Święta trzeźwo chodząca po ziemi
Święta Teresa od Jezusa była wielką mistyczką i realistką. Często udzielała rad w rodzaju: “pij wywar z dzikiej róży, pomaga na bóle pęcherza”; rozdawała przepisy na dobrą marmoladę, udzielała pomocy ludziom z odmrożeniami, zaś pewnej “kochanej czcigodnej damie” napisała, żeby z miłości do Boga i Teresy często się spowiadała, po czym od razu dodała: “I proszę koniecznie przysłać kilka indyków, skoro pani posiada ich tak wiele”.
Do rodzonego brata, który nieco przesadzał w umartwieniu, napisała po prostu: “Bóg woli twoje zdrowie od twoich umartwień”. W podobnym duchu napomniała innego nadgorliwego w umartwieniach człowieka: “Pan Bóg stawia wasze zdrowie wyżej od waszych umartwień i woli, gdy słuchacie głosu ciała”. Sama świetnie gotowała, co jej nie przeszkadzało wśród kuchennego zamieszania przeżywać stany mistyczne. Jednego razu powiedziała do swoich sióstr: “Odwagi córki moje! Gdy posłuszeństwo posyła was do posług zewnętrznych, bądźcie tego pewne, że i w kuchni także, wśród garnków i rondli Pan jest z wami, i wewnątrz i zewnątrz was wspiera”. O naśladowaniu świętych mówiła: “Są dla nas o jeden numer za wielcy. Powinniśmy się nauczyć rozróżniać, których świętych jesteśmy w stanie naśladować, a których nie! Nie wszyscy i nie wszystko jest dla nas osiągalne”.
W innym miejscu dodała: “Jest wielkim szaleństwem chcieć być aniołem, gdy się jest człowiekiem – pomyśleć tylko, mamy ciało, które zresztą wcale nie jest takie złe”. Na polecenie ojca Gracjana brat Jan od Nędzy namalował w Sewilli w 1576 roku portret Teresy. Kiedy pokazano jej obraz, skwitowała go następującą uwagą, kręcąc głową: “Niech ci Bóg przebaczy, bracie Janie. Namalować mnie brzydką i kaprawą!” Atakowana przez przezornych i zapobiegliwych mówiła o swoim ukochanym ubóstwie: “Teresa i trzy dukaty – to nic, ale Bóg, Teresa i trzy dukaty – to wszystko”. Mimo iż prowincjał dominikanów wyraził się kiedyś o niej złośliwie, że jest ona mężczyzną i to najbardziej brodatym, jakiego poznał, święta była w każdym calu kobietą i znawcą kobiecej natury.
W jednym z listów do ojca Mariana napisała: “Bawi mnie ojciec mówiąc, że będzie ją znał (pewną postulantkę) od chwili, gdy ją zobaczy. Nas, kobiety, niełatwo poznać; spowiadacie nas przez lata, aż któregoś dnia jesteście przerażeni, jak źle nas rozumieliście. To dlatego, że kobiety same siebie nie rozumieją, gdy wyznają swoje grzechy, a wy sądzicie je po tym, co mówią”.