Papieże silni modlitwą (Głos Karmelu, nr 100)

Papieże silni modlitwą

Szczepan T. Praśkiewicz OCD

Opatrzność Boża, wyrażająca się poprzez posługę przełożonych, sprawiła, że większość mojego życia zakonnego przyszło mi realizować w Rzymie, stąd mogłem i nadal mogę obserwować codzienne życie i posługę ostatnich trzech papieży: Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. I pragnę zaznaczyć od samego początku, że tym, co mnie najbardziej fascynowało i co nadal mnie uderza u Namiestników Chrystusa naszych dni, jest ich modlitwa.

Święty Jan Paweł II

Papież z Polski był nazywany Mojżeszem przełomu Tysiącleci i Mężem nieustannej modlitwy, który panoramę rozmodlenia wyniósł ze swego kontaktu z Karmelem od najmłodszych lat swego życia. Wspominając lata swej młodości, opowiadał, jak na głos dzwonów z karmelitańskiego kościoła w Wadowicach opuszczał kolegów używających słońca i kąpieli nad Skawą, aby uczestniczyć w nowennie szkaplerznej i modlić się do Matki Bożej, której szkaplerz nosił do śmierci.

Jako kleryk zafascynował się św. Janem od Krzyża i jako młody kapłan skierowany do Rzymu o jego wierze przedłożył swoją rozprawę doktorską na „Angelicum”. Był przykładem rozmodlenia jako biskup i od pierwszych dni po wyborze na papieża fascynował świat także swoją modlitwą. Niespełna dwa tygodnie po tym wyborze zechciał pielgrzymować do maryjnego sanktuarium w Mentorelli, gdzie powiedział: „To miejsce, w czasie moich pobytów w Rzymie, bardzo mi pomagało modlić się. I dlatego również dzisiaj pragnąłem przybyć tutaj! Modlitwa, która w różny sposób wyraża stosunek człowieka do Boga żywego, jest także pierwszym zadaniem i niejako pierwszymi słowami Papieża”.

Osobiście nie zapomnę tego nigdy, jak na jednej z pierwszych audiencji, w której zaraz po przyjeździe do Rzymu w 1980 r. mogłem uczestniczyć, Ojciec Święty mówił właśnie o modlitwie i powiedział, że jest ona człowiekowi tak potrzebna jak oddychanie. Bez oddechu – jak wiemy, człowiek umiera. Umiera też, w sensie duchowym, bez modlitwy!

W nowicjacie, pamiętam to dobrze, poczciwy o. Rudolf Warzecha, nasz nieoceniony magister, uczył nas, że „karmelita bez modlitwy, to jak wódz przegranej bitwy”. Trzeba by tę sentencję rozszerzyć: chrześcijanin, więcej, człowiek bez modlitwy, to wódz przegranej bitwy! Tego uczył i to potwierdzał własnym życiem Papież z rodu Polaków.

Nie mogę też nie odnotować, że Jan Paweł II liczył na modlitwę Karmelu, prosił o nią i bardzo za nią dziękował. Odwiedzając rzymski klasztor Regina Coeli, wyznał mniszkom, że są przez ich modlitwę „gwarancją jego bezpieczeństwa międzynarodowego”, a ilekroć mieliśmy możliwość osobistego z nim spotkania, pytał o Siostry z obu krakowskich klasztorów i Zakopanego: „Pozdrawiajcie je, dziękujcie za modlitwę, jaką mnie otaczają, niech w niej nie ustają”.(...)

Powyższy tekst stanowi fragment artykułu z najnowszego numeru Głosu Karmelu. Całość dostępna w wersji papierowej.
mockup_magazyn-(GK)