Wpis dostępny również w formie audio:
„Modlitwa jest dla mnie wzniesieniem serca, prostym spojrzeniem ku Niebu, okrzykiem wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu, jak i radości”.
To słowa św. Teresy, które przytacza Katechizm Kościoła Katolickiego. Kościół chce nam pokazać Świętą Karmelitankę, która uczy modlitwy współczesnego człowieka, uczy swoim życiem i jej małą drogą. A co w jej dziełach przebija najbardziej?
Trzy słowa: „pragnąć”, „kochać” i „Jezus”, pojawiają się w pismach św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza najczęściej. W związku z tym wydaje się, że to one są kluczowe w zrozumieniu jej głębokiego przesłania. Nasza Siostra w Karmelu chce przeżywać swoje powołanie na 100%. Jeśli już zdecydowała się na tę drogę, odpowiedziała Jezusowi „tak”, to nie chce tego robić na pół gwizdka, byle jak, albo mniej więcej lub poprawnie. Swoje myśli wyraża w taki sposób:
„Chcę kochać Jezusa tak jak jeszcze przez nikogo nie był kochany”.
Gdy już na coś się decyduje, to wkłada w to całe serce i dlatego jej podstawowym pragnieniem „jest miłowanie”. Napisze w taki sposób:
„Tak samo już nie pragnę cierpienia ani śmierci, choć kocham i jedno, i drugie. Pociąga mnie tylko miłość…”
Dla małej Teresy, modlitwa to relacja miłości, coś bardzo prostego i oczywistego, gdy jest się z Kimś blisko i tego Kogoś się kocha z całego serca. Oczywistym jest wtedy też to, że pragniemy wtedy być z najbliższą nam osobą, zwracać się do niej często, dzielić z nią całość naszego życia. Tak jest w życiu codziennym, tak też jest i w relacji z Bogiem.
Patrząc na życie św. Teresy, można zauważyć, że pragnie wielkich rzeczy, których Jezus jej nie odmawia. Jej pragnienia oraz prośby są przez Boga spełniane: gdy prosi o nawrócenie mordercy Pranziniego, gdy chce stać się świętą, następnie wstąpić do Karmelu w wieku piętnastu lat, być w klasztorze razem ze swoją siostrą Celiną, mieć za braci misjonarzy (stają się nimi księża Bellière i Roulland). Św. Teresa modli się zatem za innych, staje się darem, modlitwa staje się dla niej potrzebą jej serca. Powie nam w taki sposób:
„Stwórca wszechświata czeka na modlitwę małej biednej duszy, by zbawiać inne dusze odkupione, podobnie jak i ona, za cenę Krwi Jego”.
To podpowiada nam, abyśmy sami zapragnęli stać się świętymi i o to Dobrego Boga prosili. Abyśmy modlili się za wielkich i zatwardziałych grzeszników, a także za tych którzy głoszą Ewangelię. Pan Bóg – gwarantuje nam to przykład życia świętych, nie odmówi nam w przypadku takich próśb. Może być to wymagające, ale będzie to piękna i wyjątkowa droga. I aby tak się rzeczywiście działo, warto, by modlitwa zmieniała w naszym sercu miejsce – z obowiązku, zadania, misji, stawała się potrzebą naszego wnętrza, czymś bardzo osobistym. A mała Teresa podpowie nam w taki bardzo prosty sposób:
„Jeżeli nawet święci kapłani, których Jezus w swej Ewangelii nazywa <solą ziemi>, swoim postępowaniem ukazują, jak bardzo potrzebują modlitwy, to co powiedzieć o tych, którzy są oziębli?”
A zatem myśl małej Teresy dla nas to zrozumienie, że potrzebujemy modlitwy bardziej niż powietrza do oddychania oraz jedzenia każdego dnia. A także, że naszej modlitwy potrzebują ludzie, którzy są wokół nas – nasi najbliżsi, nasi krewni, znajomi, przyjaciele, współpracownicy. Ci z którymi nam jest bardzo dobrze – kochamy ich i czujemy się przez nich kochani. Ale także z tymi z którymi nam jest ciężko, czasem nie po drodze. Im nasza modlitwa jest także bardzo potrzebna. Cały świat jej potrzebuje. Modlitwy „małej, biednej duszy” – mojej modlitwy.
o. Paweł Hańczak OCD