List Generała Zakonu Karmelitów Bosych, o. Miguela Márqueza Calle do mniszek Karmelitanek Bosych Konstytucji z roku 1990.
Rzym, 5 lipca 2022 r.
Moje drogie Siostry,
Ufam Bogu, że macie się dobrze, w pokoju i sile od Pana, aby iść z nadzieją i radością dzieci Bożych, które się nie poddają w trudnościach i potrafią dać się poprowadzić pośród wszelkich okoliczności.
Od dawna pragnąłem napisać ten list, aby wejść w kontakt z wami wszystkimi, od czasu, kiedy przed 10 miesiącami, bracia zgromadzeni na Kapitule Generalnej, tu w Rzymie, wybrali mnie na generała Zakonu. Nigdy nie pomyślałbym ani wyobraził sobie, że Pan powoła mnie do takiej posługi, ale też nigdy nie przestałem mówić Mu w całej mojej słabości, aby mnie prowadził dokądkolwiek On chce.
Od pierwszego momentu po wyborze na generała otrzymałem liczne wyrazy wsparcia i bliskości, jedności i modlitwy z wielu klasztorów. Od pierwszego momentu odczuwałem też mocno waszą skuteczną i wspierającą na różne sposoby obecność.
Daje mi wiele radości wspominanie, że jestem karmelitą z korzeniami wielkiej bliskości wobec karmelitanek bosych z Plasencji (Caceres) w Hiszpanii. Od momentu kiedy jeszcze jako bardzo młody chłopak uczęszczałem do Karmelu w moim mieście i doświadczałem zarażenia duchem rodziny, modlitwy i milczenia, prostej radości, entuzjazmu wobec świętych Karmelu, miłości Maryjnej i Józefowej, ferworu dla Eucharystii. Im i wam wszystkim zawdzięczam to zarażenie, to „rozsmakowanie” jak powiedziałaby nasze święta Matka, które zmieniło moje życie i odkryło przede mną nadzwyczajny świat, nieznany aż do tamtej chwili. Ta bliskość i życzliwe towarzyszenie wniosły do mojego życia Spojrzenie żyjącego Chrystusa, pasję Teresy od Jezusa – światło, które ciągle przypomina i oświeca ten moment. Mogę powiedzieć, że mój nowicjat również rozpoczął się już tam w rozmównicy i kaplicy Karmelu, pozwalając mi wzrastać i nakreślić kierunek. Nigdy wystarczająco nie odwdzięczę się, że Bóg posłużył się moimi Siostrami, aby pociągnąć mnie do siebie.
Sytuacja, którą przeżywa Kościół i świat, a także Karmel, skłania mnie dziś, by z największą troską skierować ten list, w którym chcę wyrazić bliskość i błogosławieństwo, współdzieloną modlitwę i prośbę o światło Ducha Świętego. Przywołując pomocy naszej świętej Matki i wszystkich świętych Karmelu, prosząc ich, abyśmy byli takimi, jakimi ona nas pragnie w tym momencie, aby nas ostrzegła i upomniała (Ż 16,7) oraz obudziła do miłości i bycia synami i córkami Kościoła.
Bardziej niż przez więzy prawne, czy sposoby myślenia, trwa we mnie niezmienne przekonanie o komunii całego Zakonu. Od czasu kiedy byłem przełożonym prowincjalnym Prowincji Kastylijskiej i później Prowincji Iberyjski, na której terenie było ponad 110 klasztorów Karmelitanek Bosych, około 50 z Konstytucjami z roku 1990 i około 60 z Konstytucjami z roku 1991, odwiedziłem i byłem obecny w prawie wszystkich wspólnotach, podejmując drogę słuchania, bliskości i zrozumienia, bez intencji wpływania na wolę albo podważania postaw, ale po to, by stworzyć klimat zaufania, by odzyskać poczucie rodziny i położyć fundament pod dialog w prawdzie.
Ten list jest owocem prośby wielu wspólnot [mniszek] Konstytucji z 1990 r. które mnie zaprosiły, by je odwiedzić, by przerzucić mosty i szukać tego co nas łączy, bez zaprzeczania zranieniom, otwartym jeszcze w sercu jedności, jednak próbując przekroczyć wzajemne osądy z jednej czy z drugiej strony, które nie mają nic wspólnego z duchem Teresy [od Jezusa] i Jana od Krzyża. Ten list nie rości sobie pretensji, aby do tego wracać, głównie dlatego, że jako generał wciąż jestem na etapie uczenia się wszystkiego i poddawania się prowadzeniu moich braci i sióstr. Jest to powolna droga, aby poprzez modlitwy i prośby, Duch Święty pomógł mi być kanałem woli Bożej, by być ojcem, bratem, pocieszeniem i nośnikiem jedności. Odczuwam w tym zadaniu towarzyszenie was wszystkich.
