W przeszłości duchowość często była mylona ze sztuką pobożności. „Uduchowionym” nazywano człowieka, który modlił się godzinami, wznosił załzawione oczy ku Bogu, świątobliwie składał ręce do modlitwy i przywdziewał zakonne ubranka. Tych zaś, którzy tego nie czynili nazywano „świeckimi”, bezbożnikami i grzesznikami. Ludzi i świat podzielono na dwa obozy: obóz sacrum i obóz profanum. Do obozu sacrum zaliczono wszelkie „kościelne” przedmioty, czynności oraz ludzi. Do obozu profanum wrzucono zaś całą resztę. Sacrum kojarzono z cnotą, profanum z grzechem. Wartość miało to, co należało do sacrum, profanum zaś traktowano, jako środowisko życia zwykłych śmiertelników.
Podział na sacrum i porfanum – to wielki błąd przeszłości, to sztuczne rozróżnienie dokonywane często przez zakompleksionych ludzi, którzy chcieli czuć się lepsi od innych, owijając swoją nędzę w lśniące szatki pobożności. Święta nie jest tylko modlitwa, kościół i wzniosłe myśli. Święta jest także ludzka praca, pot, łzy i cierpienie. Święte są ludzkie więzi, przyjaźń, uczucie i wszystko to, co stało się doświadczeniem Boga-Człowieka. Wcielenie Boga, który „stał się do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu” (Hbr 4,15) wprowadziło sacrum w to, co uważane było za profanum, nadało wartość temu, co odarte było z wartości.
Duchowość nie jest zatem sztuką pobożności. Duchowość to styl życia. To zdolność widzenia Bożego sacrum zarówno w modlitwie, jak i w pracy, zarówno w świątyni, jak i na ulicy, w biurze, czy na uczelni… To zdolność dostrzegania świętości Boga w twarzach ludzi: tych poukładanych i tych z pogmatwaną historią życia.
o. Jakub Przybylski OCD