Znamy wiele nazw i definicji modlitwy. Każdy z nas próbując ją określić przytoczy swoje doświadczenie, które jest wyjątkowe i niepowtarzalne. Modlitwa jest ściśle związana z życiem osobistym człowieka a ono, jak wiemy dobrze nie może zostać zamknięte w schematach ludzkiego myślenie. Z tej też przyczyny trudno określić modlitwę jednym stwierdzeniem.
W lepszym zrozumieniu tego zagadnienia posłużymy się niezwykłą mądrością, jaka wypływa z życia i pism św. Teresy od Jezusa – człowieka modlitwy.
Kluczem do zrozumienia doświadczenia modlitwy staje się rozdział ósmy Księgi życia. Św. Teresa pisząc ten rozdział ma 38 lub 39 lat. Przed nią rysuje się szczególne zadanie, wręcz obowiązek, a mianowicie przedstawienie wartości modlitwy albo inaczej – pokazanie jaki wpływ miała modlitwa na jej życie. W ten sposób Teresa swoje osobiste doświadczenie chce zamienić na uniwersalną propozycję: autobiografię połączoną z nauczaniem dydaktycznym na temat modlitwy.
Jeżeli zanurzymy się w życiu Świętej szybko zauważymy, że to właśnie mocna kolumna modlitwy pozwoliła jej przezwyciężyć wszystkie kryzysy i wyjść zwycięsko z walk wewnętrznych. Chociaż wiele ją to kosztowało toczyła bój o modlitwę wytrwale, szczególnie kiedy pod płaszczykiem pokory postanowiła odejść na rok od szczególnej zażyłości modlitewnej z Bogiem. Czasami musiała dokonywać heroicznego wysiłku by przekroczyć próg kaplicy, a później wytrwać godzinę na modlitwie. Na 28 lat, 18 lat spędziła na walce, a na rok odeszła od modlitwy.
Wracając do konkretnej treści rozważanego przez nas ósmego rozdziału, Teresa ma dwie zanurzone w jej rzeczywistości życia myśli, które nieustannie nam przywołuje: skuteczność życiowa modlitwy oraz sam definicja modlitwy.
Święta nie jest teologiem, filozofem, ani biblistą. Pojęcia modlitwy nie wydobywa z książek, chociaż wiele ich czytała, ale z osobistej, niezwykłej otwartości na to, co nieskończone. Modlitwa dla Teresy jest sprawą przyjaciół – Boga i modlącego się, gdzie Bóg podejmuje inicjatywę. Od strony człowieka potrzebna jest odpowiedź angażująca nie tylko poszczególne momenty, ale całe życie. Modlitwa nie może się zamknąć w ramach określonego z góry czasu, miejsca czy treści. Nie można być przyjacielem tylko przez chwilę – prawo przyjaźni ma ten sam wymiar, co życie, a zatem modlitwa jest życiem, a życie jest modlitwą. Rozważana w kategoriach zażyłości i przyjaźni, modlitwa została najlepiej zdefiniowana przez Teresę słowami:
Modlitwa, bowiem wewnętrzna jest to, zdaniem moim, poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie i wylewna, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje (KŻ 8,5).
W ten sposób Święta trwa z Bogiem i zachęca czytelnika do tego samego: zadawaj się z Nim, obcuj, przebywaj, trwaj, bądź. Jednocześnie wskazuje na trwanie w tej relacji ze świadomością bycia miłowanym, z przekonaniem o miłości jaką darzy mnie Bóg.
Modlitwa według Teresy bardzo skutecznie kształtuje życie. Święta nie szuka odległych przykładów na potwierdzenie tego faktu, ile przytacza sytuacje z własnego życia potwierdzające to stwierdzenie. Właściwie celem napisania Księgi życia jest pokazanie, jak poprzez modlitwę Bóg przemienił jej życie (historia Boga w niej) i w zachęcenie czytelnika do tego, aby nie bał się poddać tej samej już sprawdzonej przez nią rzeczywistości (poznała to na sobie i pragnie, aby każdy to zrozumiał). Napisze:
Jasno to poznałam na samej sobie, Stworzycielu mój, i nie rozumiem, dlaczego cały świat nie stara się o złączenie się z Tobą tak ścisłą, poufną przyjaźnią.
(KŻ 8,6). Jeśli więc takie nędzne stworzenie, jakim ja jestem, Pan tak długo znosił i jak się okazało naocznie, wszystkie rany mojej duszy za pomocą rozmyślania uleczył, któż jeszcze jakkolwiek by był grzeszny, może mieć słuszny powód do obawy? (KŻ 8,8).
To tylko mogę powiedzieć, o czym wiem z własnego doświadczenia. Kto raz zaczął ćwiczyć się w modlitwie wewnętrznej, jakkolwiek by liczne i wielkie były jego wady i usterki, niech jej nie porzuca, bo rozmyślanie właśnie jest środkiem, za pomocą którego może się poprawić, a bez niego poprawa będzie o wiele trudniejsza. I niechaj nie poddaje się tej pokusie diabelskiej, jak ja skusić się dałam, by opuszczał modlitwę wewnętrzną rzekomo przez pokorę (KŻ 8,5).
Parafrazując słowa Teresy zawarte w Twierdzy wewnętrznej trzeba powiedzieć, że człowiek często nie ufa sobie i tym którzy go otaczają, choć z natury otwarty jest na bliskość. Dlatego potrzebuje modlitwy, która nauczy go otwartości:
Kto jeszcze jej nie zaczął, niech spróbuje; kto już rozpoczął, niech jej nie porzuca.
o. Mariusz Wójtowicz OCD