Diabeł nie ma poczucia humoru i jest śmiertelnie poważny” – to parafraza słów zaczerpniętych z jednego z wywiadów wybitnego duszpasterza, krakowskiego dominikanina o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego. W tak krótkim stwierdzeniu objawia się jedna z ważniejszych prawd: radość, szczęście, czy – najprościej mówiąc – poczucie humoru jest przywilejem boskości i wprost związane jest z miłością. W diable – jak opowiada o. Jan – nie ma żadnej radości, żadnego poczucia humoru, jest tylko szyderstwo, które jest jego namiastką. Diabeł może zaoferować człowiekowi tylko namiastkę. Pełnię szczęścia człowiek wierzący odnajduje w Bogu.
W kontekście teologicznym pewną nadinterpretacją będzie przypisywanie Bogu naszej ludzkiej koncepcji szczęścia, niemniej to przecież słowa Biblii często ukazują Jahwe jako Tego, któremu zaufanie daje szczęście (por. Prz 16:20). Sam Jezus wprowadza nas w swoistą wizje szczęścia, które w żaden sposób nie spełnia kategorii czysto ludzkich. Mowa oczywiście o Kazaniu na górze i ośmiu błogosławieństwach (por. Mt 5:3-12), w których każdy, kto doświadcza życia w jedności z Nim, choć po ludzku cierpiąc niedostatek, staje się błogosławiony tzn. szczęśliwy, bo dopełniony przez Życie Jezusa.
Wielu wybitnych teologów, wśród których prym wiedzie dominikanin św. Tomasz z Akwinu mówi o tym, że człowiek ze swej natury pragnie szczęścia, choć po grzechu pierworodnym pragnienie to jest często źródłem wielu kłopotów, szczególnie wtedy gdy próbujemy zaspokoić je dobrami, które nie mogą nań w pełni odpowiedzieć. Tomasz z Akwinu opisuje to w Sumie teologicznej, a właściwie w jednej z jej części, w Traktacie o szczęściu, w którym ukazuje drogę człowieka do Boga, dążącego od tego, co naturalne do tego co ponadnaturalne. Człowieka rozczarowanego różnego rodzaju pomniejszymi dobrami stworzonymi, szukającego Tego, który jest Najwyższym Dobrem. Zatem w świetle teologii chrześcijańskiej szczęście i dążenie do niego jest wpisane w naturę człowieka przez samego Stwórcę, a człowiek powołany jest do szukania Pełni Szczęścia.
Te teologiczne rozważania, choć nie dzieje się to zbyt często, potwierdzone są niejako wynikami badań „świeckiej znawczyni duszy ludzkiej”, jaką jest psychologia. Warto przyjrzeć się w tym kontekście odkryciom Paula Ekmana, amerykańskiego psychologa, jednego z „ojców założycieli” nurtu badań poświęconych analizie emocji ludzkich i ich ekspresji mimicznej. Ekman postanowił zweryfikować hipotezę Karola Darwina mówiącą o tym, że istnieją wspólne dla ludzi, ewolucyjnie przekazywane wzorce emocjonalnych reakcji. W tym celu badał ekspresje mimiczną twarzy osób pochodzących z różnych kultur, porównując ze sobą wyrażane przez nich te same uczucia. Liczne badania potwierdziły istnienie siedmiu podstawowych, wspólnych dla ludzi, uniwersalnych ekspresji emocji, takich jak: szczęście, strach, gniew, złość, zdziwienie, wstręt, pogarda i smutek. Zatem szczęście, będące jednym z tych podstawowych uczuć, zostało głęboko wpisane w naturę niewerbalnej komunikacji międzyludzkiej. Dążenie do niego byłoby swego rodzaju podrożą do pierwotnej, fundamentalnej i utraconej jedności, w której, istniało uczucie, zanim powstało słowo.(…)
Tomasz Franc OP
Czytaj dalej w aktualnym numerze „Głosu Karmelu”: