Księga Tobiasza pod wieloma względami jest wyjątkowa. Na tle literatury Starego Testamentu wyróżnia się przede wszystkim swoim gatunkiem. Wątek miłosny, magiczna symbolika oraz perypetie pozwalają współczesnym naukowcom nazywać ten utwór hebrajskim romansem, ponieważ przypomina krótkie hellenistyczne opowiadania z II i I wieku przed Chrystusem. Cechą charakterystyczną greckich romansów był wątek czystej miłości, uwikłany w fale naturalnych i nadnaturalnych przeszkód do pokonania, aby zakochani mogli pozostać ze sobą na zawsze. W Księdze Tobiasza odnajdujemy wszystkie te stałe elementy greckiego romansu, zakotwiczone jednak w kulturze semickiej.
Historia Tobiasza, syna Tobiasza, rozpoczyna się podróżą w poszukiwaniu dłużnika ojca. Towarzyszy mu tajemniczy pomocnik Rafał. W dalekiej Medii w domu Raguela spotyka Sarę, opanowaną przez Asmodeusza. Czytelnik dowiaduje się od razu, że niewolnica demona miała już siedmiu mężów i żaden nie przeżył pierwszego zbliżenia. Nie wiadomo, dlaczego Sara padła ofiarą tego nieszczęścia. Narrator nie podaje łatwych rozwiązań i nie zrzuca winy na rodziców lub niewierność Sary. Kiedy między młodymi budzi się uczucie, wszyscy obawiają się najgorszego. Ojciec narzeczonej zgadza się na to małżeństwo, ale obawia się, że młody Tobiasz podzieli los swoich poprzedników.
Z pomocą przychodzi Rafał, który radzi Tobiaszowi, aby w nocy zbliżenia spalił na węglach serce i wątrobę ryby. Ten magiczny sposób miał uchronić śmiałka przed śmiercionośnym działaniem Asmodeusza. Po formalnych zaślubinach młodzi udają się do sypialni, podczas gdy przerażony ojciec planuje miejsce pochówku dla swojego kolejnego zięcia. Tobiasz spełnia polecenie swojego opiekuna, który okazuje się aniołem. Woń spalonego serca i wątroby wypędza demona, którego Rafał dogania w Egipcie i pokonuje. Scena dopełniona jest modlitwą Tobiasza i prośbą o błogosławieństwo. Rano ku zdziwieniu wszystkich młodzieniec żyje, a historia dwojga zakochanych staje się powodem błogosławieństwa.
W opowiadaniu pojawiają się nadprzyrodzone postaci, które wykazują niecodzienne umiejętności i zachęcają do niecodziennych zachowań. Świat przedstawiony jest mieszaniną zwyczajów kultury semickiej i elementów magicznych kultur ościennych. Być może dlatego święty Hieronim ze Strydonu nie uznał kanoniczności tej księgi, obawiając się zbyt dosłownego rozumienia całego opowiadania.
Kiedy usuniemy drugorzędne cechy kulturowe, związane jedynie z czasem i miejscem, widzimy, że Tobiasz jest typowym młodym człowiekiem, który szanuję tradycję i swojego ojca, pragnie przy tym wyruszyć w nieznane i poznać miłość swojego życia. Sara jest typową młodą kobietą, która pragnie być kochana. Asmodeusz może być w tej sytuacji obrazem jakiejkolwiek niewoli człowieka: stanu psychicznego, nawyków, braków, grzechu czy egoizmu, które mogą blokować stworzenie prawdziwej relacji.
Nie bez powodu Tobiasz spala właśnie serce i wątrobę, które w starożytności oznaczały uczucia i myśli. Potrzebuje przemiany, aby pomóc w przemianie Sarze. To obraz wspólnej terapii, w którą włącza się Bóg. Walka między dobrem i złem, ukryta w obrazie Rafała i Asmodeusza, jest w praktyce potężnym wysiłkiem, na jaki muszą być gotowi ludzie, którzy obiecują sobie miłość. Trzeba również zauważyć, że bardzo ważnym elementem zwycięstwa dobra nad złem w tym opowiadaniu jest modlitwa zakochanych, w której Tobiasz zdradza szczere zamiary względem Sary. Być może jako pierwszy z jej „mężów” nie liczy jedynie na własne siły, nie rzuca sloganem: „jakoś to będzie”. Zwraca się do Tego, od którego wszystko się zaczęło. Nie łączy się z nią jedynie dlatego, że potrzebuje bliskości kobiety i zaspokojenia swoich seksualnych pragnień. Chce stworzyć prawdziwy związek dwóch szanujących się osób, który przyniesie szczęście i spełnienie na całe życie, oraz pomoże przygotować się do spotkania z Bogiem.
Tobiasz i Sara to para na dzisiejsze czasy. Ich historia nie jest domknięta, nie wiemy jak potoczyło się ich wspólne życie. Trzeba jednak przyznać, że ten wyjątkowy początek jest dobrym przygotowaniem na kolejne kryzysowe sytuacje, na walkę z kolejnymi demonami o nowych podstępnych imionach.
Wszystkim zakochanym czytelnikom „Głosu Karmelu” życzę niekończących się zwycięstw w walce ze swoim egoizmem.
o. Damian Sochacki OCD