Wpis dostępny również w wersji audio:
„Ofiary, którym się poddaję, nie są ofiarami, miłość wszystko czyni słodkim i lekkim. Kocham i w miłości pragnę przeżyć całe moje życie. Cóż znaczy umartwienie ciała, uśmiercanie go, skoro z tej śmierci rodzi się życie duszy i zjednoczenie z Bogiem?"
Dziś niestety coraz rzadziej słyszymy takie trudne słowa jak: wyrzeczenie czy asceza. Są niepopularne, bo wiążą się tylko z czymś nieprzyjemnym – albo przynajmniej się nam tak wydaje. A dzisiejszy świat niestety bardzo często myli ze sobą dwa pojęcia: dobre i przyjemne. Jeśli coś jest przyjemne, to musi być dobre. A skoro tak: to jeśli coś jest nieprzyjemne, musi być złe – a więc każda asceza jest niepożądana a być może nawet zła. I tak wpadamy w pułapkę. Odrzucamy coś wspaniałego; coś co mogłoby prowadzić nas do Boga – wyrzeczenie się przyjemności.
Jezus mówił o tym używając obrazu ziarna, które musi obumrzeć, aby dać życie i zacząć owocować. Dlaczego człowiek, by z Nim się zjednoczyć, musi najpierw zadawać sobie śmierć – mówiąc w sposób drastyczny – poprzez odmawianie sobie przyjemności? Ponieważ dusza człowieka nie potrafi wzbić się do lotu, dopóki nad nią będzie panowało ciało z jego popędami. Ciało przecież ma służyć duszy i to dlatego człowiek musi o nie dbać. Nie oznacza to jednak, że ciało ma rządzić duszą, a zatem nie oznacza to, że człowiek ma iść za każdą, choćby najmniejszą zachcianką ciała. To nie przyjemność jest zła, ale to, że przywiązanie do przyjemności może być tak duże, że zacznie się mylić z dobrem. A wtedy to już krok do tragedii, w której wytłumaczymy sobie wszystko: „Nie zrobiłem nic złego, przecież to tylko przyjemność.”
Przyjemność – trzeba to podkreślić raz jeszcze – to nic złego. Ale jeśli zaślepi nasze oczy, wtedy pójdziemy za wszystkim, co ją przyniesie. Niezależnie od tego, czy to coś jest dobre czy złe. Aby prawdziwie zjednoczyć się z Bogiem, trzeba odrzucić wszystko, co do Niego nie prowadzi. Aby zasmakować w traceniu dla Boga, najpierw trzeba zasmakować dwóch innych rzeczywistości: przyjemności związanej z Jego miłością oraz udręki, która przychodzi, gdy jestem od Niego daleko. I nie trzeba sobie mydlić oczu: nikt nie będzie odporny na zaślepienie spowodowane pożądaniem przyjemności, jeśli wcześniej wiele razy, swoją wolą oprze się i nie pójdzie za pierwszym popędem. Jak mówił nasz św. Ojciec Jan od Krzyża: „Gdy zatrzymujesz się nad czymś, przestajesz dążyć do wszystkiego. Aby dojść całkowicie do wszystkiego, musisz zaprzeć się siebie całkowicie we wszystkim. A gdy dojdziesz do posiadania wszystkiego, masz to posiadać, nie pragnąc niczego.”
o. Marcin Fizia OCD
fot.ucanews.com
Zobacz pozostałe wpisy:
Ofiary, którym się poddaję, nie są ofiarami, miłość wszystko czyni słodkim i lekkim. Kocham i w miłości pragnę przeżyć całe moje życie. Cóż znaczy umartwienie ciała, uśmiercanie go, skoro z tej śmierci rodzi się życie duszy i zjednoczenie z Bogiem?
Dziś niestety coraz rzadziej słyszymy takie trudne słowa jak: wyrzeczenie czy asceza. Są niepopularne, bo wiążą się tylko z czymś nieprzyjemnym – albo przynajmniej się nam tak wydaje. A dzisiejszy świat niestety bardzo często myli ze sobą dwa pojęcia: dobre i przyjemne. Jeśli coś jest przyjemne, to musi być dobre. A skoro tak: to jeśli coś jest nieprzyjemne, musi być złe – a więc każda asceza jest niepożądana a być może nawet zła. I tak wpadamy w pułapkę. Odrzucamy coś wspaniałego; coś co mogłoby prowadzić nas do Boga – wyrzeczenie się przyjemności.
Jezus mówił o tym używając obrazu ziarna, które musi obumrzeć, aby dać życie i zacząć owocować. Dlaczego człowiek, by z Nim się zjednoczyć, musi najpierw zadawać sobie śmierć – mówiąc w sposób drastyczny – poprzez odmawianie sobie przyjemności? Ponieważ dusza człowieka nie potrafi wzbić się do lotu, dopóki nad nią będzie panowało ciało z jego popędami. Ciało przecież ma służyć duszy i to dlatego człowiek musi o nie dbać. Nie oznacza to jednak, że ciało ma rządzić duszą, a zatem nie oznacza to, że człowiek ma iść za każdą, choćby najmniejszą zachcianką ciała. To nie przyjemność jest zła, ale to, że przywiązanie do przyjemności może być tak duże, że zacznie się mylić z dobrem. A wtedy to już krok do tragedii, w której wytłumaczymy sobie wszystko: „Nie zrobiłem nic złego, przecież to tylko przyjemność.”
Przyjemność – trzeba to podkreślić raz jeszcze – to nic złego. Ale jeśli zaślepi nasze oczy, wtedy pójdziemy za wszystkim, co ją przyniesie. Niezależnie od tego, czy to coś jest dobre czy złe. Aby prawdziwie zjednoczyć się z Bogiem, trzeba odrzucić wszystko, co do Niego nie prowadzi. Aby zasmakować w traceniu dla Boga, najpierw trzeba zasmakować dwóch innych rzeczywistości: przyjemności związanej z Jego miłością oraz udręki, która przychodzi, gdy jestem od Niego daleko. I nie trzeba sobie mydlić oczu: nikt nie będzie odporny na zaślepienie spowodowane pożądaniem przyjemności, jeśli wcześniej wiele razy, swoją wolą oprze się i nie pójdzie za pierwszym popędem. Jak mówił nasz św. Ojciec Jan od Krzyża: „Gdy zatrzymujesz się nad czymś, przestajesz dążyć do wszystkiego. Aby dojść całkowicie do wszystkiego, musisz zaprzeć się siebie całkowicie we wszystkim. A gdy dojdziesz do posiadania wszystkiego, masz to posiadać, nie pragnąc niczego.”
o. Marcin Fizia OCD
fot.ucanews.com