Drzewo pielęgnowane i strzeżone troską swego właściciela przynosi mu owoce w spodziewanym czasie (S 6).
Sentencję tę trzeba odczytywać w kontekście poprzedniej: „Kto chce być sam bez żadnego wsparcia, bez mistrza i przewodnika, będzie jak drzewo bez właściciela, które wyrosło na polu i obfituje w owoce, które nigdy nie dojrzeją, gdyż zostaną zerwane przez przechodniów”. Kontekst wyjaśnia nam, co oznaczają człony analogii: drzewem jest dusza (jak św. Jan od Krzyża zwykł określać człowieka), właścicielem – kierownik duchowy. Obraz jest jednak zgoła inny: tak jak poprzednio Święty ukazał nam drzewo niepielęgnowane, którego owoce marnują się, zanim zdążą dojrzeć, tak teraz stawia przed nami drzewo otoczone troską i strzeżone, dzięki czemu może ono w pełni się rozwinąć i „wydać owoc obfity” (J 15,5).
Mamy jednak w pamięci gorzkie słowa, jakie św. Jan od Krzyża kieruje w Drodze na Górę Karmel i Żywym Płomieniu Miłości pod adresem nieudolnych kierowników stających się dla duszy przeszkodą na drodze do Boga. Jakkolwiek więc kierownik jest w życiu duchowym niezbędny, ma ogromne znaczenie, w czyje ręce się oddajemy. W Ewangelii Jezus nazywa faryzeuszy „ślepymi przewodnikami ślepych” (Mt 15,14), którzy sami nie wchodzą do Królestwa Bożego, ani nie pozwalają wejść innym (Mt 23,13). Także św. Teresa od Jezusa wspomina, jak wiele wycierpiała od niekompetentnych przewodników. Jaki owoc może wydać drzewo, jeśli ogrodnik nie będzie wiedział, ja je podlewać, jakiego nawozu użyć, czy jak chronić je przed szkodnikami?
br. Marcin od Krzyża