Naśladowanie Maryi według św. Teresy od Jezusa

„Taką Matkę dobrą mając, (…) naśladujcie Ją i pomyślcie,
jaka to musi być potęga tej Pani, i jak wielkie to szczęście,
mieć Ją za orędowniczkę”

(T III 1:3)

Powyższą zachętę św. Teresy od Jezusa, zawartą w Twierdzy wewnętrznej, spotykamy, jakkolwiek w brzmieniu nieco odmiennym, także w innych jej pismach. Co więcej, św. Teresa uszczegóławia, na czym naśladowanie to ma polegać i w czym powinno się ono przejawiać: winno być więc „upodabnianiem się” do Najświętszej Dziewicy Maryi i powinno polegać na wcielaniu w życie Jej cnót. Innymi słowy winno być pójściem za Chrystusem aż na Kalwarię, życiem w posłuszeństwie Panu Bogu w świetle teologalnych cnót wiary, nadziei i miłości, a nadto praktyką ubóstwa i pokory, tj. cnót, które definiują człowieka modlitwy i kontemplacji.

OD DZIECIŃSTWA

Nabożeństwo maryjne Teresy de Ahumada, które osiągnęło swe szczyty podczas licznych przeżyć mistycznych w Karmelu, miało swe początki w dzieciństwie Świętej i stanowiło dla niej miłe wspomnienie wyniesione z domu rodzinnego. Już w pierwszym rozdziale autobiografii Teresa wyznaje, że starała się praktykować nabożeństwo maryjne, przejęte od swej matki Beatrycji, „szukając samotności na odmawianie swoich modlitw (…), a w szczególności różańca” (Ż 1:6). A kiedy w trzynastym roku życia straciła matkę ziemską, oddała się pod opiekę Maryi, Matki Niebieskiej: „Poszłam w utrapieniu swoim przed Jej obraz i rzewnie płacząc, błagałam, aby mi była matką. Prośba ta, choć uczyniona z dziecinną prostotą, nie była jak mi się zdaje daremna; ilekroć bowiem w jakiejkolwiek potrzebie polecałam się tej Pannie Wszechwładnej, zawsze w sposób widoczny doznawałam Jej pomocy” (Ż 1:7). Teresa wyznaje nadto, że Maryi zawdzięcza łaskę swojego definitywnego nawrócenia: „aż w końcu nawróciła mnie do siebie” (Ż 1:7).

W KARMELU

Ze swoim dziecięcym i młodzieńczym nabożeństwem maryjnym Teresa wstąpiła do Karmelu, zakonu Maryi. Zachwycała się, gdy poznawała jego maryjne korzenie, opisywane we współczesnych jej książkach; z radością przyjęła o. Hieronima Graciána, gdy dowiedziała się, że jego powołanie było dziełem Maryi (F 23:1); jasno rozumiała przywileje związane ze szkaplerzem (Ż 38:31); a kiedy w 1571 r. została przeoryszą klasztoru Wcielenia, umieściła na swym miejscu w chórze zakonnym posąg Najświętszej Dziewicy, Jej oddając klucze i rządy nad zgromadzeniem (por. SP 25; TJL 41:3). Chciała bowiem, aby w Maryi zbiegały się miłość, szacunek i cnoty wszystkich zakonnic i by w ich życiu wszystko było maryjne: habit, reguła, klasztory.

W kluczu maryjnym należy też interpretować dzieło reformy Zakonu i powrót do jego pierwotnej reguły. Opisując to największe przedsięwzięcie swego życia, Teresa zawsze podkreśla nieustanną cześć, jaką pragnie oddawać Maryi, przy równoczesnym dziękowaniu za Jej opiekę ustawicznie doznawaną. Przełożonemu generalnemu, prosząc by pozwolił jej na zakładanie nowych klasztorów, powiedziała, że jeśli się na to zgodzi, „niemałą odda usługę Najświętszej Pannie”, której był gorliwym czcicielem. I gdy generał rzeczywiście wyraził zgodę, Teresa napisała, że to naprawdę „Maryja sama wzięła tę sprawę w swoje ręce” (F 2:5). W konsekwencji „zaczęły się napełniać te małe gołębniki Najświętszej Dziewicy naszej Pani” (F 4:5), tj. klasztory, które Teresa tak właśnie nazywała. Co więcej, maryjny wydźwięk miała też reforma męskiej gałęzi Karmelu, postrzegana jako „wznowienie reguły i ducha Zakonu Matki Najświętszej” (F 14:5). Stąd radość Teresy (por. F 29:31) oraz jej prośba do Chrystusa, „by raczył sprawić, aby wszystko to było na cześć i chwałę Jego i Najświętszej Matki, której szkaplerz nosimy” (Ż 36:26.28).

 

Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pochodzącego z półrocznika Głos Karmelu" nr 93.
Czasopismo do nabycia za pośrednictwem Wydawnictwa Karmelitów Bosych.