Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie... (Łk 2,7)
Trzy czasowniki skumulowane w tym zdaniu to zadziwiająco syntetyczny opis jakże ważnego wydarzenia w historii zbawienia. Żadnych szczegółów zaspokajających naszą ciekawość. Maryja jest Matką i troszczy się jak tylko może o swoje Dziecię. Użyty termin prōtotokos („pierworodny”), mógłby sugerować, że miała potem kolejne dzieci. Chodzi tu jednak raczej o nakierowanie myśli czytelnika Ewangelii na przywileje pierworodnego syna według prawodawstwa starotestamentalnego. Jako pierworodny jest całkowicie poświęcony Bogu (Wj 13,2). Jezus jest jedynym Synem Ojca i Maryi, my zaś synami w Synu. Święty Paweł rozwinie kwestię naszego usynowienia, dzięki odkupieniu w Chrystusie i upodobnieniu do Niego. Ta troska Maryi dotyczy zatem także nas, Jej duchowych dzieci. Testament z Krzyża tylko dookreśli tę macierzyńską rolę wobec wierzących, jako Matki rodzącego się Kościoła.
Owinięcie w pieluszki i złożenie w żłobie (prawdopodobnie wykutym w skalnej grocie) staje się na ikonach Bożego Narodzenia swoistym wychyleniem ku tajemnicy paschalnej oraz złożenia owiniętego ciała Jezusa w nowo wykutym grobie. Maryja jako jedyna jest świadkiem narodzenia i śmierci Jezusa. Towarzyszy Mu i żyje Jego życiem. W darze Jej duchowego macierzyństwa wobec nas chrześcijan, szczególnie otacza każde poczęte życie, chce towarzyszyć nam w życiu codziennym oraz podobnie z gorliwością wzywana jest w momencie śmierci.
Maryjo, pomóż mi pamiętać, że jesteś moją Matką.