Mamona – to słowo pochodzące z potocznego języka Jezusa, które oznaczało bogactwo i luksus: lukratywne nieruchomości, drogie ubrania i kosmetyki, czasami nawet towarzystwo, które codziennie spędzało czas na rozrywce. W targumach symbolicznie oznacza nieuczciwy zysk, łapówkę oraz zdobyte i niemoralnie wykorzystywane bogactwo. W słowach Jezusa znajdujemy ostrzeżenia przed silnym psychologicznym wpływem mamony. Całkowite skoncentrowanie uwagi na pieniądzach i statusie społecznym prowadź do zachwiania równowagi. Cały niebezpieczeństwo polega na tym, że typowa dla relacji człowiek-Bóg miłość zaczyna wiązać człowieka z przedmiotami.
Kiedy rozpoczął się proces kanonizacyjny matki Teresy z Kalkuty, niektórzy wysuwali zarzuty wobec niej dotyczące sposobu wydawania pieniędzy. W praktyce jako jedyna dobrze wiedziała, że bieda człowieka czy choroba nie definiują go automatycznie jako pokornego i dobrego. W wielu sercach bezdomnych, odnajdywanych w slumsach Kalkuty, widziała nienawiść, zazdrość, potężny głód bogactwa i sławy. Karmienie takich ludzi tym, co widzą na billboardach, umacnia w nich poczucie krzywdy i podsyca złość. Teresa spoglądała pod powierzchnię tych symptomatycznych pragnień i dawała ludziom to, co ofiarowywał Jezus napotkanym na drodze nieszczęśnikom: miłość, akceptację, przebaczenie, ciepło, zdrowie i wiarę. „Spełnianie zachcianek” jest charakterystycznym akcentem współczesnego socjalizmu, którego zwolennicy nie mają ochoty spoglądać w głąb człowieka. Ich propozycje często są atrakcyjne jak ładnie przybrana napoleonka, lecz krótkowzroczne, bo zaspokajają niskie potrzeby, które szybko rozpalają umysły ludzkie, ale równie szybko gasną i pozostawiają go samego.
Wystarczy posłuchać tego, co Jezus mówi do przyjaciół w Betanii. Na przyjęciu w domu Łazarza upomina Martę, żeby skorzystała z czasu krótkiej wizyty, a nie martwiła się przede wszystkim o stół, bo to rozprasza i spala wspólny czas. W domu Szymona nauczyciel skarcił swoich uczniów za niepoprawny pragmatyzm, ponieważ we flakoniku drogiego kosmetyku widzieli inwestycje, a nie dostrzeli czegoś znaczenie bardziej ludzkiego – miłości.
Priorytety Boga i ludzi, oraz odpowiednia proporcja między składnikami życia (pracą, przyjemnością i obowiązkiem) pozwalają optymalnie korzystać z darów Boga i budować szczęście w świecie osób.
Pieniądze w każdym pokoleniu i kulturze pobudzają wyobraźnie. Na witrynach sklepowych stoją już nie tylko przedmioty, owoce, warzywa z całego świata, ale również żywe osoby. Taki spacer po galerii handlowej może sprawić wrażenie, że wszystko jest na sprzedaż. „Nie dajmy się oszukać, nie dajmy się ogłupić, są na tym świecie rzeczy, są na tym świecie rzeczy, których nie można kupić.” – śpiewał Stanisław Sojka. Nie ma ceny za prawdziwą miłość. Nie ma takiej stawki, która gwarantuje prawdziwą wolność. Nie ma takich pieniędzy, które zagwarantowałyby niezachwianą nadzieję na przyszłość.
Jezus zaprasza do równowagi. Z jednej strony mobilizuje do odpowiedzialności za życie swoje i swoich bliskich, zachęca do odpoczynku i chwil radości. Z drugiej strony przypomina, że to, co nas otacza, jest narzędziem i środkiem, a nie celem. Miłość smakuje tak samo wykwintnie nawet w najprostszych warunkach, jest ozdobą domu, drogim ubraniem i mądrością.
Wszystkich czytelników „Głosu Karmelu” serdecznie zapraszamy do lektury nowego numeru, w którym misjonarze Afryki opowiadają o tych prostych warunkach kochania.
Redakcja