których mówię obecnie, albo jak je na innym miejscu nazwałam “modlitwa odpocznienia” – jest to zupełnie co innego, jak o tym wiedzą te spomiędzy was, które z miłosierdzia Boga tych smaków zakosztowały. Postarajmy się zrozumieć to lepiej za pomocą porównania: weźmy na przykład dwa zdroje z dwoma zbiornikami, do których spływa woda. Na objaśnienie niektórych rzeczy duchowych zapewne dlatego, że mało mam nauki i małe zdolności, nie znam drugiego tak odpowiedniego porównania, jak podobieństwo wody. Szczególnie też mam do tego żywiołu upodobanie i pilniej niż nad innymi rzeczami nad nim się zastanawiałam. Choć i w każdej innej rzeczy, tym samym, że ją stworzył Bóg tak wielki i tak nieskończenie mądry, muszą się zawierać niezliczone tajemnice, z których rozważania możemy odnieść dla siebie pożytek, jak to i czynią ci, którzy mają zrozumienie tych rzeczy, to z drugiej strony mam to przekonanie, że w każdym najmniejszym stworzeniu Bożym, choćby to była tylko drobna mrówka, więcej ukrywa się dziwów, niż rozum pojąć zdoła.
Wracając tedy do naszego porównania, dwa one zbiorniki oba się napełniają wodą, ale każdy w sposób odmienny: do jednego spływa woda więcej z daleka, za pomocą różnych sztucznych wodociągów, drugi umieszczony w samymże miejscu, skąd wytryska woda, napełnia się od razu, bez żadnego szumu. A jeśli zdrój jest obfity, jaki jest ten, który mam na myśli, tedy napełniwszy zbiornik, spływa z niego wielkim strumieniem, który, nie potrzebując żadnych wodociągów ani pomocy ręki ludzkiej, sam z siebie nieustannie i coraz dalej wody nim płynące roznosi. W tym więc cała różnica. (4 Twierdza wewnętrzna 2,2-3)
Woda, napełniająca ten zbiornik, pochodzi z daleka i jest tam tłoczona przez sztuczne wodociągi, bądź inne urządzenia. Woda to wszelkie smaki duchowe, jakie Bóg pozwala nam odczuwać podczas modlitwy odpocznienia. Nabywamy ich przez rozważanie rzeczy stworzonych, bądź przez pracę umysłu, rozważającego przymioty Boże. Ta woda spływa na nas gwałtownie, z szumem, a właściwie to my swoim wysiłkiem i pracą ją sprowadzamy.
Nim doświadczymy jej dobroczynnego działania, winniśmy być cierpliwi, potrzebny jest czas. Jednak warto zaznaczyć, że te smaki duchowe mają swoje źródło w Bogu, a kończą się w nas. Świadczą one o wielkiej dobroci Boga, który pozwala nam zakosztować tego, jak słodka, dobra i piękna jest Jego miłość.
br. Tomasz Kozioł OCD