Karp, amur i tołpyga
W poniedziałek 19 grudnia 2016 roku przywiozłem z Zatora ryby na stół wigilijny. Zator to małe miasteczko w powiecie oświęcimskim. W okolicach Zatora jest mnóstwo stawów hodowlanych. Tę okolicę nazywa się Doliną Karpia. Latem 1978 roku odbywałem tam praktykę studencką na obiekcie Laskowa. Obecnie zatorskie stawy należą do Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie.
Z Zatora przywiozłem trzy gatunki ryb: karpia, amura i tołpygę. Parę słów o tych gatunkach.
Karp hodowany jest w naszych stawach od wieków. Pochodzi z zlewiska Morza Czarnego i Morza Kaspijskiego. Można powiedzieć, że to jest ryba udomowiona. Często gości na naszych stołach wigilijnych. Nie ma wielkich wymagań pokarmowych. Karmi się go najczęściej zbożem – obecnie chyba najwięcej pszenżytem. Cykl hodowlany trwa najczęściej trzy lata.
Amur i tołpyga to ryby sprowadzone po drugiej wojnie światowej do naszych wód z dawnego Związku Radzieckiego. Ich ojczyzną jest Syberia i Chiny. Te ryby doskonale czują się w naszych wodach, nie mają wielkich wymagań pokarmowych, hodowane są w stawach karpiowych, żywią się tą samą paszą, co karpie. Ich mięso jest delikatne i smaczne. Niektórzy twierdzą, że nawet lepsze od karpia. Ale to jest sprawa smaku. Dlaczego sprowadzono je do Polski? One należą do ryb roślinożernych. Miały oczyszczać stawy z nadmiaru roślinności, ale one zamiast trawy wolą paszą. Ich mocnym atutem jest to, że szybko rosną.
Karp, amur i tołpyga to ryby bardzo zdrowe. Odżywiają się paszą zbożową i pokarmem naturalnym, który znajduje się w każdym stawie (plankton, drobne skorupiaki, owady, ślimaki). Dlatego w ich mięsie nie ma szkodliwych dioksyn i antybiotyków, jak jest chociażby w przypadku łososia norweskiego. Dlatego na stół wigilijny wybraliśmy właśnie te ryby.
o. Benedykt Belgrau OCD