Pokój serca ze szczyptą niepokoju
Bartłomiej Kolankiewicz OCD
Rozpocznijmy od ciekawego stwierdzenia Ewagriusza z Pontu, żyjącego w IV w., ojca chrześcijańskiej teologii mistycznej, który mawiał, że „błogosławiony jest mnich, dla którego wszyscy ludzie są Bogiem, zaraz po Bogu”.
Pisząc o pokoju serca u ojców pustyni, wybrałem powyższe zdanie, ponieważ wydaje mi się, że znakomicie oddaje ono klimat, jaki powinien zagościć w umyśle, sercu, wnętrzu każdego, kto pracując nad sobą z pomocą łaski, chce dojść do upragnionego pokoju. A kto z nas nie chce mieć pokoju serca?
W traktacie Ewagriusza "O różnych rodzajach złych myśli" w punkcie trzydziestym drugim zawarta jest kluczowa wskazówka dotycząca co prawda modlitwy, ale doskonale wpisująca się w zagadnienie, którym się zajmujemy. Ojcowie pustyni ogromną wagę przywiązywali do myśli. Podkreślali, jak kluczowe jest zapanowanie nad myślami. Wielokrotnie pisali o tym, jak złe myśli mają destrukcyjny wpływ na naszą duszę, przy jednoczesnym docenieniu dobrych myśli, które odgrywają jedną z kluczowych ról w rozwoju życia duchowego.
Ewagriusz zachęca, by pragnąć czystej modlitwy i pozbyć się trzech myśli: podejrzliwości, niechęci oraz pamiętania złego. O ile bardziej nasze serce byłoby spokojne, gdyby mniej w nim było podejrzliwości? Gdzie poszedł? Co robi? On mnie chyba nie lubi? Pewnie mnie zdradza? Takie nadmierne podejrzenia charakteryzują osobowość paranoiczną. Jest to zaburzenie, które polega na braku zaufania do innych ludzi, do ich zamiarów i intencji. Może być taki etap w naszym życiu, że tracimy zaufanie do ludzi. Ale wtedy warto spojrzeć na Jezusa, który miał wiele powodów, by nie ufać apostołom, a jednak polecił im opiekę nad swoją Matką i dopiero co rodzącym się Kościołem.(...)