W dzisiejszym odcinku naszego cyklu, przyglądając się modlitwie Karola Wojtyły jako pracownika Solvayu i seminarzysty, przywołajmy wymowne świadectwa. Wspominają bowiem byli pracownicy ówczesnej podkrakowskiej fabryki sody: „Pewnego razu, podczas pracy na zmianie nocnej [Wojtyła] poszedł na górę; był to najwyższy szczyt, gdzie się zakładało rozczyn sodowy i wapienny i kontrolowało się czy szła bez przerwy woda ciepła. Jak nie szła, trzeba było wtedy puszczać wodę zimną. Nie było go długo. Może się zdrzemnął – pomyślałem. Wychodzę na górę i patrzę: klęczy i modli się. Cofnąłem się. Zszedłem na dół do swojej roboty. Upłynęło parę dni. Przychodzi do mnie i mówi: Panie Wilk, ja bym chciał na nabożeństwo skoczyć, żeby mnie pan zwolnił. Odpowiedziałem mu: Jak jest tam pełno w zbiornikach wody, to resztę dopilnuję. Poszedł do kościoła. Na drugi dzień usiadł koło mnie i zwierzył mi się, że uczy się na księdza, że jest mu ciężko i że nie ma z czego żyć. Prosił, żeby to było tajemnicą. Nie chciał, żeby wszyscy wiedzieli. (...) Koło dwu lat żyliśmy ze sobą poufnie i po koleżeńsku. Nie krępował się, modlił się na ławeczce, nie chował się, do kościoła zawsze leciał tak, jak był ubrany w drelichach i drewniakach” (Przez Podgórze na Watykan, opr. M. Cholewka, Kraków 1998, s. 183). Dodaje Alojzy Słup: „Pewnego razu wchodząc na oczyszczalnię do niego, zastałem go klęczącego i modlił się z modlitewnika” (Tamże, s. 191). Wtóruje im Józef Pachacz: „Karol Wojtyła (...) był bardzo pobożny, nie ukrywał tego. (...) Spotkałem go na zakładzie. Była dwunasta godzina. Dzwoniło na Anioł Pański. Dzwonek usłyszał, wiadra położył, przeżegnał się i modlił się. Potem wstał i poszedł dalej. Nie krępował się nikim” (Tamże, s. 187).
Z kolei w odniesieniu do formacji seminaryjnej, niech wystarczy poniższe świadectwo: „W seminarium krakowskim – mówił śp. kard. Andrzej M. Deskur – nad kaplicą znajdował się balkonik, rodzaj chórku. Tam, za naszych czasów lubili się modlić ci, którzy z niechęci do ostentacji woleli nie być widziani w kaplicy. I było wiadomo, że zawsze zastanie się tam klęczącego z pochyloną głową, zatopionego w modlitwie Karola Wojtyłę” (K. Pielatowski, dz, cyt., s. 16).
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
na podstawie: Jan Paweł II - Mąż ustawicznej modlitwy. wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 2004