Jedną tu jeszcze rzecz zważcie, że do tych pierwszych komnat i mieszkań zaledwie dochodzi światło, pochodzące z pałacu, w którym mieszka król. Nie żeby one były całkiem ciemne i czarne, jak wtedy, gdy dusza jest w stanie grzechu, ale że panuje w nich pewien zmrok, który – sama nie wiem, jak to wyrazić – pochodzi nie z samego mieszkania, tylko z winy duszy w nim zostającej, czyli raczej z winy tego mnóstwa płazów, padalców i gadzin jadowitych, które za nią tam weszły i przeszkadzają jej patrzyć na światło. Jest to podobnie jak gdyby kto wszedł do pokoju wystawionego na pełny blask słońca, ale oczy miałby tak pokryte błotem, iż ledwo by je mógł otworzyć. Samo mieszkanie jest jasne, ale dusza jasnością jego cieszyć się nie może z powodu tego robactwa i zwierzyny, które oczy jej zasłaniają, aby nic, prócz nich, nie widziała. Tak mi się przedstawia stan duszy, który choć nie leży już w grzechu, ale tak jeszcze jest – jak już mówiłam – zajęta rzeczami tego świata, tak zanurzona w troskach o majątek, o honor, o interesy doczesne, że jakkolwiek szczerze chciałaby widzieć i cieszyć się widokiem wewnętrznej piękności swojej, przywiązania te światowe stają jej na przeszkodzie i zdaje się jej niepodobieństwem z nich się otrząsnąć. Musi więc koniecznie każdy, kto chce dostać się do mieszkania drugiego, starać się, według stanu swego, oswobodzić się od trosk i zajęć niepotrzebnych. Jest to warunek tak nieodzowny, że kto nie przyłoży się mocno do tej pracy, ten według mojego przekonania, nie dojdzie do mieszkania głównego; nawet trudno, by i w tym pierwszym ostał się bezpiecznie, bo wśród tego mnóstwa płazów jadowitych być nie może, by który dziś lub jutro go nie ukąsił. (1 Twierdza wewnętrzna 2,14)
Dlaczego dusza, znajdująca się w pierwszym mieszkaniu, nie widzi, nie dostrzega światła, dochodzącego z komnaty centralnej? Na pewno nie dlatego, że ono nie świeci. Dzieje się tak z tego powodu, że jej oczy są pokryte błotem. To zbytnie zaabsorbowanie sprawami tego świata, to zbytnia troska o to, czym żyją ludzie światowi, zabiegając o majątek, honor, interesy doczesne, nie pozwalają dostrzec i cieszyć się tym światłem, które dobiega z wnętrza naszej duszy.
Widać więc jak bardzo niebezpieczne dla życia duchowego są niewinne na pierwszy rzut oka przywiązania. To one tak potrafią zaślepić duszę, uwięzić ją w tym, co światowe, że straci z oczu cel drogi i zatrzyma się. Musi jak najszybciej uwolnić się od nich.
br. Tomasz Kozioł OCD
Photo by omar alnahi from Pexels