W naszej berdyczowskiej wspólnocie właśnie „opada kurz po bitwie”. Zakończyło się mozolnie przygotowywane odpustowe święto Matki Bożej Szkaplerznej, które w dniu 16 lipca zgromadziło tysiące pielgrzymów z całej Ukrainy, od Lwowa po Charków. Pieszo, na rowerach albo samochodami, w wielkich lub małych grupach, pielgrzymowali ci, którzy zapragnęli zawierzyć swoje życie Chrystusowi przed cudownym obrazem Matki Bożej Szkaplerznej. Kiedy tak oczekiwałem w klasztornej celi na potok pielgrzymów, w mojej głowie pojawiło się pytanie: jak to się stało, że Bóg wybrał to miejsce? Jak to się stało, że w Berdyczowie wzbiły się w niebo mury maryjnego sanktuarium? Jak karmelici bosi rozbili swój namiot w tym 80-tysięcznym mieście, niecałe dwieście kilometrów na zachód od Kijowa? Sięgnąłem po historyczne zapisy i otrzymałem odpowiedź, którą chcę się z Wami podzielić.
Trzeba nam przenieść się w czasy Bogdana Chmielnickiego, na ukraińską ziemię XVII wieku. W 1627 roku Janusz Tyszkiewicz, wojewoda i generał ziem kijowskich, znany ze swego patriotyzmu, waleczności i nieskrywanej wiary, po jednej z potyczek z tatarami trafia do niewoli. Pewnej nocy, przykuty kajdanami do ściany, ma sen: widzi jak nieznajomi mnisi zanoszą do Matki Bożej gorące prośby o jego uwolnienie. W tym śnie Janusz znajduje się w jakiejś kaplicy, gdzie spotyka swoją zmarłą matkę. Ta zwraca się do niego w słowach: „Synu, Januszu, ty twierdzę niezdobytą masz wystawić”. Kiedy po przebudzeniu otworzył oczy, w ciemnościach tatarskich lochów złożył obietnicę, że jeśli wyjdzie z niewoli, zbuduje dla tych zakonników klasztor i kościół ku czci Matki Bożej.
Niedługo potem, gdy odzyskał upragnioną wolność, nie zapomniał o złożonej obietnicy. Nie zwlekając, zaczął zbierać materiały na budowę berdyczowskiej świątyni. Wciąż jednak oczekiwał, aby Bóg dał mu poznać, kim są owi zakonnicy, jakich widział we śnie, a którzy mają stać się opiekunami przyszłego sanktuarium. Opatrznościowe spotkanie miało miejsce trzy lata później. Tyszkiewicz przebywając w Lublinie, postanowił wziąć udział w uroczystej liturgii z okazji święta Matki Bożej Szkaplerznej. Kiedy 16 lipca 1630 roku wchodził do kościoła karmelitów bosych, był zdumiony, widząc w prezbiterium zakonników w brązowych habitach i białych płaszczach, tych samych, którzy modlili się do Matki Bożej o jego wyzwolenie. Skierował kroki do zakrystii, aby opowiedzieć karmelitom swoją niezwykłą historię. Przełożeni, o. Jan i o. Michał, wysłuchali uważnie, co nieznajomy miał im do powiedzenia. Nasz bohater przeszedł od słów do czynów. Trzy dni później, 19 lipca, w Trybunale Lubelskim, podpisał dokument, w którym swój zamek oraz posiadłości w Berdyczowie ofiaruje na kościół i klasztor karmelitów bosych. Ponadto, aby zabezpieczyć utrzymanie i działalność zakonników, oddał im na własność wioskę Skrahliwkę oraz roczną pensję ze swoich posiadłości.