W słynnym 133 numerze waszych Konstytucji (1990), zanim pojawia się zapis, że Karmelitanki Bose nie zależą od Ojca Generała (nie posiada on żadnej władzy nad nimi), i że nie mają innego przełożonego wyższego ponad Przeoryszę, jeśli nie Stolicę Apostolską, jest mowa na samym początku wspomnianego numeru: „Zakon Błogosławionej Dziewicy Maryi z Góry Karmel stanowi w Kościele rodzinę duchową, do której przynależą jednakowo Ojcowie Karmelici i mniszki Karmelitanki Bose.” Ten numer mówi w dwóch momentach o jedności duchowej całego Zakonu.
Ta jedność duchowa, ta komunia która trwa w sercu Ewangelii i zasadniczej drogi chrześcijańskiej, nie bazuje na kryteriach doskonałości moralnej, autentyczności czy poluzowania [życia zakonnego] lub opinii stronnictw czy większości, jak powiedziałaby święta Teresa, ale opiera się na drodze świętości, prawdy i pokory. Autentyczny charyzmat jest w Kościele nośnikiem nauki życia i jedności. Wraz z upływem czasu zrozumiemy prawdę naszych kroków i wyjdą na światło dzienne nasze słuszne i niesłuszne wybory. Jest moim pragnieniem by być obecnym bez odwoływania się do więzi jurydycznych, ale bardziej do więzi i szczerego uczucia, na drodze, na której święta Teresa nasza matka była ekspertem, poddając siebie i mnie samego w każdym momencie pod światło Ducha Świętego i pod ocenę Kościoła, jako córka i wierni synowie.
Dziś, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, świat płonie (Dd 1) i serce Kościoła jest zranione (nigdy śmiertelnie) wyraźnym zagrożeniem braku jedności i podziałem, które grożą zniszczeniem fundamentu powołania w Karmelu, jakim jest oddanie życia Jezusowi i Kościołowi oraz modlitwa za świat, aby „wszyscy byli jedno”, nie przez uniformizację, ani nie przez jednakowe myślenie, ale przez wierność we współodczuwaniu z Kościołem. Swoją troskę o dziś Karmelu wyraził Ojciec Święty – wybrzmiała wyraźnie w jego głosie głęboka rana, szczególnie odnośnie Karmelu żeńskiego, gdy zaprosił nas do bycia pośrednikami komunii i prawdy. Święta Teresa zawsze przeżywała swoją miłość z pasją do prawdy, szukała jej zawsze z pokorą. Nigdy nie przemilczała tego, co odczuwała jako światło, zawsze przeżywała swoją jedność z Jezusem, a jakiekolwiek nadzwyczajne doświadczenie w duchu posłuszeństwa Kościołowi. Ta zgoda żeby poddać się rozeznaniu Kościoła, naszej Matki, płonęła w sercu Teresy od Jezusa, tak jak płonie teraz w każdym z nas, nie pozwalając dać się zwieść głosom, które podważają autorytet papieża albo przedkładają poszczególne światła ponad kryterium Kościoła, jako najwyższego rozeznania.
Zapraszam was, autorytetem jedynie w wymiarze uczucia braterskiego, do wyrażenia z całą prostotą waszych przekonań czy sposobów patrzenia, aby zawsze dotrzeć ostatecznie do gotowości posłuszeństwa w łonie Kościoła, drogi która poprzez 20 wieków historii doprowadziła świętych i męczenników do zbudowania jednego Kościoła Jezusa Chrystusa. Święta Teresa, nasza Matka, wyraża to bardzo jasno wobec nas wszystkich, „iż żadne jakie bądź objawienia – chociażby niebo ujrzała nad sobą otwarte – nie zdołają jej odwieść od jednego najmniejszego punktu nauki Kościoła.” (Ż 25,12; również Ż 33,4; IV M Prolog 3, Epilog 4, itp.)
Nie jestem ojcem czy bratem prawnie odpowiedzialnym na drodze Konstytucji z 1990 r., ale jednak czuję się ojcem–bratem w jedności duchowej, o którą prosi nas Kościół i nasze wspólne powołanie, jako synów tej samej matki Teresy od Jezusa. Wychodząc od tego zapraszam was na drogę prawdy i wzajemnego wsparcia. W drodze ku uroczystości Dziewicy Karmelu, proszę Królową i ozdobę Karmelu, aby okryła nas swoim płaszczem i razem ze świętym Józefem prowadziła nas za rękę.
Wasz w Chrystusie,
o. Miguel Márquez Calle OCD
Ojciec Generał
Tłum. o. A.C., za: www.carmelitaniscalzi.com