Cierpliwą, wytrwałą modlitwą jest różaniec.
Kiedy powtarzamy «Zdrowaś, Maryjo»,
to tak, jakbyśmy nieustannie
trzymali się ręki Matki Boskiej,
a kiedy wymawiamy imię Jezus –
jakbyśmy wciąż pukali do drzwi Jego domu”.
Jan Twardowski ze zbioru
Pewność niepewności
Te słowa z wiersza ks. Jana Twardowskiego streszczają w sposób poetycki, ale bardzo prosty, czym właściwie jest modlitwa różańcowa i dlaczego pozostaje popularna właściwie w każdym czasie. Ludzie wiedzą, że chcąc wyprosić jakąś łaskę dla siebie bądź innych, muszą cierpliwie, wytrwale prosić Boga i najlepiej prostymi słowami. Widać zatem, że najbardziej do tego nadającą się modlitwą jest właśnie różaniec. Może też dlatego coraz bardziej popularne, bo coraz gorliwiej propagowane są wśród ludzi świeckich, wspólnot parafialnych nowenny pompejańskie, czyli odmawianie przez 54 dni całego różańca w danej intencji. Wiadomo, że wszelkie łaski wysłużył nam Jezus przez Swoje święte życie, śmierć krzyżową, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Jednak najpewniejszą, najbezpieczniejszą i właściwie jedyną drogą do Niego jest Maryja, która przecież dała Go światu, rodząc jego Zbawiciela i Odkupiciela. Odmawiając różaniec, idziemy do Jezusa prowadzeni przez Maryję. Różaniec jest niejako odpowiedzią na wezwanie Chrystusa „nieustannie się módlcie”. Taka jest idea jego powstania i źródło, z którego wziął on początek. Paradoksalnie to źródło wytrysnęło na pustyni. Ojcowie pustyni i ci wszyscy, którzy poszli ich śladem, w tym pełnym surowości terenie, ogołoceni ze wszystkiego, by nie ulec pokusom szatańskim, kierowali do Boga błagalne westchnienia, akty strzeliste, słowa zaczerpnięte z Biblii. Chcąc myślą trwać zawsze przy Bogu, powtarzali te frazy 150 razy, układając z nich coś na wzór psałterza Dawidowego. Posługiwali się przy tym kamieniami, patykami, bądź rysowali znaki na ziemi. Z czasem zaczęto tworzyć tzw. sznury modlitewne, dzieląc je na dziesiątki, bo tę liczbę uważano za doskonałą. Warto zaznaczyć, że ulubioną przez nich modlitwą, zaczerpniętą z Biblii była Modlitwa Pańska. Nasza Reguła pierwotna w punkcie dotyczącym liturgii godzin mówi, że ci, którzy nie potrafią jej odmawiać, mają odmówić odpowiednią ilość właśnie modlitwy Ojcze nasz: 25, 50, 7 bądź 15 razy. Uderza w tej Regule, powstałej między 1206 a 1214 r., nieobecność pozdrowienia anielskiego. Psałterze maryjne, czyli po wielekroć powtarzane Ave Maria, spopularyzowano w klasztorach kontemplacyjnych: benedyktynów, cystersów, kartuzów na przełomie XII i XIII w. Sznury modlitewne stały się wieńcami róż, na których zanoszono modlitwę do Maryi. U niej szukano ratunku w tych czasach katedr, pełnych konfliktów i epidemii. Był to czas nauki o czyśćcu. I w tej właśnie modlitwie, kierowanej do Najlepszej Matki, wierni widzieli ratunek dla swoich bliskich cierpiących w czyśćcu.
Na ukształtowanie się współczesnej wersji różańca wpływ miało wielu. Wśród nich naczelne miejsce zajmuje św. Dominik Guzman. Inne postacie zdołały uniknąć rozgłosu, ale wychodzą z mroku dziejów, odziane w skąpe fakty historyczne. Kimś takim jest Dominik z Gdańska, znany też jako Dominik z Prus (1384–1460), kartuz, za którego przyczyną został dokonany najważniejszy skok w historii różańca. Powiązał on odmawianie Zdrowaś, Maryjo, które odmawiał 50 razy, z rozważaniem tajemnic z życia Jezusa – po słowach „owoc żywota Twojego” pojawia się tajemnica, będąca źródłem tego błogosławieństwa; np. „ponieważ stworzył nas na Swoje podobieństwo”. Dominik z Prus jest autorem 50 takich klauzuli. Jednak mówiąc o historii różańca, nie można nie wspomnieć o zakonie dominikanów i ich założycielu św. Dominiku Guzmanie. Nie wymyślił on różańca, ale ukazywany jest jako ten, który odebrał różaniec z rąk Maryi. Dzięki niemu ta powtarzalna modlitwa maryjna traktowana był jako oręż w walce o dusze odstępców i heretyków. Wszystko dlatego, że papież powierzył św. Dominikowi nawrócenie albigensów. W czasie swej apostolskiej posługi wśród heretyków św. Dominik skupiał się na obronie Bóstwa i człowieczeństwa Chrystusa, a tym samym dużo mówił o Bożym macierzyństwie Maryi. Swoją działalność uzupełniał nieustanną modlitwą do Matki Bożej, którą błagał o łaskę nawrócenia dla grzeszników. Przemierzając boso szlaki Europy, mocnym głosem śpiewał na cześć Maryi Ave Maris Stella. Nie dziwi fakt, że w wielu dokumentach nazwano go: „sługą Boga i sługą Najświętszej Maryi Panny”. Wiadomo, że kilka lat później, razem ze swymi współbraćmi z zakonu kaznodziejskiego, odmawiał Zdrowaś, Maryjo, posługując się sznurem paciorków. Można przypuszczać, że ta różańcowa pobożność cechowała go już wcześniej. Jeżeli chodzi o postać św. Dominika, to wiele faktów przeplata się z legendami. Warto jednak powiedzieć, że papież Aleksander VI w bulli Selius qui perfecta z 1495 r. nawiązał do tej żywej legendy i napisał: „Przez zasługi św. Dominika, który głosił różaniec w dawnych czasach, cały świat został zachowany od powszechnej ruiny”.
Popularyzatorem postaci św. Dominika Guzmana i różańca był niewątpliwie bł. Alan de Rupe (de la Roche), którego sama Maryja nazwała swym oblubieńcem duchowym i uczyniła go swym pełnomocnikiem. Błogosławiony Alan wypracował metodę, która umożliwiła w krótkim czasie upowszechnienie różańca w całej Europie. Głosił kazania według schematu różańcowego. Po drugie nawoływał do zakładania bractw różańcowych. Tym sposobem nie tylko przybliżał ludziom Matkę Najświętszą w łatwym do zapamiętania schemacie i w sposób poruszający serca, ale też zatroszczył się o to, aby zasiane ziarno wzrastało i przynosiło owoce. Kazania różańcowe i zakładane przez niego bractwa były przyjmowane wszędzie z takim entuzjazmem, że błogosławiony dominikanin zaczął dostrzegać towarzyszącą im niezwykłą moc Bożą. Błogosławiony Alan wierzył, że Różaniec ukształtował się pod wpływem Bożego natchnienia i że jest szczególnie miły niebu. Wiedział też, że z Różańcem są związane specjalne obietnice. Te wymienione przez niego 15 obietnic przetrwały do dnia dzisiejszego w formie niemal niezmienionej.
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pochodzącego z półrocznika „Głos Karmelu" nr 95.
Czasopismo do nabycia za pośrednictwem Wydawnictwa Karmelitów Bosych.