Kiedy zapada zmierzch w wigilię Bożego Narodzenia i według polskiego zwyczaju katolicy siadają do stołu, dzieląc się opłatkiem i niecodziennymi potrawami, w klasztorach karmelitańskich uroczyste obchody otwiera śpiew martyrologium, tekstu wprowadzającego w uroczystość, zaczerpniętego z łacińskiego brewiarza. Łacińska nazwa martyrologium pochodzi z języka greckiego i oznacza „słowa świadectwa”. W ten szczególny wieczór hebdomadariusz (odpowiedzialny w danym tygodniu za liturgię) śpiewa i zaświadcza, że narodził się Jezus Chrystus. Najwięcej jednak czasu pochłania wyśpiewanie tego, kiedy się to wydarzyło, bo właśnie historyczny punkt odniesienia jest celem tego wieczornego świadectwa. Przypomina to żydowską hagadę podczas święta Paschy, kiedy ojciec rodziny wyjaśnia najmłodszym, dlaczego zbieramy się na modlitwę, co się wydarzyło i kiedy.
Gdy procesja braci lub sióstr ubranych w tradycyjnych białych płaszczach dochodzi do ołtarza, przewodniczący okadza księgę świadectwa i rozpoczyna śpiew w języku łacińskim, przywołując starożytne miary czasu.
Zakotwiczenie w czasie przyjścia Jezusa było niezwykle ważne, aby wraz z upływem lat i wieków nie zepchnąć Zbawiciela do świata mitologii czyli nieprawdopodobnych historycznie postaci. Dlatego wieszcz co roku przypomina, że Jezus narodził się osiem dni po pierwszym dniu miesiąca stycznia w kalendarzu rzymskim (czyli 25 grudnia), siódmego księżyca (siedem dni po nowiu), w 5199 roku od stworzenia świata, w 2959 roku od potopu, w 2015 roku od narodzin Abrahama, w 1510 roku od wyjścia z Egiptu, w 1032 roku od namaszczenia na króla Dawida, w 65 tygodniu według proroctwa Daniela, w roku 194 olimpiady, w 752 roku od założenia Rzymu, w 42 roku panowania Oktawiana Augusta, w szóstej erze świata.
Ta tradycyjna chronologia, podawana w różnych miarach, miała być uniwersalna i obejmować wielokulturowy świat, dlatego tak wiele różnych punktów odniesienia: hebrajski, grecki, rzymski.
Chociaż nasza wiedza na temat świata i jego historii jest dzisiaj o wiele szersza i mamy większą świadomość procesów geologicznych, to przypominanie tych tradycyjnych miar czasu pomaga znaleźć wspólnotę z wszystkimi rozsianymi przez wieki wyznawcami Chrystusa, pomaga znaleźć się na chwilę na osi Boga, który mierzy inaczej nasze wydarzenia – upływem miłości i wiary.
o. Damian Sochacki OCD