Słyszałyście zapewne, w jaki cudowny sposób, którego tylko Bóg może być sprawcą, powstaje jedwab; jak poczyna się z maleńkiego jajeczka, nie większego od drobnego ziarnka pieprzu (sama tego nigdy nie widziałam, tylko słyszałam, więc jeśli w tym, co powtarzam, znajdzie się jaka niedokładność, nie będzie to z mojej winy). Otóż z nastaniem wiosny, gdy już liście z drzewa morwowego zaczynają się rozwijać, jajeczko to ciepłem słońca ogrzane ożywia się, bo przedtem, póki mu liście morwowe nie dostarczały pokarmu, którym się żywi, było jakby martwe. Teraz z jajeczka wykluwa się robaczek, który żywiąc się liściem morwowym, stopniowo się rozwija, a gdy już do miary swojej urośnie, podsuwają mu całą gałązkę, po której on pełzając, pyszczkiem wysnuwa z siebie jedwab i dziwnie misterną robotą zwija go w kokonik czyli kłębek i w tym kłębku się zamyka, i w nim umiera, aż po niejakim czasie z kłębka onego, w miejsce dużego brzydkiego robaka, dobywa się biały, wdzięcznego kształtu motyl. Gdyby się to nie działo w oczach naszych, gdyby nam coś podobnego tylko opowiadano jako baśń z dawnych czasów, któż by temu dał wiarę? Albo kto by nam to uczonymi dowodami wytłumaczył, żeby takie stworzenie bez rozumu, taki robak albo taka pszczoła, tak pilnie i tak mądrze pracowały na pożytek nasz i żeby jeszcze biedny robak na tej swojej dla nas robocie własne życie tracił? Tego jednego już, siostry, starczy na długie rozmyślanie; w tym jednym już szczególe, nie rozszerzając się dalej, obfity macie przedmiot do rozważania cudownych spraw i nieskończonej mądrości Boga naszego. Cóż by to dopiero było, gdybyśmy znały własności wszystkich dzieł i stworzeń Jego? Wielki to zaiste dla duszy pożytek, zagłębiać się myślą w te wielmożności Boże i radować się z tego, że jesteśmy oblubienicami tak mądrego, tak potężnego Króla.
Ale wróćmy do naszego porównania. Robak ten jest to obraz duszy naszej. Naonczas ożywia się ten robak, gdy ciepłem Ducha Świętego zagrzany, poczyna korzystać z ogólnych pomocy łaski, których Bóg użycza każdemu; gdy poczyna używać środków, które Pan w Kościele swoim pozostawił, uczęszczania do spowiedzi, czytania dobrych książek, słuchania słowa Bożego; są to bowiem lekarstwa, których skutecznością dusza umarła w grzechach, w zapomnieniu o Bogu i w okazjach do złego – może wrócić do życia. Wtedy więc poczyna żyć i dalej żywi się tymże pokarmem i pobożnym rozmyślaniem, dopóki nie wzmoże się i nie urośnie do tej miary, o której tu jedynie chcę mówić, bo tamte początki i stopniowe przygotowania pomijam, jako niepotrzebne do mojego tu założenia.
Wyrósłszy zatem, poczyna ten robak snuć z siebie jedwab i budować dom, w którym ma umrzeć. Domem tym dla duszy – jak to pragnęłabym jasno wytłumaczyć – jest Chrystus. Jakoż czytałam gdzieś, zdaje mi się, czy słyszałam te słowa, że “życie nasze ukryte jest w Chrystusie”, czyli w Bogu, bo to jedno i to samo; i te drugie, że “Chrystus to życie nasze”. Czy dokładnie te słowa przytaczam i gdzie one są zapisane, o to mi tu nie chodzi; dla mojego tu założenia jest to rzecz obojętna.
5. Widzicie już teraz, córki, co z naszej strony możemy przy pomocy łaski Bożej uczynić, aby Pan sam był mieszkaniem naszym, jak nim rzeczywiście jest w tej modlitwie zjednoczenia; możemy budować to mieszkanie, tak jak jedwabnik snuje swój kłębek. Mogłoby tedy się zdawać komu, że jest w naszej mocy ująć coś Bogu albo dodać, kiedy, jak mówię. On jest mieszkaniem naszym, a my z naszej strony możemy budować sami to mieszkanie, aby w nim się zamknąć. Bez wątpienia, możemy i powinniśmy budować to mieszkanie, ale budujemy je, nie ujmując czegokolwiek bądź Bogu albo dodając, jeno samym sobie odejmując i w tę budowę wkładając, tak jak to czyni jedwabnik. Lecz nim jeszcze zdążymy w tym celu uczynić wszystko, co jest w mocy naszej. Bóg już z tą maluczką pracą naszą, która sama z siebie jest niczym, połączy wielmożność swoją i tak wysokiej doda jej ceny, iż stanie się godna tego, by On sam był jej nagrodą. Tak więc, choć w dokonaniu tej sprawy On sam największy koszt położył, przecież i naszą marną usilność raczy tak przyjmować i łączyć z tą wielką pracą i męką, którą za nas wycierpiał, iż to dwoje staje się jedno. (5 Twierdza wewnętrzna 2,2-5)
To, że powstaje jedwab i jak powstaje jest prawdziwym cudem. Ten przepiękny, bardzo delikatny materiał powstaje bowiem z bardzo małego jajeczka, małego niczym ziarnko pieprzu, jak mówi święta. Wygląda niby martwe, ale gdy tylko będzie ogrzane pierwszymi promieniami słońca, ożywia się i wykluwa się z niego mały robak. Gdy dojrzeje, podsuwają mu gałązkę, a on pełzając po niej snuje z siebie jedwab, zwija w kokonik, bądź kłębek.
Małe niepozorne jajeczko, jeszcze mniejszy robak, jest początkiem tak przecudnego, misternego dzieła. Ta wiedza pobudziła świętą do jeszcze większej wdzięczności Bogu za tak cudowne dzieło stworzenia. To pobudziło ją do nieustannego rozmyślania, rozważania nieskończonych, niezgłębionych i nieogarnionych przez umysł ludzki przymiotów Boga, który takie rzeczy nieustannie czyni dla nas. Jest to również nauka dla nas, że my, mimo swojej małości, kruchości, niedoskonałości możemy z Nim i przy pomocy Jego łaski stworzyć w swoim życiu piękne, niepowtarzalne i trwałe dobro, z które będzie cieszyć i pomagać innym w osiągnięciu świętości.
br. Tomasz Kozioł OCD