Jesteśmy duchowym potomstwem świętych
Przecież my wszystkie, ile nas nosi ten święty habit Karmelu, wszystkie jesteśmy powołane do modlitwy i kontemplacji. To jest bowiem nasz początek, z tego rodu się wywodzimy od tych świętych ojców naszych z góry Karmel, którzy w takiej głębokiej samotności, z takim wzgardzeniem wszelkimi rzeczami tego świata szukali tego skarbu, tej drogocennej perły, o której mówimy. Przypomnijcie sobie, siostry, dawnych naszych świętych ojców i pustelników, których życie na wzór sobie wybrałyśmy. Jakież oni bóle przecierpieli i w jakim byli opuszczeniu od świata!
Miejmy zawsze przed oczyma przykład prawdziwych naszych fundatorów, tych świętych ojców, których jesteśmy potomstwem, wszak wiemy, że nie inną drogą, tylko tą drogą ubóstwa i pokory doszli oni do tej szczęśliwości, w której dzisiaj się cieszą posiadaniem Boga.
Nieraz, gdy mowa o pierwszych początkach zakonów, słyszę takie zdanie, że tym świętym ojcom Pan większych łask użyczał, jako tym, którzy mieli być fundamentem duchowej budowy zakonu. Prawda. Ale i o tym należałoby nam zawsze pamiętać, że my także jesteśmy fundamentem dla tych, którzy po nas przyjdą. I gdybyśmy my dziś żyjące nie odstępowały od przykładów, jakie nam zostawili ci, którzy żyli przed nami, i gdyby te, które będą po nas, czyniły podobnie, budowa stałaby zawsze mocna i niewzruszona. Cóż mi to pomoże, że święci dawnych czasów tak byli doskonali, jeśli ja, nastąpiwszy po nich, tak jestem niedoskonała, iż moim życiem niecnotliwym niszczę to, co oni zbudowali? Bo to rzecz jasna, że nowo wstępujący nie tyle stosują się do tych, którzy dawno temu zeszli z tego świata, ile raczej do tych, których widzą przed sobą obecnych. Zabawna to rzecz, bym miała moje nędze tym tłumaczyć, że nie było mi dane żyć w tych pierwszych czasach, bym nie w tym raczej uznawała ich przyczynę, że moje życie i cnoty tak daleko pozostają w tyle za życiem i cnotami tych, którym Bóg tak wielkich łask użyczał.
Jeśli widzi ktoś w zakonie swoim jakieś rozluźnienie, niechaj się stara, by sam stał się kamieniem węgielnym, na którym by budowla upadająca na nowo się wzniosła, a Pan dopomoże.
Na miłość naszego Pana proszę was wszystkie, pamiętajcie, jak prędko wszystko na tym świecie się kończy, jak wielką łaskę uczynił nam Pan, powołując nas do tego Zakonu, jak ciężka kara spotkałaby każdą, która dałaby początek jakiemuś tej naszej świętej Reguły zwolnieniu. Miejmy raczej wciąż przed oczyma ten ród święty, z którego pochodzimy. Jesteśmy duchowym potomstwem tych błogosławionych proroków i ojców, potomstwem tylu chwalebnych naszych przodków, którzy tu na ziemi nosili ten nasz habit, a dziś przyobleczeni chwałą czekają na nas w niebie! Zdobywajmy się na świętą zuchwałość, postanówmy sobie i usiłujmy za łaską Boga stać się świętymi jak oni. Walka, siostry moje, nie będzie długa, a koniec jej wieczny. Porzućmy te rzeczy ziemskie, które są samą nicością, a miłujmy jedynie te rzeczy, które same mają byt i istność prawdziwą, bo trwają wiecznie, abyśmy coraz usilniej dążąc do ich osiągnięcia, coraz wierniej służyły Temu, coraz goręcej kochały Tego, który żyje na wieki wieczne, amen, amen.