Wpis w wersji audio:
Taka duchowość nie jest, zdaniem moim, niczym innym, jeno chęcią pogodzenia ciała z duszą, tak iżby tu na ziemi nie pozbywać się przyjemności doczesnych, a potem w niebie cieszyć się Bogiem; i będzie tak, jeśli chodzimy w sprawiedliwości i usilnie się przykładamy do nabycia cnót; ale kto na drodze doskonałości takie, jak ci, o których mówię, na długość kurzej stopy kroki stawia, ten nigdy nie dojdzie do wolności ducha.
(Ż 13,5)
Każdy wie, że ciało i duch do czegoś innego dążą, ich priorytety są odmienne. Wartości duchowe, a cielesne, życie według ducha i według ciała nie mogą iść w parze. Jednak najsmutniejsze, a nawet najtragiczniejsze, czy śmieszne wydaje się, że ludzie, i to prowadzący życie duchowe, kroczący Bożymi ścieżkami, chcą pogodzić te rzeczywistości. W jaki sposób? Zbytnio troszcząc się, zabiegając o byt materialny, o wygody ciała, któremu chcą w taki, czy inny sposób dogodzić. Nie chodzi tutaj nawet o rzeczy z natury grzeszne. Pragną również trzymać z Bogiem, ale i ze światem, nie chcąc umrzeć dla niego i jego spraw, pielęgnując złe, niewłaściwe, oddalające od Boga przyjaźnie. Jaki jest skutek takiego życia, takiego postępowania? Właśnie kurzy, powolny krok w kierunku Boga. Tuptając, dreptają niemal w miejscu. Żyjąc tak, nigdy nie będziemy się cieszyć wolnością ducha, bo tak naprawdę, ten, kto tak postępuje jest przywiązany do dóbr tego świata, osaczony przez nie. Szybko się zatem irytuje na wszystko, co ten komfort mu chce odebrać, a wszystko i wszystkich, którzy chcą go nawrócić, wprowadzić na właściwą ścieżkę, traktuje, jako zagrożenie.
br. Tomasz Kozioł OCD
fot.unsplash.com