„Nie myśl, że osoba, w której nie błyszczą cnoty przez ciebie dostrzegalne, nie jest cenna w oczach Boga. Cenna jest dzięki cnotom, których ty nie widzisz”. (S 61)
„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”(Antoine’a de Saint-Exupéry)
Problem miłości bliźniego jest wielokrotnie poruszany na kartach Pisma Świętego. Tak jak wyraża się nasza miłość względem drugiego człowieka, taka też będzie nasza miłość do Pana Boga. Dobitnie stwierdza to Jan Apostoł pisząc „jeżeli ktoś powie : „Miłuję Boga”, a jednocześnie nienawidzi swego brata, jest kłamcą. Kto nie miłuje swego brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1J 4,20).
Problemem wielu ludzi jest zbyt szybkie i pochopne ocenianie innych osób. Bardzo łatwo przychodzi nam skreślić kogoś, włożyć go do z góry oznaczonej szufladki i najlepiej go tam zostawić. Często nie wydobywamy dobra ze skarbca swego serca (Łk 6,45). Może się również zdarzyć, że sprawiają nam przykrość dane osoby, samą tylko swoją odmiennością. Św. Jan od Krzyża przytacza interesujące pouczenie, pisząc że, „jacy sami jesteśmy, za takich i drugich uważamy […], gdyż nasz sąd ma źródło w nas, a nie poza nami…” (ŻPM 4.8). Warto idąc za tą myślą przyjrzeć się samemu sobie .
Można zauważyć, że to czego nie tolerujemy u innych, już dawno odkryliśmy u siebie i to nam ciąży. Często jednak nie chcemy się do tego przyznać, lub o tym po prostu nie zdajemy sobie sprawy. Dlatego też, warto idąc za przykładem Miłosiernego Boga, nauczyć się akceptacji dla drugiego człowieka, dla jego słabości (a także dla naszych własnych słabości) i prosić o to Najwyższego. Mając na uwadze to, że Bóg nieustanie nam przebacza i my nawzajem przebaczajmy sobie nasze przewinienia. Bóg bowiem „bada wszystkie serca i przenika wszystkie zamysły” (1 Kron 28,9). Stwórca więc wie lepiej od nas co dobrego mamy w skarbcach naszych serc i jakim cnotami świecimy tylko przed Nim samym.
br. Łukasz od Zmartwychwstania