Zenon Choma OCD
Myślę oczywiście o postaci św. Józefa, u którego z łatwością da się wyodrębnić rytuał i duchowość – obydwa elementy, które stanowią przykładną i pełną formę życia religijnego. Najpierw jednak dwie ogólne uwagi.
Rytuały istnieją, aby zapewnić „duchowe połączenie”. W tym celu wykonuje się pewne obrzędowe czynności, stosuje się określone techniki medytacji lub wypowiada odpowiednio dobrane słowa, mające stworzyć sieć wsparcia dla ciała, umysłu i ducha. Brzmi to dość enigmatycznie i podejrzanie. W religiach wschodnich doświadczenie o charakterze religijnym ogranicza się zasadniczo do przeżycia jedności z wszechświatem, do połączenia z tajemniczą siłą, która jest i działa we wszystkim. Jako chrześcijanie nie podzielamy religii, w której nie ma miejsca dla Boga osobowego; niemniej trudno oddalić wniosek, że rytuał jest konieczny dla duchowości, pomimo że różnie się ją rozumie, czy to jako drogę oświecenia, czy rozpłynięcia się w wielkim „nic”, czy jak w chrześcijaństwie, drogę do zjednoczenia z Bogiem Trójjedynym. Rytuał znajduje się u podłoża doświadczenia religijnego, tym samym u podstaw duchowości, którą da się najpełniej dookreślić w chrześcijaństwie. Treścią duchowości, jak i celem drogi jest tutaj Wcielone Słowo Boga – Jezus Chrystus; rytuałem zaś liturgia, czyli całokształt obrzędowych i ściśle określonych czynności sakralnych, wśród nich przede wszystkim sakramenty.
Święty Józef jako dziedzic wiary Izraela prowadził dosyć zrytualizowane życie, nie mówię tylko o życiu religijnym lub tylko życiu społecznym, ponieważ jedno i drugie było wśród żydów tym samym, samą tożsamością synów i córek Izraela. Gdy więc Józef ukończył trzynaście lat, podczas ceremonii zwanej bar micwa, co oznacza „syna micwy”, stał się rzeczywistym członkiem wspólnoty Ludu Wybranego, odpowiedzialnym przed Bogiem za swoje czyny. Był zobowiązany do przestrzegania 613 micwot – przykazań, jak każdy ortodoksyjny wyznawca Tory.
„Po przebudzeniu więc, przed świtem, a nawet przed umyciem rąk, jeszcze w łożu, odmawiał Józef krótką modlitwę: «Składam Ci dzięki, Królu żyjący i wieczny, że w miłości Swojej oddałeś mi duszę moją; wielka jest Twoja wierność». Następnie zakładał na gołe ciało mały tałes (bielizna osobista o czterech rogach, na górną część ciała, z rytualnymi frędzlami – cicit), aby nie łamać prawa, które zabrania oddalenia się od domu na odległość większą niż cztery łokcie bez rytualnych frędzli. Nie wolno także przebyć tej odległości, nie umywszy uprzednio rąk w miejscu przeznaczonym do porannych ablucji. Potem Józef musiał do prawej ręki wziąć naczynie, przełożyć je do lewej i umyć najpierw rękę prawą, a następnie, ujmując naczynie prawą ręką, polać rękę lewą. Czynił to trzy razy i w końcu wypowiadał specjalne błogosławieństwo przy umyciu rąk. Następnie obmywał twarz i przepłukawszy usta wycierał się. Przed przejściem odległości czterech łokci i wypowiedzeniem błogosławieństwa, Józef nakrywał sobie głowę. Brał wtedy do ręki duży tałes z wełny, zazwyczaj w czarne pasy, także zakończony frędzlami. Frędzle trzymał w lewej ręce i podnosząc je do oczu i do warg, mówił: «Bądź pochwalony, Panie, Boże nasz, Królu wszechświata, który nas uświęciłeś Swoimi przykazaniami i dałeś nam przykazanie tefilinów».
Po włożeniu tałesu, zakładał tefilin, czyli filakteria. Są to dwa rodzaje pudełeczek w kształcie sześcianów, wykonane z barwionej na czarno skóry pochodzącej z ‘czystego’, koszernego zwierzęcia. Posiadają one poczernione z jednej strony rzemyki służące do przywiązywania ich na czole i na lewym ramieniu na czas modlitwy. Zawierają spisane ręcznie na pergaminie cztery cytaty z Tory, nawiązujące do przykazania tefilin. Po zawiązaniu tefilin na lewym ramieniu wypowiadano następujące błogosławieństwo: «Bądź pochwalony Panie, Boże nasz, Królu wszechświata, który nas uświęciłeś Swoimi przykazaniami i dałeś nam przykazanie tefilinów». Następnie zakładał tefilin na czoło i powtarzał to samo błogosławieństwo. Potem, owijając rzemyk dookoła środkowego palca niczym obrączkę ślubną, Józef recytował wersety z Ozeasza: «I poślubię cię sobie znowu na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana» (Oz 2:21-22).
Był już gotów do odmówienia porannej modlitwy Szachrit, na którą składały się hymny, pieśni i psalmy, a kończyło odmówienie wyznania wiary każdego Żyda – Szema Izrael (Pwt 6:4). Tą właśnie modlitwą Józef witał każdy poranek i wieczór, odmawiając ją na stojąco, bez przerywania, w miejscu rytualnie czystym, zakrywając oczy ręką podczas wypowiadania pierwszego zdania Szema. Centralną i kulminacyjną część modlitwy Szachrit stanowi Szemone Esre, czyli osiemnaście błogosławieństw. Józef odmawiał je po cichu, na stojąco, ze złączonymi stopami zwróconymi w stronę Jerozolimy. Jego modlitwę poranną kończyły: Tachanun, błaganie na dany dzień, psalm 6, psalm 145, Alejnu i psalm na dany dzień. Po skończonej modlitwie Józef poświęcał jeszcze trochę czasu na studiowanie Tory, chyba, że uczynił to już przed modlitwą Szachrit. W każdym przypadku należało przeznaczyć również czas na studiowanie, to znaczy głośne powtarzanie świętych tekstów i ich komentarzy. Studiowanie to mogło również odbywać się w synagodze, w towarzystwie innych mędrców Izraela” (Brat Efraim, Józef, Ojciec na nowe tysiąclecie).
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pochodzącego z półrocznika „Głos Karmelu" nr 94.
Czasopismo do nabycia za pośrednictwem Wydawnictwa Karmelitów Bosych.