Podpisane dokumenty uruchomiły bezpośrednie przygotowania do prac. Cztery lata później, 2 marca 1634 roku, biskup kijowski Andrzej Szoldrycki poświęcił kamień węgielny na budowę kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP. W trakcie ośmioletniej budowy sześciu karmelitów przygotowało się do przyjazdu do Berdyczowa i nowej działalności misyjnej. Jeszcze żaden ich klasztor nie powstał tak daleko na wschodzie Europy. Uroczyste zapoczątkowanie życia zakonnego oraz konsekracja kościoła miały miejsce 22 lipca 1642 roku.
Jeśli uważnie czytacie tę historię, to możecie zadać pytanie: ale kiedy zjawiła się cudowna ikona? Czyżby nie ona była u początku berdyczowskiego sanktuarium? Otóż ikona Matki Bożej pojawiła się dopiero w dniu konsekracji kościoła. Przyniósł ją jako dar dla kościoła sam fundator, Janusz Tyszkiewicz. Od dłuższego czasu ikona ta była już czczona w rodzinnej kaplicy Tyszkiewiczów. Od teraz dostęp do niej mieli wszyscy pielgrzymi odwiedzający karmelitańską świątynię w Berdyczowie. Trzeba powiedzieć, że Ci, którzy wyruszyli w pielgrzymkę do nowej maryjnej świątyni, nie zawiedli się. Ilość cudów zaskoczyła wszystkich. Od 1642 do 1648 roku, czyli w czasie pierwszych sześciu lat istnienia kościoła, zapisano w kronikach 77 cudów otrzymanych za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny z Berdyczowa. Najczęściej były to cielesne i duchowe uzdrowienia jak za dobrych ewangelicznych czasów. Kijowski biskup, Stanisław Zaręba, który na własnej skórze doświadczył takiego uzdrowienia, 23 maja 1647 roku ogłosił, że ikona jest cudowna.
Początek XVIII wieku rozpoczyna najpłodniejszy czas karmelitańskiej pracy w Berdyczowie. We wspólnocie pojawiają się nowe powołania, co przekłada się na większe siły do pracy i nowe idee, aby rozsławić sanktuarium na wszystkich ziemiach ukraińskich. Bracia widząc napływ coraz większej liczby pielgrzymów, postanowili wybudować nowy, większy kościół. Nad pracami czuwał mistrz Jan de Vitte. Konsekracja świątyni miała miejsce w 1754 roku. Berdyczowski klasztor stał się ośrodkiem nie tylko ewangelizacyjnej działalności, ale również działalności kulturalnej i charytatywnej. Zakonnicy prowadzili drukarnię, szkołę, darmową bursę dla okolicznej młodzieży, dom pielgrzyma, aptekę, szpital oraz fabrykę papieru.
Tę płodną posługę wspólnoty karmelitańskiej w 1866 roku jednym podpisem zgasiła władza carska. Konfiskują klasztor, zakazali przyjmować do nowicjatu. Brązowe habity zniknęły z sanktuarium na długie lata. Dopóki to możliwe, jeden z kapłanów diecezjalnych pełnił rolę duszpasterza dla przetrzebionej katolickiej trzódki. Na koniec również klucze od kościoła trafiły w ręce przedstawicieli „towarzysza” Lenina.
Zakon Karmelitów Bosych wrócił do Berdyczowa w 1991 roku, po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości. Po długich staraniach został nam zwrócony kościół i mała część przyklasztornych pomieszczeń. Rozpoczął się żmudny, ponad dwudziestoletni okres odbudowy głównego kościoła, a przede wszystkim trud odnowienia w świadomości katolików na Ukrainie, że to sam Pan Bóg wybrał Berdyczów na swój dom, że tutaj w cudownej ikonie Matka Boża czeka na swoje dzieci, że tutaj patrzy im w serca, słucha ich próśb oraz modli się z nimi do Jezusa Chrystusa.
Oto krótka historia sanktuarium narodowego w Berdyczowie, które ma swój początek w wierze jednego mężczyzny. Ziarnko gorczycy znów zaskoczyło płodnością.
o. Józef Kucharczyk OCD