Wpis w wersji audio:
W Niedzielę Palmową, po przyjęciu Komunii, takie na mnie przyszło zawieszenie ducha, że nawet nie byłam zdolna przełknąć Najświętszy Sakrament. Trzymając go jeszcze w ustach, gdy po chwili nieco przyszłam do siebie, miałam to uczucie, że usta moje pełne są krwi i twarz moja i ja cała zlana krwią, ciepłą jeszcze, jak gdyby dopiero co wypłynęła z ran Zbawiciela. Uczułam z tego słodkość niewypowiedzianą, a Pan rzekł do mnie: Córko, chcę, byś doznała na sobie błogich skutków Krwi mojej, i nigdy nie wątpiła o moim miłosierdziu. Ja ją wylałem wśród męki najsroższej, a ty jej używasz z wielką rozkoszą, jak widzisz. Tak ci się hojnie odpłacam za pociechę, jaką ty mi w tym dniu sprawiasz
(Sd 26,1)
Krew daje życie. Organizm, którym płynie krew, żyje, natomiast w martwym ten ruch ustał. Dać komuś swoją krew do picia, to dać mu swoje życie, to, co mamy najcenniejszego. Rzeczywiście, Jezus w komunii św. niczym pelikan krwią swą karmi lud swój. Ten potok dalej płynie i będzie płynąć aż do skończenia świata. Św. Teresa zwraca uwagę na jeszcze jeden szczegół. Jest to krew świeża, jeszcze ciepła, która jakby co dopiero wypłynęła z ran Zbawiciela. Taka jest miłość Boża. Zawsze świeża, nigdy się nie starzeje. Każdemu, zawsze chce dać to najlepsze. Niedziela Palmowa otwiera Wielki Tydzień. W tym tygodniu celebruje się misterium męki i śmierci Chrystusa. Uczestnicząc w drodze krzyżowej oczami wyobraźni winniśmy widzieć tę krew, która przeobficie lała się podczas biczowania, cierniem ukoronowania, samej drogi krzyżowej, czy wcześniej podczas modlitwy w Ogrójcu. Jest to obraz przerażający. Jednak nie chodzi o to, by kogoś przestraszyć, czy obudzić w nim odrazę. Powinny w nas obudzić się uczucia wielkiej wdzięczność za to, co się wtedy dokonało, za tę wielką, odwieczną miłość do nas nędznych stworzeń, jakimi jesteśmy.
br. Tomasz Kozioł OCD
fot.unsplash.com