Pragnęłabym bardzo znaleźć porównanie, które by wam pomogło do jaśniejszego choć w części zrozumienia tego, o czym tu mówię; zupełnie odpowiedniego, sądzę, że nie da się znaleźć, ale w braku lepszego, poprzestańmy na następującym.
Przedstawmy sobie w pałacu jakiegoś króla czy możnego pana komnatę czy, jak to podobno zowią, salon pełen najrozmaitszych kryształów, porcelan i innych podobnych sprzętów, ustawionych w takim porządku, że wchodzący widzi je niemal wszystkie od razu. Mnie kiedyś zdarzyło się widzieć taki salon w pałacu księżnej Alby (u której, z rozkazu, danego mi przez przełożonych skutkiem usilnego żądania tej pani, zmuszona byłam się zatrzymać). Wchodząc, zdumiałam się i zachodziłam w głowę, do jakiego użytku może służyć takie natłoczenie różnych ciekawostek i przyszłam do wniosku, że chyba na to, aby była z nich chwała Panu, który wszystko stworzył. Teraz rada jestem z tego wspomnienia, bo dobrze mi przypada do tego, co tu mam na myśli. Otóż, choć dosyć długo zatrzymałam się tam, tak zupełnie wszystko co tam oglądałam, i te rozmaite sprzęty, i kształty, i wyrób ich zapomniałam, jak gdybym ich nigdy nie była widziała; ani jednego szczegółu dokładnie nie pamiętałam, ogólnie tylko niejasne pozostało mi wspomnienie. Tak jest poniekąd i tu, w tym zachwyceniu, o którym mówię. Dusza tu jest złączona zupełnie z Bogiem i przebywa z Nim w tej komnacie nieba empirejskiego, które snadź jest w samym wnętrzu naszej duszy (bo skoro Bóg mieszka w duszy, rzecz jasna, że w niejże samej muszą być i te dwa ostatnie mieszkania, w których Bóg w szczególny sposób przebywa). W tym więc zachwyceniu dusza nie zawsze dostępuje poznania Jego tajemnic (tak bowiem jest upojona rozkoszą posiadania swego Oblubieńca, iż niczego więcej pragnąć nie umie), niekiedy jednak spodoba się Panu ocucić ją z tego upojenia, aby w jednej chwili, jakby w mgnieniu oka, ujrzała wszystkie cuda, nagromadzone w tej Bożej komnacie. Wtedy gdy wróci do siebie, pozostaje jej wspomnienie tych wspaniałości, ale opisać ich szczegółowo nie zdoła, bo natura jej nie sięga dalej i wyżej nad to, co Bóg w sposób nadprzyrodzony dał jej ujrzeć. (6 Twierdza wewnętrzna 4,8)
Jak opisać komnatę, w której mieszka król, komnatę całą spowitą Jego światłem i blaskiem? To komnata jakby cała z kryształów, a z drugiej strony pełna przepięknych sprzętów, naczyń również z kryształów. Po co one tam wszystkie zgromadzone? Takie mnóstwo tych pięknych rzeczy mówi coś o wspaniałości, piękność, wielkości i majestacie Boga. Kryształ dlatego, że nie dość, że piękny, to przezroczysty, odbija światło i rozprasza na wszystko wokół. Dzięki czemu wszystko jest spowite w tym świetle. W tej centralnej komnacie człowiek zdaje sobie sprawę, że tylko Bóg jest piękny, wszystko inne i każdy będzie o tyle piękny, ile tego piękna Bożego odbije w sobie.
br. Tomasz Kozioł OCD