To powołanie ma różne oblicza. Poświęcenie się milczeniu i modlitwie, praca w szkole czy w parafii, wyjazd na misje i zwyczajne życie wśród ludzi – co łączy wszystkie kwiaty w karmelitańskim ogrodzie?
Ulicą Wolską w Warszawie w godzinach popołudniowych samochody pędzą jak zawsze. Z autobusów wysiadają pasażerowie. Tabliczkę z napisem Zakon Mniszek Bosych NMP z Góry Karmel mijają w pośpiechu. Nie wiedzą nawet, że w środku miasta jest pełne ciszy miejsce, gdzie życie tętni Bogiem.
– W sercu mej matki Kościoła będę miłością – cytuje s. Maria Alicja św. Teresę od Dzieciątka Jezus, mówiąc o powołaniu karmelitanki bosej. – Modlitwą i ofiarą mamy inspirować dobre dzieła innych osób, wspieramy zaangażowanie w posługę Kościołowi, szerzenie Ewangelii. W ten sposób pomagamy kapłanom, osobom zaangażowanym w misję apostolską. Zadaniem karmelitanki bosej jest też modlitwa o otwartość serc tych, do których posłani są głosiciele Ewangelii, by ich działalność mogła zaowocować.
– Pan Jezus był czysty, ubogi i posłuszny. My, ślubując te rady ewangeliczne, chcemy jak najwierniej naśladować wzór, jaki nam zostawił. Przekłada się to na praktykę codziennego życia – tłumaczy s. Maria Alicja. – Ślub posłuszeństwa świat interpretuje często jako ograniczenie naszej woli, działania, ale z drugiej strony to wybór większej wolności. Staramy się w codziennych decyzjach i otrzymanych poleceniach przełożonych widzieć wolę Bożą. Czystość to wybór większej miłości Chrystusa. Rezygnujemy z założenia rodziny, by bardziej kochać każdego, kogo spotykamy. Chociaż klauzura czy kraty ograniczają kontakt z ludźmi, to okazujemy swoją miłość przez modlitwę w powierzonych nam intencjach. Składane codziennie ofiary i modlitwy sprawiają, że nasze serca coraz bardziej się rozszerzają. Przez wybór ubóstwa rezygnujemy z prawa do posiadania rzeczy materialnych, pokazujemy, że można być wolnym od nich. Gdy otrzymujemy jałmużnę, umiemy się z tego cieszyć, ale kiedy czegoś nam brakuje, też przyjmujemy to z wdzięcznością.
W klasztorze panuje cisza, która tak bardzo kontrastuje z hałasem panującym na zewnątrz. Milczenie nie jest tylko ograniczeniem słów, przede wszystkim otwiera na relację z Bogiem. – Pozwala usłyszeć, co Pan Bóg chce nam powiedzieć. Nie tylko w ciszy, ale przez codzienne wydarzenia, które w milczeniu znacznie łatwiej zobaczyć i odczytać w Bożym świetle – podkreśla s. Maria Alicja.
Małe rzeczy pełne miłości
O relacji z Bogiem Ojcem mówią siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus z Konstancina-Jeziorny, które na co dzień idą drogą dziecięctwa duchowego św. Teresy z Lisieux. Na pytanie, kim jest karmelitanka Dzieciątka Jezus, s. Agnes odpowiada krótko: – Przypomina ludziom, że są dziećmi Pana Boga, a Bóg jest ich Ojcem.
Milczenie nie jest tylko ograniczeniem słów,
przede wszystkim otwiera na relację z Bogiem
– pozwala usłyszeć, co Pan Bóg chce nam powiedzieć
– To jest koncentracja nie tylko na dziecięctwie Jezusa, ale także na ojcostwie Boga. Jezus mówił: nie martwcie się o jutro, spójrzcie na lilie polne i ptaki niebieskie. One nie żną, nie mają chleba, a Bóg je karmi. Jest kryzys ojcostwa i widzę czasem na katechezie, że młodzi ludzie dopiero odkrywają ojcowską miłość Boga – mówi s. Antonina. – Dzisiaj mało kto wierzy w to, że Bóg kocha go bezwarunkowo. My to wiemy, ale czy w to wierzymy?
– Jestem dzieckiem nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze i przyjemnie, ale też w cierpieniu. Nasz założyciel mówił, że Jezus był Synem swego Ojca od żłóbka aż po Krzyż, czyli zawsze. Zawsze jest się dzieckiem Boga – dopowiada s. Agnes.
Karmelitanki Dzieciątka Jezus są zgromadzeniem czynnym, więc pracują nie tylko w domu zakonnym. W gronie sióstr są katechetki, zakrystianki czy organistki. Siostra przełożona przypomina jednak o Eliaszu, duchowym ojcu Karmelu, i podkreśla, że istotą życia karmelitanek Dzieciątka Jezus jest trwanie przed Bogiem w codzienności, kiedy przechodzi On w lekkim powiewie.
– Sercem jestem blisko Boga niezależnie od tego, co robię. Cały czas jesteśmy w kontakcie. Można to porównać do relacji międzyludzkiej. Inaczej traktujemy ciocię, której przyjazd jest świętem, a inaczej tych, z którymi żyjemy na co dzień. Oni są nam najbliżsi. Dla nich sprzątamy, gotujemy, trudzimy się. Nic wielkiego, same proste rzeczy, ale pełne miłości.
