„Powiedział mi spowiednik, żebym za żadne skarby nie opuszczała modlitwy”.
W życiu św. Teresy od Jezusa przyszedł moment kryzysu. Modliła się tylko tyle ile to było przewidziane, a co gorsza modliła się tylko ustami, a nie sercem. Jak to mówimy potocznie – zaliczała modlitwę, a nie stawała sercem przy Sercu Jezusa.
Przez część swego życia była najemnikiem, a nie czuła się wcale przyjaciółką, osobą bliską Bogu, oblubienicą. I wtedy z pomocą przyszedł jej spowiednik. Powiedział, żeby nie opuszczała modlitwy, ale tym na co ma zwrócić główną uwagę jest JAKOŚĆ modlitwy. By zawsze było to spotkanie, rozmowa, przebywanie czy wpatrywanie się w Boga. By starała się mieć serce otwarte na ile potrafi i próbowała. Bogu wystarczą nasze skromne wysiłki, a On uczyni już resztę.
o. Paweł Hańczak OCD