„Jeżeli dusza nie uwolni się od codziennych trosk i nie zrezygnuje ze swoich pożądań, to będzie jak ktoś, kto ciągnie swój wóz pod górę” S.55
Któż z nas nie doświadcza trosk i różnego rodzaju pokus? Chyba nie ma takiej osoby. Sam Pan Jezus Chrystus, był kuszony przez diabła na pustyni (Mt 4,1) i ubolewał nad Jerozolimą (Mt 23,37). Nie były to sprawy obce także Świętym. Doświadczali oni pokus i cierpień często zdawałby się po ludzku nie do przejścia. I wielu z nich nie tylko je przezwyciężyło, ale wyszło z nich umocnionych. Wszystkich cechowało to, że nie wzbraniali się przed nimi, ale przyjmowali je jako wolę Bożą, gdyż mieli świadomość, że Bóg chce rozbudzić w nich jeszcze mocniejszego ducha.
Wielu z nas jednak tak nie postępuję. Często buntujemy się przeciwko temu co nas spotyka, co jest sprzeczne z naszą miłością własną, naszymi upodobaniami. Jesteśmy skłonni to rzeczy łatwiejszych i przyjemniejszych, do pobłażania sobie i uległości własnej woli. Wówczas nie tylko nie postępujemy na drodze duchowej, ale często nasze życie przypomina właśnie takie ciągnięcie wozu pod górę. Przerastają nas najmniejsze rzeczy, które rozpalane przez wyobraźnie osiągają niebotyczne rozmiary. Karłowaciejemy nie tylko w oczach innych ale także i własnych.
Św. Jan od Krzyża w tej sentencji chce nam uświadomić, że „siła duszy polega na jej władzach, namiętnościach i pożądaniach” (DGK III 16,2). I dodaje, że kieruje tym wola. Kiedy więc ona podnosi to wszystko do Boga, a odrywa się od wszystkiego, co nie jest Bogiem, wtedy dla Niego zachowuje swoje siły. Wylicza cztery namiętności duszy, które tak często nami rządzą. Są to radość, nadzieja, ból i obawa. Jeżeli nie są one ukierunkowane na Boga lecz zwracają się głównie ku stworzeniom, wówczas są „źródłem wszelkich ułomności i niedoskonałości”. (DGK III 16.5).
br. Łukasz od Zmartwychwstania