Istotą Karmelu jest kontemplacja. – Nasza praca na zewnątrz ma być dzieleniem się tym, czego doświadczyłyśmy na modlitwie. Jeśli nie będziemy miały czasu na modlitwę, to czym będziemy się dzielić? – pyta s. Agnes. Inna z sióstr zaznacza, że o ten czas trzeba walczyć nawet w zakonie, bo siostry też są przecież obecne we współczesnym zabieganym świecie.
– Trzeba dbać o czas dla Boga, aby miłość nie wygasła, ale się pogłębiała – opowiada karmelitanka i zwraca uwagę, jak ważne są dla niej dni skupienia. – Raz w miesiącu wychodzę na pustynię. Wiem, że bez modlitwy uduszę się, nie mogę iść w świat. Czasem ktoś mówi, że modli się i nic się nie dzieje, a przecież skutki modlitwy poznaje się w sercu. Człowiek otrzymuje pokój, mimo że rzucony jest w wir codzienności. Mała Teresa mówiła: jedyne, co mogę, to otwierać się na Miłość Boga i pozwalać Mu dawać do siebie dostęp. To nie ja mam działać. I ty pozwól, żeby Bóg działał. Przyjdź, a On cię napełni i będziesz świecić, choć może tego światła nie zobaczysz.
Boża subtelność
Do wstąpienia na drogę duchowości karmelitańskiej są zaproszone także osoby świeckie. Warszawska Wspólnota Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych liczy dziś około 35 osób. We wspólnocie są zarówno osoby młodsze, jak i starsze. Jest też jedno małżeństwo, a dwa kolejne starają się o przyjęcie do wspólnoty.
Takie powołanie także należy rozeznać, zastanowić się, czy wolą Bożą jest, by być właśnie w takiej wspólnocie i godzić zobowiązania świeckiego karmelity czy karmelitanki z życiem rodzinnym i zawodowym. Osoby w związku małżeńskim muszą otrzymać zgodę małżonka na piśmie. Życie świeckiego karmelity bosego kształtują dwa skrzydła: modlitwa i życie wspólnotowe.
– Obowiązuje nas w ramach możliwości codzienna Eucharystia, odmawianie liturgii godzin: jutrzni, nieszporów i komplety, półgodzinna modlitwa myślna oraz lektura duchowa – wymienia Magdalena Tryuk, przewodnicząca Warszawskiej Wspólnoty Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych. – Nasza wspólnota spotyka się dwa razy w miesiącu: w każdą pierwszą sobotę i trzecią niedzielę. Oprócz formacji i modlitwy uczestniczymy w dziełach wspólnotowych. Ważnym wydarzeniem jest Noc Czuwania, którą warszawska wspólnota organizuje co roku w nocy z 15 na 16 lipca w kaplicy ojców karmelitów przy ul. Racławickiej. Jest to przygotowanie do uroczystości Matki Bożej Szkaplerznej.
Magdalena Tryuk łączy duchowość karmelitańską z pewną delikatnością i subtelnością serca. – Przez modlitwę uczymy się trwania w Bożej obecności, ale potem przenosimy to trwanie i rozpoznajemy Bożą obecność tam, gdzie żyjemy jako osoby świeckie – mówi. Karmel pozwala jej samej stawać się delikatniejszą. – Uczę się cierpliwości, uczę się przyjmować różne wydarzenia i różnych ludzi takimi, jakimi są, wierząc, że wszystko jest w Bogu i wszystko jest wolą Bożą.
Od Eliasza do Osin
Rodzina karmelitańska widzi swojego duchowego ojca w Eliaszu, który upatrzył sobie groty Karmelu na miejsce przebywania z Bogiem. Na jego wzór czynili to pustelnicy, aż do zawiązania się pierwszej wspólnoty. W ten sposób w XIII wieku powstał zakon karmelitów. Wspólnota pustelników otrzymała od patriarchy jerozolimskiego św. Alberta degli Abogardo regułę, którą kilka lat później potwierdził papież Honoriusz III. Żeńska gałąź rodziny karmelitańskiej powstała dopiero w 1452 roku. Przełomem w dziejach zakonu były reformy św. Teresy od Jezusa: siostry miały bardziej służyć Kościołowi przez modlitwę i samotność, ale żyjąc razem – na wzór pierwszej wspólnoty. Na przestrzeni wieków rodzina karmelitańska zmieniła się i rozrosła. Przyniosła też Kościołowi wielu świętych – św. Jana od Krzyża, św. Teresę od Jezusa, św. Teresę z Lisieux – którzy otrzymali tytuł doktora Kościoła, ale też św. Teresę Benedyktę od Krzyża (Edytę Stein) czy św. Teresę de Los Andes.
W Polsce jest kilka karmelitańskich zgromadzeń żeńskich, m.in. siostry karmelitanki bose, karmelitanki Dzieciątka Jezus czy karmelitanki misjonarki. W diecezji warszawsko-praskiej jedynym zgromadzeniem kontemplacyjnym są właśnie karmelitanki bose w Osinach Nowych k. Mińska Mazowieckiego; niedawno obchodziły piętnastolecie. Po całym kraju rozsiane są małe Góry Karmel, których mieszkańcy działają w różnym charyzmacie, czerpiąc z jednego źródła i powtarzając za św. Teresą: Bóg sam wystarcza!
źródło: idziemy.pl