„Umyśliłem narzucić krótki rys pielgrzymki życia, biorąc na siebie postać pielgrzyma, kierowanego tu i ówdzie, bardziej przez różne zdarzające się przygody aniżeli rządzącego się jakąś myślą wytyczną z góry”.
Taką myśl cztery lata przed śmiercią o. Rafał zanotował w swoich Wspomnieniach. Pisał te słowa z pewnej perspektywy lat, dźwigając bagaż określonych doświadczeń, pewien że wszystko, w czym uczestniczył i co tworzył, miało swój głęboki sens, stanowiło dopełniającą się całość. Lecz czy zawsze towarzyszyła mu wewnętrzna pewność?
„Tyle mam przed sobą dróg otwartych, że sam nie wiem, którą z nich wybrać”.
Mimo młodzieńczych rozterek i zawirowań nie zagubił właściwej drogi. Z coraz większym wewnętrznym przekonaniem, całą mocą i ufnością powierzał przebieg owej pielgrzymki Bożemu miłosierdziu:
„oby tę pielgrzymkę życia przebyć z miłości ku Bogu, umrzeć z miłości ku Niemu – i móc wiecznie Go miłować w niebie! Sam Bóg może tylko to udzielić, błagajmy, aby udzielić raczył, nie patrząc na nędzę naszą”.
Bycie pielgrzymem pociąga za sobą konieczność dokonywania wyborów trudnych, bolesnych, rodzących cierpienia i samotność, a niejednokrotnie niezrozumienie przez bliskich, ale ostatecznie owocuje wewnętrzną dojrzałością i pełnią – zarówno w wymiarze doczesnym, jak i wiecznym.
Początek pielgrzymki Rafała Kalinowskiego ma miejsce w Wilnie. Tu przychodzi on na świat 1 września 1835 roku. Także w tym mieście rozpoczyna się jego inna pielgrzymka – pielgrzymka wiary, której szlak będzie prowadził przez wypaloną z ludzkich uczuć i naznaczoną cierpieniem Syberię. Będzie ten kraj ożywiał żarliwą modlitwą zanoszoną do Boga pod osłoną nocy, daleko od rodzinnego domu, od kochanych i kochających. I ta modlitwa zaprowadzi go poprzez salony Hotelu Lambert do ubogiej karmelitańskiej celi.
Przeżywając czas adwentowego pielgrzymowania warto przyglądnąć się naszym przyjaciołom – świętym i od nich zaczerpnąć gram adwentowej nadziei, tak potrzebnej w codziennym przebijania się przez chmury zniechęcenia.
o. Stanisław Fudala OCD